Choć odpowiedzialni za MCU robią wszystko, aby zapobiec przeciekom, sytuacja w tej materii coraz bardziej wymyka się spod kontroli - wpływ na to ma m.in. pandemia koronawirusa.
Hollywood Reporter opublikował na swojej stronie obszerny raport na temat trafiających do sieci przecieków z produkcji MCU. Przypomnijmy, że Marvel Studios było swego czasu uznawane za najbardziej "tajemniczą" firmę w całej branży kinowej, strzegącą aż do przesady swoich sekretów. Aktorzy wspominali choćby o słynnym już "snajperze" Domu Pomysłów - hipotetycznej osobie, która w trakcie kampanii promocyjnej podąża za gwiazdami, gotowej je "wyeliminować" w trakcie ewentualnego zdradzania tajemnic fabularnych. Wygląda jednak na to, że sytuacja na tym polu uległa zmianie.
Dziennikarze dotarli do proszącego o zachowanie anonimowości przedstawiciela społeczności fanowskiej, który w ciągu ostatnich miesięcy kilkukrotnie wchodził w posiadanie zdjęć z dopiero nadchodzących filmów i seriali MCU (ważne jest to, że nie zamieszczał ich później w sieci). Sugeruje on, że fundamentalny wpływ na obniżenie standardów bezpieczeństwa w Marvel Studios miała pandemia koronawirusa i będąca jej następstwem zmiana systemu pracy - wiele osób odpowiedzialnych za efekty specjalne zaczęło pracować w domu, który z punktu widzenia strzegącej tajemnic firmy może być uznany za "mniej bezpieczne" środowisko.
Rozmówca serwisu przypomina o najważniejszych przeciekach MCU z minionych 2 lat; wśród nich o pojawieniu się
Bena Kingsleya w filmie
Shang-Chi i legenda dziesięciu pierścieni czy tych związanych z produkcją
Spider-Man: Bez drogi do domu - wrzuceniem do sieci zwiastuna przed jego oficjalnym upublicznieniem czy zdjęciem z planu przedstawiającym
Tobeya Maguire'a i
Andrew Garfielda. Nie zmienia to faktu, że w Marvel Studios nadal działa liczący sobie aż 12 osób zespół, który ma na celu wyłącznie zapobieganie ewentualnym przeciekom. Ludzie ci zajmują się m.in. powstrzymywaniem nagrywania materiałów pokazywanych w trakcie światowych premier czy konwentów fanowskich, natomiast swoje obrady przeprowadzają w specjalnym pokoju pozbawionym okien i łączności z Internetem; dostępu do tego pomieszczenia nie mają nawet sprzątaczki.
Hollywood Reporter przeprowadził także rozmowę ze specjalistą od efektów specjalnych, który pracując w przeszłości dla Marvel Studios musiał przejść niezwykle drobiazgowe szkolenie na temat planu działania w przypadku ewentualnego wycieku tworzonych przez niego ujęć. Rozmówca dziennikarzy wyjawia w dodatku, że osoby związane z kolejnymi projektami MCU muszą podpisać umowę, w której znajdują się zapisy dotyczące nawet ułożenia monitora w trakcie pracy zdalnej - w taki sposób, by nie mogli go zobaczyć inni domownicy. Sęk w tym, że tego typu dokumenty niekoniecznie zapobiegają przeciekom.
Najwięcej tajemnic nadchodzących odsłon MCU wcale nie zdradzają specjaliści od efektów specjalnych, którzy chcą celowo podzielić się spoilerem; znacznie częściej chodzi tu o członków ich rodziny czy przyjaciół, którzy fotografują monitor, na którym współpracownik Marvel Studios tworzy konkretne ujęcie. Włodarze Domu Pomysłów doskonale zdają sobie z tego sprawę - to właśnie dlatego w ostatnich miesiącach zwołują oni odpowiedzialnych za CGI do siedziby firmy, by warstwa wizualna nadchodzącej produkcji powstawała właśnie tam. Wiemy już, że właśnie w ten sposób przygotowywano efekty specjalne do filmu
Czarna Pantera: Wakanda w moim sercu.
Co więcej, wydaje się, że Marvel Studios może powoli godzić się ze wzrastającą liczbą przecieków. Hollywood Reporter przypomina, że w maju - w trakcie premiery produkcji
Doktor Strange w multiwersum obłędu - szef firmy,
Kevin Feige, wypowiedział się na temat całej sprawy w sposób następujący:
Musisz się po prostu upewnić, że to doświadczenie ekranowe zadziała samo w sobie, niezależnie od tego, co zostanie ci zaspoilerowane bądź nie.
Najpotężniejsze postacie 4. fazy MCU
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h