Donald Trump znalazł się na cenzurowanym. Został zbanowany na Facebooku, Twitterze oraz YouTubie po tym, jak jego zwolennicy wdarli się na Kapitol w trakcie obrad zatwierdzających wybór Joe Bidena na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Administratorzy portali postanowili zablokować Trumpa uzasadniając swoją decyzję tym, iż złamał on regulamin świadczonych usług, gdyż jego komentarze odnoszące się do incydentu miały nawoływać do nienawiści oraz szerzyć fałszywe informacje o rzekomych nieprawidłowościach w procesie wyborczym. Ruch ten spotkał się z głośną krytyką ze strony prawicowych mediów amerykańskich, które zarzuciły korporacjom cenzurę treści, z którymi się nie utożsamiają. Jak się okazało, spór ten przeniósł się również na polskie poletko. Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że będzie forsował zmiany, które pozwolą ustalić zasady funkcjonowania mediów tego typu na naszym rynku. Swoje stanowisko opublikował za pośrednictwem profilu na Facebooku: Choć premier nie odniósł się bezpośrednio do wydarzeń z Waszyngtonu, czas opublikowania oświadczenia oraz jego treść jasno wskazują, które praktyki znalazły się w ogniu krytyki polskiego rządu. Premierowi nie podoba się, że właściciele mediów społecznościowych podjęli arbitralną decyzję o ograniczeniu amerykańskiemu prezydentowi prawa do wypowiedzi. Mateusz Morawiecki wspomina  m.in. o praktykach o charakterze cenzorskim, do których według niego mają uciekać się korporacje technologiczne:
Swoboda związana z brakiem regulacji Internetu ma wiele pozytywnych efektów. Ale są też negatywne: stopniowo zaczęły w nim dominować wielkie, ponadnarodowe korporacje, bogatsze i potężniejsze od wielu państw. Te korporacje zaczęły traktować naszą internetową aktywność tylko jako źródło zysku i wzmacniania globalnej dominacji. A także czuwać nad poprawnością polityczną tak, jak im się to podoba. I zwalczać tych, którzy się im sprzeciwiają. Ostatnio coraz częściej mamy do czynienia z praktykami, które – wydawałoby się – odeszły już do przeszłości. Cenzurowanie wolnego słowa, domena totalitarnych i autorytarnych reżimów, powraca dziś w formie nowego, komercyjnego mechanizmu zwalczania tych, którzy myślą inaczej. Dyskusja polega na wymianie poglądów, a nie kneblowaniu ust. Nie musimy zgadzać się z tym, co piszą nasi przeciwnicy – ale nie możemy nikomu zabraniać głoszenia poglądów, które są zgodne z prawem.
Mateusz Morawiecki nie sprecyzował, na czym miałyby polegać regulacje, zapewnia jednak, że ich celem jest troska o wolność słowa. Rząd chce „określić ramy funkcjonowania Facebooka, Twittera, Instagrama i innych podobnych platform” zarówno w przestrzeni ustawodawstwa polskiego, jak i międzynarodowego. W tym celu ma zamiar lobbować za wprowadzeniem stosownych zmian w prawie Unii Europejskiej.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj