Do tej pory mieliśmy jeden schemat sytuacji. Pojawiają się oskarżenia, a potem oskarżony je komentuje. Michael Douglas to zmienia. Aktor dowiedział się, że The Hollywood Reporter i Variety szykują o nim teksty odnośnie do oskarżenia o molestowanie seksualne. Skontaktowali się z nim z prośbą o komentarz. Aktor zdecydował się pierwszy poruszyć ten temat, by zachować kontrolę nad sytuacją Oskarżycielka podobno twierdzi, że ponad 30 lat temu Michael Douglas masturbował się przy niej oraz używał wulgarnego języka w prywatnych rozmowach z przyjaciółmi. Mówi też, że podobno po tym, jak Douglas ją zwolnił, zablokował ją w branży, przez co nie mogła dostać pracy. To wyjawia sam aktor, który dowiedział się o oskarżeniach od dziennikarza THR. Twierdzi, że ostatecznie zwolnił ją za słabą pracę. Z tego, co aktor wyjaśnia, była pisarką i aktywną feministką.
- Rozmawiałem z tym dziennikarzem  i mówiłem mu, słuchaj, jeśli używałem przy niej wulgarnego języka, to przepraszam. Żadne moje słowo nie było skierowane do niej, ona też tego nie mówiła. To było moje biuro i tak wyglądały moje rozmowy z przyjaciółmi. Z tego, co pamiętam, pracowałem z domu, w moim apartamencie w Nowym Jorku. W kwestii wulgarnego języka: mogła coś usłyszeć w prywatnych rozmowach. Jeśli poczuła się urażona, mogła wyjść z pokoju. Blokowanie jej kariery to kompletna nieprawda. Była osobą związaną z rozwojem mojej firmy,  a że nie osiągaliśmy dobrych wyników, więc poszukałem kogoś innego. Nigdy jej nie blokowałem. Jeśli ktoś z branży dzwonił i pytał mnie o nią, mogłem udzielić szczerej odpowiedzi, ale nigdy jej nie blokowałem. I na koniec. Czy masturbowałem się przy niej? Nie wiem nawet, od czego zacząć. To jest kompletne kłamstwo, sfabrykowane oskarżenie, w którym nie ma ziarna prawdy. Dziennikarz powiedział mi, że według niej nigdy jej nie molestowałem i nigdy jej nie dotknąłem, więc nie wiem, skąd bierze się to oskarżenie. 
Tłumaczy, że po świętach dziennikarz THR wyjaśnił mu, że kobieta szuka różnych miejsc, gdzie może sprzedać tę historię, więc zamierzają ją opublikować. Zainteresowana była też ich konkurencja, Variety.com. Reporter wyjaśnił mu, że trzy przyjaciółki mają potwierdzać historię oskarżycielki, bo ponad 30 lat temu się z nimi tym podzieliła. Aktor jest zniesmaczony, że takie medium jak THR zamierza opublikować tę nieprawdziwą historię, tylko dlatego że ich konkurencja może ją wziąć. Wyjaśnia, że przez te 32 lata nie miał z tą kobietą żadnego kontaktu, a cała sytuacja zmusiła go do przeanalizowania swojej 50-letniej kariery, gdzie pracował z wieloma kobietami na planach czy w swojej firmie.
- Jestem dumny z tego, że zawsze popierałem prawa kobiet. Moja matka była aktorką i sam jestem mężem aktorki, więc cały czas wspierałem ich walkę - wyjaśnia.
Zapytany przez dziennikarza Deadline.com stanowczo zaprzecza oskarżeniom o masturbowanie się przy tej kobiecie czy jakiejkolwiek innej osobie związanej z nim zawodowo. Twierdzi, że nigdy nikogo nie molestował. Jest zasmucony, że ktoś z jakichś nieznanych powodów może go atakować. Mówi, że jego dzieci są przestraszone tą sytuacją. Razem z żoną, Catheriną Zetą Jones, przeprowadził dochodzenie. Okazuje się, że jego oskarżycielka jest obecnie blogerką, która czasem o nim wspominała w swoich postach. I twierdzi, że chce napisać książkę o swoim życiu.
- Sądzę, że może mieć umowę na wydanie książki albo o to walczy. Nie mogę uwierzyć, że ktoś może sprawić tyle bólu drugiej osobie. Może jej kariera nie rozwinęła się tak, jak miała nadzieję, więc chowa do mnie urazę. Z całą pewnością żałuję, jeśli poczuła się urażona używanym przeze mnie wulgarnym językiem, ale bez tego najgorszego oskarżenia, nie miałaby artykułu w poczytnych mediach  - mówi.
Podkreśla, że wspiera obecny ruch #metoo i zawsze wspierał kobiety. Twierdzi jednak, że takie nieprawdziwe oskarżenia to jest krok wstecz dla walki kobiet o sprawiedliwość.  Według jego wiedzy nikt inny go nie oskarża i nie sądzi, by miałby się ktoś pojawić. Nie ma sobie nic do zarzucenia. Zarzuca amerykańskim mediom bardzo złe działanie. Według niego branżowe czasopisma nie chcą podzielić się materiałem z oskarżonym i wykorzystują tę sytuację. Uważa, że w tym przypadku tabloidy są bardziej rzetelne, bo one zazwyczaj pokazują materiał przed publikacją.
- Czuję się naprawdę skrzywdzony i urażony. Zastanawiam się, czy ludzie zdadzą sobie sprawę z tego, że jeśli ktoś robi coś takiego, krzywdzi więcej niż jedną osobę.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj