Jakiś czas temu Mark Hamill ostrzegał fanów, by nie dali się nabrać na "jedyny miecz świetlny Luke'a Skywalkera", który miał zostać wystawiony na aukcji. Jego słowa odbiły się szerokim echem i wygląda na to, że rekwizyt w ogóle nie trafi do licytacji.
Pod koniec ubiegłego miesiąca ogłoszono, że w Los Angeles odbędzie się wielka aukcja dla wszystkich miłośników popkultury, na której będzie można nabyć autentyczne rekwizyty z największych blockbusterów. Dużym zainteresowaniem cieszył się między innymi "oryginalny miecz Luke'a Skywalkera", który rzekomo był wykorzystywany na planie filmu Star Wars: Episode IV - A New Hope. Tym ogłoszeniem jakiś czas temu zainteresował się także sam Mark Hamill, odtwórca roli Luke'a Skywalkera - aktor ostrzegł fanów, że nie ma czegoś takiego jak jedyny miecz, ponieważ zarówno on jak i jego dublerzy korzystali na planie z przynajmniej kilku różnych rekwizytów.
Słowa Hamilla zaniepokoiły tych, którzy być może planowali wzięcie udziału w licytacji - w końcu w świetle tej informacji nie ma żadnej pewności, że ten konkretny miecz w ogóle trafił w ręce aktora (mógł być równie dobrze wykorzystywany wyłącznie przez dublera). Wygląda na to, że wątpliwości na temat jego autentyczności zaczęły nękać także samych organizatorów, ponieważ dziś ogłoszono, że miecz świetlny nie weźmie udziału w licytacji. Przypomnijmy, że jego wywoławczą ceną miało być 150 tysięcy dolarów.
Po informacji o zdjęciu przedmiotu z wyceny, jeden z fanów zamieścił wpis na Twitterze, w którym oświadczył:
Teraz wyobrażam sobie Marka Hamilla, który patrzy na ten jedyny miecz na swojej półce i śmieje się niczym Joker.
Na odpowiedź aktora nie trzeba było długo czekać - Hamill faktycznie "zaśmiał się" w mediach społecznościowych, zanim zorientował się, że nawet on nie posiada miecza świetlnego.
Tak czy inaczej, licytacja w dalszym ciągu się odbędzie. Gadżety z planów blockbusterów - już bez miecza Skywalkera - można nabywać na aukcji w Los Angeles w dniach 11-13 grudnia tego roku.