Do dziś nie rozumiem decyzji ABC o rozpoczęciu produkcji "My Generation". Serialu kompletnie nie nadającego się do wieczornego prime time w USA. I wie to każdy, kto choć trochę orientuje się w realiach amerykańskiej telewizji. Skoro tak bardzo promowany, reklamowany i zapowiadany jako hit - "FlashForward", w czwartkowy wieczór o 20:00 nie miał wielkich szans z konkurencją, to dlaczego z produkcją utrzymaną w formie dokumentu z przeciętną fabułą miało być inaczej?
We wczorajszy wieczór "My Generation" zostało zmiażdżone przez konkurencję osiągając wynik na poziomie 3.90 mln (1.1). Kolejny "cancel" już w drodze (zapewne dziś, późnym wieczorem naszego czasu), a ABC gratulujemy bezmyślnego zainwestowania kolejnych kilku milionów dolarów w błoto.
Jakimś cudem drugi odcinek "Shit My Dad Says" wciąż utrzymuje niezłą oglądalność na poziomie 10.20 mln (3.2). To wszystko i tak dzięki emisji "The Big Bang Theory" 30 minut wcześniej. Widać amerykanom pasuje serial, kiedy sztuczny śmiech podpowiada... kiedy mamy zacząć się śmiać. Bo z samej fabuły i marnego poziomu żartów ciężko jest się połapać.
Widzów i to aż o 22% straciła nowa komedia NBC "Outsourced". Oglądalność spadła do poziomu 5.80 mln (2.8), co powinno wzbudzać pewien niepokój związany z przyszłością produkcji.
Reszta produkcji zanotowała w czwartkowy wieczór większe, bądź mniejsze spadki co wielką niespodzianką nie jest. Zawsze po boomie na premiery przychodzi czas na ustabilizowanie oglądalności. Pełna rozpiska wyników poniżej: