Rzadko na Hataku piszemy o dramatach, zwłaszcza o dramatach medycznych. Tym razem jednak zrobimy wyjątek, wyjątek dla czegoś wyjątkowego, dla czegoś niesamowitego. To, co twórcy "Grey's Anatomy" zaprezentowali w finale szóstego sezonu - jestem pewny - przejdzie do historii amerykańskiej telewizji.
Szósta seria była stosunkowo przeciętna, średni poziom odcinków, średnie nowe postacie, słaba oglądalność. Wszystko było na poziomie dalekim choćby z finałowych epizodów piątego sezonu. Jednak to, czego byliśmy świadkiem w finale, który wyemitowany został w czwartek, zapamiętamy na długo.
Jestem pewny, że są jeszcze osoby, które nie oglądały tego odcinka (a właściwie dwóch - dwugodzinny finał). Kiedy pisaliśmy informację na naszym portalu dotyczącą oglądalności czwartkowych finałów, byliśmy zdumieni tym, że na przestrzeni dwóch godzin "Grey's Anatomy" zyskało ponad 4 mln widzów! W tej chwili zaczynam twierdzić, że ludzie zaczęli dzwonić po sobie i zachęcać znajomych, by włączyli ABC i zobaczyli co dzieje się w szpitalu Seattle Grace.
Niesamowita historia, kilka (jeśli nie kilkanaście) tzw. "OMG moments", nieprawdopodobna dramaturgia, strach, a jednocześnie ogromny żal i łzy. Ciężko tak naprawdę nazywać emocje, które towarzyszyły temu odcinkowi. Było tego tak dużo, zrobiono to z tak niebywałem rozmachem, że na każdym musiał ten odcinek wzbudzić ogromne wrażenie.
Według mnie jest to NAJLEPSZY odcinek serialu "Grey's Anatomy" i nie pomylę się, jeśli dodam, że zasługuje na wysokie miejsce w rankingu najciekawszych, najbardziej emocjonujących, najlepiej napisanych i wyreżyserowanych odcinków w historii amerykańskiej telewizji.
Niesamowity finał 6. sezonu „Grey’s Anatomy”!
To jest uproszczona wersja newsa. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj