Jakiś czas temu w sieci pojawiły się wypowiedzi i szczegółowe opisy "prawdziwej historii" Toy Story. Rozpoczął je Mike Mozart, który jest producentem i kolekcjonerem przeróżnych zabawek. Opowieści mężczyzny bardzo szybko zostały podchwycone przez internautów i media, a spójna historia przez wielu została uznana za prawdziwą. Jak więc wygląda "Tory Story Zero"? Przytoczmy całą opowieść. Czytaj także: Postacie z Toy Story jak żywe. Zobacz zdjęcia, które pobudzają wyobraźnię Chudy nigdy nie należał do Andy'ego. Tak naprawdę słynna zabawka była własnością ojca chłopca, który także miał na imię Andy. Napis na podeszwie buta zabawki został wykonany właśnie przez Andy'ego Seniora, który uwielbiał Chudego ponad wszystko inne. Był on tym cenniejszy, że tak naprawdę stanowił nagrodę - by wygrać limitowaną zabawkę, należało zgromadzić 30 pudełek po płatkach śniadaniowych i wysłać je do producenta. Niestety, rodzina Andy'ego była bardzo biedna i nie mogła pozwolić sobie na zakup tylu pudełek płatków, w związku z czym chłopiec napisał emocjonalny list do firmy, a ta zdecydowała się obdarować go niepowtarzalnym kowbojem Chudym. Niestety jakiś czas później młody Andy Senior zachorował na polio. By choroba się nie rozprzestrzeniła, odbierano dzieciom wszystkie zabawki, które następnie palono w piecu. Andy uchronił przed tym losem tylko trzy swoje ulubione własności: Chudego, psa Cienkiego oraz Pana Bulwę. Ukrył je na strychu, gdzie spędziły kolejnych wiele lat. W tym czasie Andy dorósł, poznał swoją przyszłą żonę i narodził im się syn - również Andy. Niestety, echa polio wróciły i ojciec zmarł z powodu powikłań. Potem mały Andy trafia na zabawki ukryte na strychu, a one, nie będąc świadomymi upływu czasu, są przekonane, że to ten sam Andy sprzed lat. Zobaczcie wideo z szeroko omówionym materiałem. Link do oryginalnego pliku udostępnionego przez Mike'a Mozarta znajduje się tutaj. Do rewelacji odniósł się sam Pixar. Niestety, mimo sensu i głębi, okazuje się, że to tylko teoria fanowska. Scenarzysta Andrew Stanton opublikował krótką i wymowną wiadomość na Twitterze, która wyraźnie mówi, że cała historia jest wyssana z palca.
źródło: twitter.com/andrewstanton
Skoro tak, trzeba przyznać, że Mike Mozart ma naprawdę bujną wyobraźnię. Kto wie: być może w przyszłości powstanie film zainspirowany jego opowieścią...?
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj