Studio Universal od kilku lat planuje zbudować Kinowe Uniwersum Klasycznych Potworów. Znajdą się tam dr Henry Jekyll (Russell Crowe), potwór Frankensteina (Javier Bardem) oraz Niewidzialny Człowiek (Johnny Depp). W planach jest też wilkołak i nowy Drakula. Według pierwotnego planu Dracula Untold z 2014 roku miał być pierwszym filmem tego uniwersum, ale ta wizja uległa zmianie i tytuł ten nie należy już do budowanego kanonu. Prawdopodobnie jest to związane z porażką artystyczną, film zebrał złe recenzje i brakiem dużego sukcesu komercyjnego. Kurtzman nie oferuje wyjaśnienia. Zobacz także: Zwiastun Mumii Alex Kurtzman tłumaczy, że jeśli ktoś chce tworzyć kinowe uniwersum, nie może tworzyć filmów z tą myślą. To prawdopodobnie był błąd przy historii Drakuli.
- Wierzę, że uniwersum można zbudować tylko wtedy, kiedy nie chcesz tego zrobić. Możesz do tego dotrzeć tylko wtedy, kiedy widzowie ci na to pozwolą. Oznacza to, że priorytetem jest stworzenie świetnych indywidualnych filmów. Widzowie najpierw muszą zakochać się  w tych filmach i tych bohaterach, a gdy to nastąpi, będzie mogli w sposób naturalny łączyć ich historie.
Reżyser przypomina, że klasyczne potwory jako pierwsze w historii kina miały swoje filmowe uniwersum, gdzie spotykali się we wspólnych przygodach. Podkreśla,że jakiekolwiek elementy budowy większego świata muszą być częścią opowiadanej historii. Nie mogą wyrywać widza z jedneej fabuły, by wprowadzić go do następnych, bo to psuje wrażenie. Zapowiada, że postać grana przez Toma Cruise'a będzie w konflikcie z dr. Henrym Jekyllem. W tym fikcyjnym świecie nie ma książek i filmów o tych potworach, tutaj są one prawdziwymi ludźmi. Jekyll jest głosem organizacji, która zajmuje się potworami od wielu lat, ale zaznacza, że ważne było to, by ta postać była ściśle związana z historią mumii.Dlatego też budowa większego świata poprzez postać Jekylla jest jedynie dodatkiem, a nie centralnym elementem. Ma on niezwykła wiedzę o istnieniu potworów, a jego organizacja kataloguje je i odróżnia złe od dobrych.
fot. Universal Pictures
+7 więcej
Przyznaje, że jednym z omawianym pomysłów jest też wprowadzenie potwora z Czarnej Laguny, który zadebiutował w filmie z 1954 roku. Mówi, że w jego przypadku byłby to ogromny film wymagający dużego budżetu. Potwierdza, że o tym rozmawiają.
- Piękno filmów o potworach opiera się na tym, że są psychologicznie skomplikowane. Są pewne potwory, które lepiej sprawdzą się w intymnych, małych historiach - wyjaśnia,
Reżyser opowiada, że te wszystkie potwory żyją na Ziemi od bardzo dawna, a najstarszym z nich jest właśnie mumia. Zależało im na tym, by stworzyć nowy wizerunek postaci, ale w pewien sposób zgodny z oryginałem z pierwszych filmów. Zdecydowali się zmienić płeć mumii, bo to otwierało nowe drzwi do stworzenia historii Ahmanet o tym, co się jej przydarzyło 5000 lat temu. Przyznaje, że jego wersja jest bliższa oryginałom, a nie przygodowej serii z Brendanem Fraserem. Zależy mu na tym, by postać mumii potrafiła zahipnotyzować widza i go przestraszyć.  Jego celem jest stworzenie czegoś przerażającego, ale zaznacza, że nie ma mowy o tym, że The Mummy jest horrorem. Jest to monster movie, a jego zdaniem w tym przypadku możemy bać się potwora i jednocześnie niepokoić się o jego los. To odróżnia ten gatunek od horroru. Okazuje się, że Nick Morton (Tom Cruise) ma tajemniczy związek z klątwą mumii, dlatego też po katastrofie lotniczej wraca do życia. Jest to sugestia, że mumią w tym uniwersum będzie właśnie postać Cruise'a. Kurtzman przyznaje, że chciał tym filmem zamazać widzom obraz aktora, który w każdym swoim tytule wygrywa i ratuje sytuację. Chce, by widz sądził, że Nick nie wygra, bo nie ma na to szans. Jest bohaterem, na którym nie można polegać. Ciekawe jest to, co reżyser mówi o oryginalnych filmach o klasycznych potworach. One istnieją w tym budowanym kanonie, więc ich historia w jakimś stopniu jest związana z tym, co planuje. Alex Kurtzman zaznacza, że nie robią filmu opartego na efektach komputerowych jak trylogia z Brendanem Fraserem. Ich celem jest kręcenie tak dużej ilości rzeczy w oparciu o praktyczne efekty specjalne, jak to tylko możliwe. Na przykład wyjawia, że scena katastrofy lotniczej ze zwiastuna została nakręcona bez efektów komputerowych. Zbudowali coś w rodzaju wielkiego rożna, które było wnętrzem samolotu i kręciło się podczas sceny jego spadania. Użyli czegoś co nazywa się "vomit comet". Sam reżyser tak objaśnia kulisy sekwencji:
- Jest to porównywalne do tego, co dzieje się, gdy rakieta leci w kosmos. W pewnym momencie jest stan nieważkości, a potem wszystko w środku lata przez 22 sekundy. Mieliśmy specjalne uchwyty trzymające oświetlenie. To było najbardziej szalone doświadczenia, ale było warto. Gdy o tym myślałem, mówiłem "nakręćmy to na jednym ujęciu. Zróbmy to tak, by widz cały czas obserwował jedno ujęcie, gdy wszystkie postacie bezwładnie latają i by zapytał: "jak, do cholery, oni to zrobili?".
Wyjaśnia, że Tomowi Cruise'owi zależało na tym, by oprzeć film na praktycznych, prawdziwych efektach i popisach kaskaderskich. Efekty komputerowe są jedynie dodatkiem i dzięki temu cała sekwencja osadzona we wnętrzu samolotu podczas katastrofy została całkowicie zrobiona praktycznymi efektami specjalnymi. Na planie aktorzy mieli torby, by na wypadek wymiotów mogli ich użyć. Premiera 9 czerwca 2017 roku.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj