Oscary 2019 to wielki sukces filmu Green Book, który zdobył aż trzy statuetki w kategoriach najlepszy film, najlepszy aktor drugoplanowy i najlepszy scenariusz oryginalny. Wielu sądziło, że z uwagi na kontrowersje nie ma szans na Oscara. Większość kontrowersyjnych sytuacji wydarzyła się w 2018 roku. Najpierw Peter Farrelly (reżyser) musiał przepraszać za historię z 1998 roku. Chodziło o jego ówczesne zamiłowanie do pokazywania genitaliów w formie żartu. Potem Nick Vallelonga (syn bohatera historii Tony'ego Lipa i scenarzysta) przepraszał za Tweet z 2015 roku dotyczący rzekomych słów prezydenta Trumpa o muzułmanach świętujących w New Jersey wydarzenia z 11 września 2001 roku. Do tego sam film był krytykowany za rzekome utrwalanie stereotypu białego zbawcy. Wisienką na torcie jest rodzina Dona Shirleya (w filmie grał go nagrodzony Oscarem Mahershala Ali), która publicznie krytykowała produkcję za brak ich wkładu w historię. Zarzucali, że przez to ekranowa opowieść nie mówi pełnej prawdy zgodnej z faktami. Okazuje się, że ta ostatnia kwestia została wyjaśniona przez scenarzystę Nicka Vallelongę. W rozmowie z dziennikarzami po Oscarach powiedział, że osobiście Don Shirley poprosił go, by nie kontaktował się z jego rodziną. Muzyk zmarł w 2013 roku, ale plany na film powstały wcześniej.
- Przekazał mi historię. Chciał, aby została ona opowiedziana. Chronił swoje życie prywatne i wszystko związane ze swoją osobą. Był nadzwyczajnym człowiekiem. Powiedział mi: "jeśli będziesz chciał opowiedzieć tę historię, opowiedz ją z perspektywy swojego ojca, mnie i nikogo więcej. Nie rozmawiaj o tym z nikim innym. Tak musisz ten film zrealizować. Nie rób tego filmu, dopóki nie umrę". Dlatego dotrzymałem słowa, które mu dałem.
Przyznaje, że kontaktowali się z osobami reprezentującymi dziedzictwo Shirleya w sprawie praw do muzyki. Zdradza też, że dopiero po nakręceniu filmu odkrył, że są jacyś żyjący krewni.
- Don Shirley i mój ojciec przeżyli coś niesamowitego, wyruszając na tę trasę i zmieniając siebie wzajemnie. I to film pokazuje. Dlatego ten film jest taki, jaki jest. Z uwagi na nich - mówi Vallelonga.
A producent Jim Burke tak skomentował kontrowersje:
- Tak, to było zniechęcające, ale wówczas zawsze wracaliśmy do naszego filmu. Kiedy mieliśmy kiepski dzień, włączaliśmy film i przypominaliśmy sobie, jak bardzo jesteśmy z niego dumni.
A czy według Was to zasłużony Oscar? Dajcie znać w komentarzach.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj