Bez zbędnego przedłużania - strony nie zostaną ponownie uruchomione ponieważ wszystkie treści z nimi związane (skrypty i bazy danych) "wyparowały z serwerów". Dobrze widzicie - strony, które legalnie działały nawet i 18 lat zostały zniszczone przez korporacje. Wszystkie wasze forumowe/portalowe dyskusje, wymiany opinii, poradniki, które napisaliście lub z których korzystaliście, wszystkie wysłane wiadomości do znajomych, wszystkie treści które dodaliście, rozmowy na czacie - to wszystko przepadło. Tym samym zniszczone zostało 14 lat mojej pracy, mojego czasu i zainwestowanych środków. Dla mnie ta strata jest tym bardziej dotkliwa ponieważ oprócz treści, które dodawaliście straciłem też wszystko co było powiązane ze zgromadzonymi 13 milionami adresów e-mail ze zgodami marketingowymi (!!!). A to wszystko ponieważ korposzczur stworzył bajkę, którą wykorzystał do oszukania wymiaru sprawiedliwości.
Właściciel serwisów opisuje cały proces, który doprowadził do ich zamknięcia. I tak 12 lipca policja miała skonfiskować cały jego sprzęt elektroniczny, natomiast później "dane z serwerów zostały wykasowane przez automat" - autor oświadczenia odebrał jeszcze datowany na 5 lipca list, w którym prokuratura żąda wydania danych kilkunastu użytkowników. Z jego perspektywy wyglądało to następująco:
Czyli w ciągu 24 godzin, gdzie nawet pierwszy wniosek nie został mi dostarczony, wydano decyzję, że trzeba mi zabrać cały sprzęt elektroniczny. I zanim odebrałem pismo z 5 lipca, już od ponad tygodnia nie miałem sprzętu elektronicznego, a dane z serwerów "wyparowały". I tak się żyje w tym bantustanie.
Dalej twórca pirackich serwisów niezmiennie prosi o wsparcie od internautów - to może przybrać formę darowizn (pod komunikatem znajduje się numer konta) bądź... "serduszek na Twitterze":
Wiem, że nadal część z Was uważa, że nie mam szans. Za chwilę Wam udowodnię, że jest inaczej ale zanim do tego przejdę chciałbym omówić kwestię skali pomocy, którą od Was otrzymałem. I nie chodzi mi tu o darowizny ponieważ jest to jeden punkt z pięciu, a jak już napisałem w oświadczeniu tydzień temu - wszystko opłacam z własnej kieszeni, a środki zgromadzone w formie darowizn to tylko bufor bezpieczeństwa. Chodzi mi głównie o wspieranie inicjatywy poprzez przekazywanie informacji dalej czy też nawet poprzez dawanie serduszek na Twitterze.
Po co właścicielowi witryn rzeczone serduszka? Jak sam stwierdza:
Pewnie tego nie wiecie ale jako właściciel konta mam wgląd w szczegółowe statystyki waszych reakcji na twitty i widzę ile osób klika w linki a ile ostatecznie lajkuje posty. I nie wiem dlaczego ale wiele osób (ponad 90%) nie reaguje na moje wpisy. W ten sposób pokazujecie algorytmom Twittera, że moje treści nie wnoszą żadnej wartości, a co za tym idzie, Twitter nie będzie ich promował dalej nowym osobom.
Bierzcie też pod uwagę to, że skalę pomocy mogą obserwować potencjalni twórcy nowych serwisów, którzy zrezygnują z pomysłu otwierania serwisu kiedy zobaczą Wasze zaangażowanie. Dlatego nie bójcie się i lajkujcie - to przecież nic nie kosztuje. I niech wieść się niesie :)
Najczęściej piracone filmy 2022 roku
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj