"Bolek i Lolek" wracają, a sprawcą tego całego "zamieszania" jest pierwowzór Bolka, Roman Nehrebecki.
Film o Bolku i Lolku realizowany jest w studiu Sol Anima w Bielsku Białej, które powstało w roku 2008. Założycielem studia jest syn nieżyjącego już reżysera przypominanych tu animacji - Władysława Nehrebeckiego, Roman. To on z pełną determinacją postanowił kiedyś, że dwaj sprytni bracia zaistnieją ponownie i to na dużym ekranie. Dziś z planowanego 85-minutowego filmu zrealizowany jest około półgodzinny materiał. Problemem okazały się jednak, jak zwykle pieniądze.
Tymczasem sami bohaterowie nie specjalnie się zmienią. Charakterystyczne okrągłe głowy, braki w ich owłosieniu u mniejszego, węgielkowe oczy i łukowate uśmiechy. Tak wyglądali wtedy, tak będą prezentować się i teraz. Co do fabuły niewiele dziś wiadomo poza tym, że chłopcy odbędą kosmiczną podróż, podczas której trafią na czarne dziury i doświadczą zakrzywienia czasoprzestrzeni. Dalsze szczegóły scenariusza owiane są ścisłą tajemnicą. Wiadomo jednak jedno. Jak donosi prasa, cytująca autora projektu "zachowana zostanie również główna idea przedsięwzięcia sprzed lat, czyli: brak przemocy oraz nacisk na akcenty edukacyjne".
[image-browser playlist="610385" suggest=""]
Film więc zapowiada się dość interesująco. Dla najmłodszych widzów może być, miejmy nadzieję w niedalekiej przyszłości, nie lada niespodzianką. Nawet wtedy, jeśli sama animacja nie będzie tak wyrafinowana jak w produkcjach chociażby Pixara. Film trzeba jednak dokończyć. W chwili, kiedy główny inwestor wycofał się z projektu nie jest to jednak taka prosta rzecz. Pieniądze przede wszystkim są potrzebne na dokończenie zdjęć. Jak zaznacza Roman Nehrebecki postprodukcja ma zagwarantowane dofinansowanie dzięki krajowym i zagranicznym koproducentom. Obrazem interesują się również dystrybutorzy, którzy jednak postawili warunek, że musi on być zrealizowany w technice stereoskopowej.
Jeśli wszystko się uda i nowy tytuł zostanie ukończony, nie wykluczone, że Bolek i Lolek powrócą też na małe ekrany. Na to musimy jednak jeszcze trochę poczekać. Trzymamy za wszystko kciuki.