Od początku 2019 roku ma działać Fundusz Audiowizualny, którego budżet sięgał będzie 200 mln złotych - czytamy na portalu Wyborcza.pl. Zwracał będzie zagranicznym producentom od 20 do 30 proc. poniesionych kosztów. Nie jest to jednak  przeznaczone dla wszystkich chętnych twórców. Dany produkt (film lub gra) musi przejść tzw. test kulturowy. Dzieło musi zatem w jakimś stopniu nawiązywać do naszego kraju (historia lub pełna nazwa miasta). Jak możemy przeczytać na stronie Wyborcza.pl, ten system funkcjonuje chociażby w Wielkiej Brytanii. Tam jednak liczy się nie tylko brytyjskość projektu, ale też jego europejskość. Tworzony jest on z myślą o produkcjach z Hollywood, które dostaną procentowy zwrot kosztów, jeśli w ich dziele np. wystąpi Brytyjczyk lub Europejczyk. Przykładem filmowego raju są Czechy i Chorwacja. Warunki dla filmowców są tam bardzo komfortowe. Powstało tam wiele produkcji z Hollywood, które przyniosły także zyski gospodarzom. Czy jednak Fundusz Audiowizualny choć trochę zachęci do produkowania filmów w Polsce? Dajcie znać w komentarzach.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj