"Pożarty żywcem" reklamowany był jako program, w którym widzowie będą mogli "zajrzeć do brzucha anakondy". A wszystko za sprawą Paula Rosolie - podróżnika i wielbiciela gadów, który postanowił przeprowadzić eksperyment. Rosolie ubrany w specjalny kombinezon zrobiony z włókna węglowego, miał dać się pożreć anakondzie. Kombinezon miał go chronić przed złamaniami i uszkodzeniami ciała.
Program trwał równe 2 godziny, a najważniejszy moment całej przygody rozpoczął się kilka minut przed jego końcem. Amerykańskie media wyśmiewają zarówno Paula Rosolie, jak i stację Discovery i pomysł na program. Okazuje się bowiem, że Rosolie nie został zjedzony żywcem przez anakondę. Widzowie zobaczyli, jak anakonda atakuje ubranego w kombinezon Rosolie, owija się wokół niego, a następnie zaczyna zjadać jego hełm. W tym czasie Rosolie zaczął prosić swoich ludzi o pomoc i ratunek, mówiąc, że jego ramię zaczyna być miażdżone. - Zaczynałem czuć, że do ręki nie dochodzi mi krew, a kość wygina się. To był ten moment, w którym musieliśmy przerwać - powiedział Paul Rosolie.
Czytaj także: Mark Hamill powtórzy rolę Trickstera w "The Flash"
Okazuje się, że program "Pożarty żywcem" miał być tak naprawdę próbą. Zarówno Discovery, jak i Rosolie nie obiecywali, że eksperyment się powiedzie. W oficjalnym komunikacie poinformowano tylko, że Paul Rosolie spędził kilka miesięcy na dochodzeniu do siebie po bliskim spotkaniu z anakondą.
Jeśli chcecie obejrzeć program "Pożarty żywcem" i przekonać się, jak to wyglądało naprawdę, produkcja wyemitowana zostanie w najbliższą środę o godzinie 21:00 na Discovery Channel.