14 lipca miała miejsce setna rocznica urodzin słynnego szwedzkiego reżysera filmowego i teatralnego Ingmar Bergman. Z tej okazji wydawnictwo Albatros wydało jego biografię pióra Thomas Sjoberg. Przeczytajcie fragment książki Ingmar Bergman. Love, Sex And Betrayal koncentrującej się przede wszystkim na prywatnym życiu filmowca:

Pianistka koncertująca

Pewnego dnia Ingmar siedział w toalecie – w „sraczu”, jak zwykł mawiać – i czytał gazetę. Dowiedział się z niej, że pewien szwedz­ki film odniósł sukces na festiwalu w Cannes. Kiedy się okazało, że chodzi o jego własne dzieło, nie mógł w to uwierzyć. Nawet nie był świadomy, że jego film konkurował o główną nagrodę. Komedia Uśmiech nocy stała się międzynarodowym przełomem w jego karierze. Wprawdzie Wakacje z Moniką udało się sprzedać za­granicznym dystrybutorom, a w USA film z widowiskową rolą Har­riet Andersson pokazywano pod tytułem Monika, the Story of a Bad Girl, ale to Uśmiech nocy był nominowany do Złotej Palmy w Cannes i zdobył nagrodę Prix de l’Humour Poétique. Był też nominowany w trzech kategoriach do nagród BAFTA i zdobył statuetkę Bodila dla najlepszego filmu europejskiego. Premiera filmu odbyła się w drugi dzień świąt Bożego Naro­dzenia 1955 roku w Röda Kvarn w Sztokholmie. Bergman i Bibi zasiedli na widowni jako anonimowi goście, żeby obserwować re­akcje widzów. Bergman nadal miał poczucie niskiej wartości swo­ich filmów komediowych. Na widowni słychać było od czasu do czasu pojedyncze śmiechy, ale ogólnie panowała atmosfera wycze­kiwania. Wyszedł z sali, żeby sprawdzić dźwięk, a potem poszedł do toalety. Kiedy po premierze wyszli z Bibi z kina, „zmusił się do głośnego śmiechu, chociaż wiedziałam, że się bał”. Oboje byli prze­konani, że pokaz zakończył się fiaskiem. „Próbowałam go pocie­szać, ale słabo mi to wyszło”. Film został przyjęty z mieszanymi uczuciami. Poranna gazeta obwieściła, że to jeden z najlepszych szwedzkich filmów w historii, a „Arbetaren” przyłączyła się do pochwał. Za to Olof Lagercrantz napisał komentarz, który przeszedł do historii: „Kiepska fantazja pryszczatego młodzieńca, zuchwałe marzenia niedojrzałego serca, bezgraniczna pogarda dla artystycznej i ludzkiej prawdy, oto siły, które stworzyły tę »komedię«. Wstydzę się, że ją oglądałem”. Bibi Andersson stała się jedną z najzdolniejszych i godnych za­ufania gwiazd Bergmana. Grała w całym jego artystycznym „płodo­zmianie”, który przyniósł mu tyle sukcesów: jesienią, zimą i wiosną występowała w teatrze, latem zaczynały się produkcje filmowe. Bra­ła też udział w zaplanowanych przez niego pokazach w miasteczku filmowym w Råsundzie. Były to wydarzenia szczególnego rodzaju i dlatego zapraszano na nie starannie dobraną, elitarną grupę gości. Jeśli ktoś nie dostał zaproszenia, miał powód, żeby czuć się ura­żonym. Wspomnienia Bibi z tych pokazów przypominają w dużej mierze wspomnienia gości dyktatorów: nigdy im się nie sprzeci­wiali z obawy, że popadną w niełaskę i spotka ich nagle coś nie­przyjemnego. Dlatego nikt nie odważył się wypowiedzieć na temat filmów Bergmana, zanim on sam nie wyraził swojego zadowolenia lub słów krytyki. Jeśli któryś z zaproszonych gości nie pojawił się na pokazie, Bergman czuł się obrażony. Zależało mu na tym, aby jego goście zjawiali się dokładnie wtedy, kiedy on sobie tego zaży­czył. Bibi twierdziła, że na podstawie zachowań gości oceniał, kto jest jego prawdziwym przyjacielem. Jeśli ktoś się za takiego uważał, powinien go odpowiednio traktować. Innymi słowy, kto chciał być przyjacielem Bergmana, ten musiał zaakceptować przyjaźń na jego warunkach.
Źródło: Albatros
Analiza przeprowadzona przez Bibi jest niezwykle trafna. Berg­mana pociągali ludzie utalentowani, którzy później stawali się bo­haterami jego filmów i przedstawień teatralnych. Wydawało się, że prezentuje publicznie swój oficjalny wizerunek poprzez pokazywa­nie otaczających go ludzi. Potrafił być zabójczy i dlatego Bibi z obawą czekała na dzień, w którym jego niełaska spadnie na nią. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego. Bibi wspomina pewne wydarzenie, do którego doszło podczas kręcenia filmu U progu życia. Wzbudził on wielkie zainteresowanie przedstawioną w nim sceną porodu. Ludzie, którzy widzieli ją w kinach, mdleli z wrażenia. Przed kulminacyjną sceną filmu Bibi miała wjechać na plan na tak zwanych fińskich sa­niach*. Zjawiła się spocona i zdekoncentrowana i w czasie ujęcia nie potrafiła się skupić. Po kolejnej powtórce Bergman przerwał scenę i odwrócił się do niej plecami. Chłód, który jej okazał, raz na zawsze odebrał jej ochotę do żartów między ujęciami. Bergman nie wahał się besztać swoich ulubieńców. U kogoś in­nego takie traktowanie współpracowników byłoby ryzykowne. Sven Nykvist, który zastąpił jego „nadwornego operatora”, Gunnara Fi­schera, dowiedział się w trakcie zdjęć do Milczenia, że jego matka umiera w szpitalu na raka. Poinformowano go, że śmierć może na­stąpić w każdej chwili. Nykvist podszedł więc do Bergmana i prze­rwał mu próbę. Było to poważnym naruszeniem ustalonego kodu. Bergman wpadł we wściekłość i zabronił mu opuszczenia planu. „Ty draniu!”, krzyknął. „Jeśli stąd wyjdziesz, możesz tu już nie wracać!”. „Jeśli nazywasz mnie draniem, to faktycznie nie wrócę”, odparł Nykvist, odwrócił się i wyszedł. W normalnych okolicznościach ktoś taki jak Nykvist na pewno by nie wrócił, ale ponieważ jego pracodawcą był sam Ingmar Berg­man, wkrótce znowu pojawił się na planie. Bergman przeprosił go za swoje zachowanie, ale dodał: „Powinieneś wiedzieć, Sven, że najważ­niejsze jest zawsze to, co żyje dalej, co istnieje na białym ekranie. Nic innego nie powinno być dla ciebie równie ważne”. Nykvist z pokorą wysłuchał jego słów. W przyszłości stały się one także jego własną dewizą. Tłumaczył: Wojciech Łygaś
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj