Kilka dni temu ukazała się Rana, najnowsza powieść uznanego twórcy kryminałów Wojciecha Chmielarza. Wydawnictwo Marginesy udostępniło fragment Rany. Milej lektury!

FRAGMENT

Dyrektorka, stukając obcasami, weszła za biurko i usiadła na czarnym skórzanym fotelu biurowym, tak wielkim, że spokojnie zmieściłyby się w nim jeszcze dwie osoby. Skojarzenie z tronem nasunęło się Klementynie samo. – Proszę usiąść – powiedziała dyrektorka, wpatrzona już w ekran monitora, zaciekle klikając komputerową myszką. Klementyna zajęła miejsce na jednym z dwóch krzeseł ustawionych naprzeciwko biurka. Dyrektorka skończyła klikać, odsunęła od siebie myszkę, a potem oparła się łokciami o blat, zwiesiła głowę i zaczęła okrężnymi ruchami masować sobie skronie. Trwało to przez kilkanaście sekund. – Jeśli to zły moment... – odezwała się nieśmiało Klementyna. Dyrektorka wyprostowała się gwałtownie. Na jej twarzy odmalowało się najpierw oburzenie, szybko jednak przykrył je sztuczny uśmiech. – To nie jest zły moment – powiedziała. – W naszej szkole po prostu zawsze dużo się dzieje. Czasami potrzebuję chwili, żeby złapać oddech. Wszyscy tego potrzebujemy, prawda? – Tak – potwierdziła uprzejmie Klementyna.
Źródło: Marginesy
Kobieta zakołysała się na fotelu, zakładając nogę na nogę. Potem sięgnęła po jedną z leżących na stole teczek i otworzyła ją. Rzuciła okiem na znajdujące się tam dokumenty. – Pani Klementyno – zaczęła – jestem pewna, że obie jesteśmy bardzo zajętymi kobietami, które szanują nawzajem swój czas. Klementyna przytaknęła, chociaż czasu miała akurat w nadmiarze. – Przejdę zatem do rzeczy. Razem z mężem mieliśmy marzenie. To marzenie polegało na stworzeniu wyjątkowego miejsca, wyjątkowej szkoły. Przyjaznej uczniom, pomagającej im, ale równocześnie wymagającej i kształtującej odpowiednie postawy obywatelskie. Od początku rozumieliśmy, że do realizacji tego celu będziemy potrzebować pomocy wyjątkowych nauczycieli. I poświęcamy wiele czasu, żeby ich odnaleźć. Bo zdajemy sobie sprawę, że nie przyjdą do nas sami. Chociaż – dyrektorka przerwała na chwilę, podniosła palec w górę – sami niekiedy też przychodzą. Zmierzam do tego, że wymagamy od siebie tego, czego później wymagamy także od naszych pracowników. Aktywności. Inicjatywy. Takiej inicjatywy, jaką pani wykazała, zamieszczając w sieci ogłoszenie o pracę. Od razu zwróciło naszą uwagę. Pani domyśla się dlaczego? Nie miała pojęcia. Ogłoszenie wrzuciła do internetu w odruchu czystej desperacji. Była zdziwiona, że ktokolwiek je przeczytał. Jeszcze bardziej zaskoczyło ją to, że zadzwoniono do niej z propozycją spotkania i rozmowy kwalifikacyjnej. – Nie – odpowiedziała szczerze. Dyrektorka nachyliła się nieznacznie w jej stronę. – Wiek. Podoba mi się to, że jest pani, proszę mi wybaczyć, starszą kobietą. Przerwała na chwilę, jakby spodziewała się jakiejś reakcji, ale Klementyna milczała. Autentycznie zaskoczona, nie wiedziała, co mogłaby powiedzieć. – Przychodzą do nas młodzi nauczyciele. Oczywiście aktywni. Z ciekawymi pomysłami. Zaangażowani w pracę. Naprawdę, naprawdę, proszę mi wierzyć, że jest to absolutnie wspaniałe grono pedagogiczne. Jednak brakuje im doświadczenia. Trochę nauczycielskiego, ale przede wszystkim, wie pani, takiego życiowego. Takiego pięknego, zdrowego rozsądku, perspektywy, którą zdobywa się dopiero wtedy, kiedy można spojrzeć na pewne sytuacje, mając w pamięci te kilkanaście, kilkadziesiąt minionych lat. Co pani na ten temat sądzi? Klementyna nerwowym ruchem obciągnęła spódnicę.
Strony:
  • 1 (current)
  • 2
  • 3
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj