Są przesłanki do wyprowadzenia wniosku, że fani serialu Rick i Morty mogą znacznie gorzej odbierać produkcję po zwolnieniu z niej Justina Roilanda.
Na początku lutego dowiedzieliśmy się, że
Justin Roiland, współtwórca serialu
Rick i Morty, który podkładał również głosy obu tytułowym bohaterom, został zwolniony przez Adult Swim. Ta sytuacja była pokłosiem oskarżeń o stosowanie przez showrunnera i aktora przemocy domowej - później na światło dzienne wyszedł szereg przykładów kontrowersyjnych zachowań Roilanda, także podczas prac nad produkcją.
W 7. sezonie
Ricka i Morty'ego do obsady dołączyli
Ian Cardoni i
Harry Belden, których to głosami mówią teraz protagoniści. Choć aktorzy robią wszystko, by naśladować charakterystyczną manierę i styl wypowiedzi Roilanda, w mediach społecznościowych pojawia się wiele wpisów na temat tego, że na tym polu sporo trzeba jeszcze poprawić.
Wygląda również na to, że zwolnienie Roilanda w jakiś sposób przekłada się na odbiór samej produkcji. W serwisie Rotten Tomatoes 7. sezon zebrał jak do tej pory zaledwie 63% pozytywnych recenzji przy średniej 6,3/10. Dla porównania: poprzednie odsłony
Ricka i Morty'ego uzyskiwały kolejno wyniki 97%, 91%, 96%, 96%, 86% i 91%. Jeszcze gorzej wygląda wskaźnik Audience Score, który zatrzymał się na poziomie 32%. Poprzednie sezony produkcji zanotowały na tym polu kolejno 97%, 97%, 95%, 84%, 60% i 86%.
Choć powyższe liczby będą z biegiem czasu wzrastać,
Rick i Morty zaliczyli najgorsze z dotychczasowych otwarć sezonu. Gdy wczytamy się w przedstawiane w sieci opinie internautów, wielu z nich wskazuje, że "nie może się przyzwyczaić" do nowych głosów postaci, "jakby było z nimi coś nie tak".
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h