Robert Pattinson wspomniał swoją przygodę z filmową serią Twilight, w której wcielał się w Edwarda Cullena. Jak mówi, podczas kręcenia pierwszej części prawie został zwolniony. Wszystko przez to, że jego wizja głównego bohatera znacznie różniła się od tej, którą mieli twórcy. Jak wspomina, producenci dali mu egzemplarz książki Stephenie Meyer, z podkreślonymi fragmentami w których Edward się uśmiecha. Pattinson, chcąc nadać postaci własnego charakteru, podkreślił zaś wszystkie, w których marszczył brwi. Rozbieżności były tak duże, że producenci pofatygowali się pewnego razu na plan zdjęciowy by poważnie porozmawiać z aktorem.
Wydawało mi się, że nic mi nie grozi, aż tu nagle przylatują producenci i mówią: "Wiesz co, musisz grać przeciwnie do tego, co robisz teraz, bo inaczej zostaniesz zwolniony choćby i dziś". Prawdopodobnie moja wersja była zbyt nieszczęśliwa, ale koniec końców doszliśmy do kompromisów.
Czytaj także: Ekipa Angeliny Jolie znęcała się nad dziećmi na planie filmu? Aktorka odpiera zarzuty Powodem, dla którego Pattinson zdecydował się na poważniejszą wersję Edwarda, były jego osobiste przekonania na temat związków. Jak mówi:
Zawsze mi się wydawało - a miałem wtedy 21 lat - że wstępując w nowy i bardzo intensywny związek dwoje ludzi początkowo ma duże opory by ze sobą rozmawiać, by się dotknąć i że cały czas są niezwykle poważni. Tak wyglądają związki nastolatków. A od nas wymagało się tego, żebyśmy byli uśmiechnięci i radośni: "Nie, oni powinni się dobrze bawić, to młodzi ludzie". Ja chciałem większej refleksyjności.
Zobaczcie wywiad z aktorem przeprowadzony przez Howarda Sterna.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj