Przede wszystkim o jednym ze swoich opowiadań - "Skin Trade", które pierwotnie ukazało się w antologii "Dark Visions" obok tekstów takich autorów jak Stephen King i Dan Simmons. W 1989 roku opowiadanie wygrało Fantasy World Award, a w ostatnim czasie zostało przeniesione na karty komiksu.
Podczas panelu Martin przedstawił historię, jaka stała za opowiadaniem. Pisarz pracował w Hollywood nad telewizyjną adaptacją "Pięknej i bestii", kiedy poproszono go, aby napisał tekst do antologii skupiającej opowieści spod znaku horroru, zatytułowanej "Night Visions". Jedynym wymogiem było przynajmniej 30 000 słów składających się na historię. Martin wydał wówczas swoją, jak dotąd, najbardziej udaną powieść "Fevre Dream", będącą ciekawym spojrzeniem na mit wampira. Popularność książki sprawiła, iż uznał, że to samo może zrobić z wilkołakami. Tak powstało "Skin Trade" traktujące o niezbyt przerażającym wilkołaku hipochondryku, cierpiącym na astmę. Autor cały czas podkreśla, że ta historia ma nawet większy potencjał w przypadku mediów wizualnych. Swego czasu opowiadanie planowano nawet przenieść do telewizji, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło. Aczkolwiek z komiksowej adaptacji pisarz zdaje się być zadowolony.
Dlaczego Martin sam nie dokonał tej adaptacji (scenariusz: Daniel Abraham, rysunki: Mike Wolfer)? Ponieważ wciąż mam do napisania te duże powieści. Za każdym razem, kiedy mówię, że chcę zrobić sobie przerwę i zająć się czymś innym, przed moim domem zbiera się tłum ludzi - pół żartem, pół serio komentuje autor. Martin porównał adaptację komiksu do swoich doświadczeń związanych z pracą przy "Strefie mroku" (wersja z 1986 roku). "Strefa mroku" była moją pierwszą fuchą w Hollywood. Philip [DeGuere] zdecydował się zatrudnić wielu pisarzy prozy. Alanowi Brennertowi, Harlanowi Ellisonowi i mnie… Phil dał jedną zasadę: serial zaadaptuje wasze opowiadania, ale nie możecie pisać własnych adaptacji. Właśnie dzięki temu Martin docenił wartość korekty dokonywanej przez inne osoby. Pisarz dodał, że adaptacja jego własnych prac go nie interesuje, bo przecież już je napisał. Nowa perspektywa sprawia, że teksty mają drugie życie.
Pierwsze słowa, jakie wyszły spod pióra pisarza pojawiły się w komiksie "Fantastyczna czwórka". A był to list, który 13-letni wówczas Martin napisał do Jacka Kirby i Stana Lee dzieląc się z nimi swoim uwielbieniem dla tejże serii. Pisarz wspomniał także, że był obecny na pierwszym komiksowym konwencie. Impreza odbyła się w 1964 roku w Greenwich, w stanie Nowy Jork i trwała zaledwie jeden dzień. Obecnych było raptem około 30 osób. Organizator zdradził później Martinowi, że był pierwszą osobą, która zakupiła bilet. I tak właśnie stałem się pierwszym fanem komiksów - podsumował pisarz.
A jaki według autora jest przepis na udany komiks? Taki sam jak w przypadku każdego innego medium. Dobry scenariusz powinien być przede wszystkim szczegółowy. To właśnie przywiązanie do detali sprawia, że dana pozycja odróżnia się na tle innych. Telewizja czy komiks - zasady są zawsze takie same.
Co twórca sądzi o gatunku, jakim jest horror? Dla mnie to zawsze były historyjki z udziałem potworów, a nie żaden horror… Horror, sci-fi i fantasy uważam za gatunki wymienne. Mój ojciec określał je mianem "dziwnych opowieści". Jednym z pierwszych zetknięć Martina z literaturą grozy była lektura książki "Boris Karloff’s Favorite Horror Stories", w której znalazło się opowiadanie H.P. Lovecrafta "Duch ciemności". Pisarz był pod takim wrażeniem zaprezentowanej historii, że szybko zaczął szukać kolejnych utworów Samotnika z Providence. W prozie Lovecrafta jest coś przerażającego. Nie ma tam krwi i epatowania obrzydliwością - przerażają same słowa.
Na koniec Martin zdradził, że pewien niezależny producent nabył prawa do ekranizacji "Skin Trade". Autor w roli wilkołaka chętnie widziałby Paula Giamatti, Williama H. Macy'ego lub Steve'a Buscemi. Pisarz liczy także na przeniesienie na ekran kinowy "Fevre Dream", w tym celu spotkał się nawet z pewnym filmowcem podczas konwentu Comic Con, aby omówić szczegóły produkcji. Pomimo ogromnych nacisków, nie wyjawił jednak nazwiska szczęśliwca.