Mamy dla was początek niedawnej premiery, czyli Wojen konsolowych, w której Blake J. Harris opisuje konflikt między dwoma potentatami branży gier: Nintendo i Segi.
Co prawda nigdy nie grał na 8-bitowej konsoli w Japonii ochrzczonej Famicom, a w Stanach Zjednoczonych – Nintendo Entertainment System (NES), lecz był, jak każdy, świadom odniesionego przez nią sukcesu. Nintendo było niedużą, ale ambitną japońską firmą, która w 1985 roku odważyła się podjąć wyzwanie i spróbować ożywić martwy od czasu klęski Atari i Mattel amerykański rynek gier wideo. Zmagając się z przewidywalnym oporem, NES ostatecznie ujarzmił kapryśność popkultury i udowodnił, że gry to nie przejściowa moda, tylko intratny biznes. Pięć lat później, w 1990 roku, Nintendo kierowało 90 procentami wycenianego na 3 miliardy rynku. Pozostałe 10 procent rozdzielili między sobą naśladowcy Nintendo marzący o podobnym sukcesie i czekający na swoją szansę. Pośród nich była Sega.
Nakayama przewrócił oczami.
– Nie, to nic podobnego do Nintendo. Nasza konsola jest znacznie lepsza. Oni mają zabaweczkę, a my coś jak… – Zamyślił się, szukając odpowiedniego słowa. – Tom, musisz polecieć ze mną do Japonii i przekonać się osobiście.
Zanim Kalinske znalazł sposób, żeby uprzejmie odmówić, na ratunek przybyła jego pięcioletnia córeczka Ashley.
– Tato! – wydarła się i, jak to dzieci mają w zwyczaju, zmaterializowała się nagle przed mężczyznami, po czym uniosła złożone rączki, żeby coś pokazać ojcu. Wtedy jednak spostrzegła stojącego obok Nakayamę i cofnęła się niepewnie. – Kto to?
– Kochanie – powiedział ciepło Kalinske – tatuś potrzebuje twojej rady. Znajdziesz dla mnie chwilę i pomożesz mi podjąć pewną decyzję?
Ashley, która uwielbiała mówić innym, co mają robić, przytaknęła.
– Znakomicie – stwierdził ucieszony Kalinske i zadumał się, myśląc, jak najprzystępniej przedstawić dziecku swoje pytanie. – Mój przyjaciel chce, żebym poleciał z nim na chwilę do Japonii. Chce mi coś pokazać. Myślę, że to nie jest dobry pomysł, bo, jak wiesz, spędzam wakacje z tobą, z twoimi siostrami i z mamusią. Co według ciebie powinienem zrobić?
Ashley przygryzła wargę i zamyśliła się. Gdy jej spojrzenie przeskakiwało to na ojca, to na mężczyznę z dziwną fryzurą, Kalinske nie mógł się nadziwić, jak szybko jego córka dorasta. Poczuł ukłucie dumy, a zaraz potem oblała go fala smutku. Przez cały ten czas, kiedy kształtowała się jej osobowość, on zajęty był gonieniem własnego ogona w Mattel albo Matchboxie. Dojrzewała na jego oczach, a jego to omijało. Ashley przerwała jego rozmyślania:
– Powinieneś polecieć ze swoim kolegą do Japonii.
– Jak to? Nie…
– Posłuchaj jej, Tom – powiedział Nakayama. – To ona jest tutaj tą mądrą.
Kalinske spojrzał córce w oczy.
– Nie chcesz, żebym został?
– Pewnie, że chcę. Ale on tylko ma ci coś pokazać, tatusiu – wydyszała zmęczona. – Jejku!
Kalinske był zaskoczony logiką rozumowania córki.
– Cóż, skoro tak uważasz… to polecę.
– Dobra, dobra – zbyła go Ashley. – A teraz mogę ci coś pokazać?
Skupiony na podjęciu decyzji, która miała zaważyć na jego dalszym życiu, Kalinske zupełnie zapomniał, że córeczka przyszła do niego, ściskając w rączkach niespodziankę.
– Tak, tak, oczywiście.
Dziewczynka rozłożyła dłonie. Trzymała tam ulepioną z piasku kulkę.
– Co to takiego, kochanie?
Na dziecięcej twarzy pojawił się diabelski uśmieszek.
– Śnieżka z piasku.
Zaśmiała się i rzuciła ją ojcu w brzuch. Piasek osadził się na ciele mężczyzny tuż nad slipami, żeby po chwili osypać się na ziemię. Ashley uznała tę sytuację za niewiarygodnie zabawną i uciekając, śmiała się tak mocno, że mało co się nie wywróciła.
– No to chyba lecę do Japonii – powiedział Kalinske do Nakayamy.
– Spodoba ci się to, co dla ciebie mam.
– Oby. Bo moja żona się nie ucieszy, jak o tym wszystkim usłyszy.
– Teraz może i nie, ale ucieszy się, jak zostaniesz prezesem Segi.
– Pewny jesteś, co?
– Nie chcę się narzucać, rozumiem, że to rodzinny wypoczynek. Jeśli chcesz jeszcze poleżeć na plaży, możemy spokojnie wylecieć rano.
– Oho, czyżbyś się denerwował, że nie zrobisz na mnie takiego wrażenia, jak myślałeś?
Kalinske z pewnym zdziwieniem usłyszał w swoim głosie radosną nutkę. Czuł się jak młodzieniaszek, zżerała go ciekawość, może nawet był podekscytowany. I nie potrafił tego ukryć. Świat wydał mu się jakby trochę większy i oblała go swego rodzaju duma, że tylko on to zauważył. Spojrzał na niespodziewanego gościa, chcąc powiedzieć coś, co przedłuży tę chwilę.
– Nakayama-san, mogę zdradzić ci sekret?
– Jasne, Tom.
Kalinske obejrzał się przez ramię, po czym nachylił się do znajomego.
– Nie lubię plaży – powiedział. Nie oczekiwał od Nakayamy żadnej reakcji, po prostu musiał to z siebie wyrzucić. – Rozumiem, że komuś może się to podobać. Słońce, piasek, morze, to chyba potrafi człowieka zrelaksować. Ale to nie dla mnie. Jest mi tutaj jakoś…
Nakayama skorzystał z okazji i dokończył za niego:
– Nudno.
– Tak! Niby wszystko ładnie, pięknie, ale nudno.
– Otóż to! – zawtórował mu Nakayama. – Dla takich jak my jest tu nudno.
Niespodziewanie Kalinske poczuł, że nie jest osamotniony.
Nakayama objął go ramieniem.
– No to lećmy na prawdziwe wakacje.
Kalinske uśmiechnął się.
– Zapytam żonę, czy mogę lecieć.
Odwrócił się do Karen, która nadal leżała bez ruchu na plecach.
– Pozwalam, skarbie. Idź, podbij świat i takie tam – mruknęła.
Tego się nie spodziewał.
– Nie śpisz? Słyszałaś wszystko? – zapytał, po czym szybko się zreflektował, zły, że dał się zaskoczyć, i zaraz przybrał maskę pewności siebie. – Chytry ruch, Karen. Jestem pod wrażeniem.
– To nie bądź. Nie mówisz tak cicho, jak myślisz – odparła, unosząc okulary i odsłaniając swoje brązowe oczy. – I, kochany, wszyscy wiedzą, że nie lubisz plaży. To żaden sekret.
Mrugnęła do niego, a Tom, otrzymawszy błogosławieństwo ukochanej żony, poleciał do Japonii.
Strony:
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h