Aktorka twierdzi, że była mocno zaskoczona, gdy zdała sobie sprawę, jak bardzo jej rola różni się od tego, co można było przeczytać w książkach. - Nigdy nie czytałam książek. Pojawiłam się na przesłuchaniu w 2010 roku, jeszcze przed startem zdjęć do 1. sezonu. Rzuciłam okiem w internecie, czym jest "Gra o tron", i pomyślałam: "Ok, postać Shae to mała rola, niewpływająca zbytnio na kluczowe wydarzenia". Później jednak Dan i David powiedzieli mi: "Zaufaj nam, w serialu rola Shae ma znacznie więcej głębi. Zmienimy ją w porównaniu do książek". Dlatego też postanowiłam ich nie czytać - stwierdziła Kekilli.

Przez nieznajomość książek aktorka nie wiedziała, kiedy jej postać zginie. - Byłam zaskoczona. Myślałam, że wydarzy się to w 3. sezonie. A gdy już dowiedziałam się, że stanie się to pod koniec 4. sezonu, prosiłam twórców, by jednak tego nie robili. Niestety, nie udało się - dodała ze śmiechem aktorka.

- Shea to inteligentna dziewczyna, nie była głupia. Tyrion stopniowo zmieniał swoje zachowanie w stosunku do niej. Później jednak pojawiła się Sansa, poczuł się za nią odpowiedzialny i to mocno zraniło Shae. Byłam w szoku, gdy dowiedziałam się, jak będzie wyglądać ostatnia scena, gdy leżę w łóżku Tywina. Nie było w niej zbyt wiele dialogów. Szok, szamotanina i powolna śmierć. Mimo to nadal będę oglądała ten serial. Jasne, będzie ciężko, bo jeszcze niedawno w nim występowałam, ale czuję się od niego uzależniona. Nigdy nie byłam fanem fantasy, ale "Gra o tron" zabrała mnie w niesamowitą podróż. Jestem ciekawa, dokąd to wszystko zmierza i kto zasiądzie na tronie - powiedziała Kekilli.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj