Z żalem spogląda się na to, jak licencje są marnowane. Przykładów takich można mnożyć i mnożyć, a najmłodszy z nich miał premierę 17 października. Mowa o grze Skull Island: Rise of Kong, która ukazała się na konsolach PlayStation 4, PS5, Xbox One, Xbox Series X|S i Nintendo Switch. Produkcja miała wszystko, aby stać się grą, którą można wielbić i nad którą można się rozpływać w zachwytach. Ale nie miała jednego - budżetu. To musiało więc skończyć się tak, a nie inaczej. Najnowsze przygody King Konga wzbudzają śmiech i politowanie. Tytuł wygląda, jaka gra z czasów PS2 i nie chodzi tu wyłącznie o oprawę graficzną, chociaż ta aż tak bardzo nie odróżnia się na tle tytułów z minionej epoki PlayStation. https://twitter.com/RickDaSquirrel/status/1714014780346806395 Rise of Kong kosztuje około 170 zł, a oferuje znacznie mniej od wielu tańszych tytułów indie. Grę można przejść w 2-3 godziny. Podczas rozgrywki gracze muszą stawić czoła nielicznym wyzwaniom, a sam gameplay jest wyjątkowo prosty. Jeśli natomiast chodzi o walkę, to w zasadzie polega ona na naciskaniu tylko dwóch przycisków. W sieci można spotkać nawet takie opinie dotyczące gry, że jest to zwykły scam, oszustwo twórców, którzy za równowartość 40 dolarów oferują graczom takiego „potworka”. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj