Według portalu The Hollywood Reporter, problemy najnowszej produkcji telewizyjnej Spielberga sięgają dużo głębiej niż tylko strony wizualnej. Kłopotem nie są tylko krzywe zęby dinozaurów czy zły odcień liści na drzewach, a fakt, że nie nakręcono jeszcze wystarczająco dużo materiału, aby stworzyć dwugodzinnego pilota.
Jednym z powodów tych komplikacji były ciągłe zmiany w ekipie (zwłaszcza wśród producentów wykonawczych oraz scenarzystów) i to w okresie, kiedy stacja nie określiła jeszcze, jak długi będzie premierowy odcinek (godzina/dwie). Po rozpoczęciu zdjęć natrafiono na drugi poważny problem - deszcz, który wg reżysera, Alexa Gravesa, nie przestawał padać. Połączenie niesprzyjających warunków atmosferycznych, niejasnej długości scenariusza i kilku pomniejszych przyczyn sprawiło, że premiera - pierwotnie planowana na ubiegłe wakacje - została przesunięta po raz kolejny.
Oczywiście, jak to w takich sytuacjach, nie brakuje również poszukiwań winnego, na którego głowę można by zrzucić gromy. Jedni oskarżają Gravesa, drudzy Brannona Bragę (aktualnego producenta wykonawczego), a jeszcze inni uważają, że po prostu za dużo osób jest zamieszanych w ten projekt.
I tak oto jeden z bardziej oczekiwanych i najdroższych seriali znów się opóźnia, efekty nie są dopracowane, a nawet gdyby były, to nie ma wystarczająco materiału, aby pilot o budżecie 10-20 milionów dolarów trwał planowane 2 godziny. Ciekawe, ile czasu w takim tempie zajmie stworzenie pozostałych odcinków.
Więcej o "Terra Nova" znajdziecie w naszej Encyklopedii.