Joel Kinnunen, wiceprezes fińskiego studia Frozenbyte, ma nadzieję, że gra "Trine 3: The Artifacts of Power" sprzeda się na tyle dobrze, że studio odbije się od dna. Fin w rozmowie z PC Gamerem zdradził kwotę produkcyjną, jaką przeznaczono na grę. W przypadku 3. części serii wydano niemal trzykrotność tego, co przeznaczono na produkcję "Trine 2". Ucierpiała na tym sama gra. Czytaj także: „Medal of Honor: Allied Assault” – najlepsze momenty
- Wszystko, co mogliśmy, zainwestowaliśmy w grę. Nic już nie zostało. Początkowo mieliśmy napisaną znacznie dłuższą opowieść, planowaliśmy też stworzyć więcej poziomów. Urzeczywistnienie naszej wizji wyniosłoby jednak co najmniej trzykrotność włożonej kwoty, prawdopodobnie nawet 15 milionów dolarów. Nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy aż było za późno, nie mieliśmy też takich pieniędzy - mówi Joel Kinnunen, wiceprezes fińskiego studia Frozenbyte.
Finowie zainwestowali w "Trine 3: The Artifacts of Power" 5,4 mln dolarów. Dodatkowe fundusze pochodziły ze środków Unii Europejskiej (12 proc. kosztów produkcji). Pomysł Frozenbyte przerósł twórców, co odbiło się negatywnie na grze.

[video-browser playlist="742149" suggest=""]

"Trine 3: The Artifacts of Power" wygląda olśniewająco, ale jest bardzo krótka. Jej przejście zajmuje około 4 godzin. Nie jest to rewelacyjny wynik na grę, za którą trzeba na Steamie zapłacić 22 euro. "Trine 3: The Artifacts of Power" w minionym tygodniu wyszła z wczesnego dostępu na Steamie. W przyszłości niewykluczone jest, że tytuł pojawi się na konsolach obecnej generacji.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj