Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że wspomniana scena była dla mnie najbardziej odrażającymi i niesmacznymi (łagodnie mówiąc) minutami w "True Blood". Mało tego, sięgam pamięcią wstecz, wertuję na szybko odcinki innych produkcji, które miałem okazję oglądać i dochodzę do wniosku, że czegoś tak brutalnego i przeginającego wszelkie granice jeszcze w telewizji nie widziałem.
Bill stracił kompletnie kontrolę, postanowił ukarać Lorenę, gwałcąc ją w iście wampirzym stylu. Ok! Nic nowego - to w końcu "True Blood". Ale motyw z przekręceniem głowy Loreny o 180 stopni (tak by nie patrzeć się prosto w jej oczy) był... straszny. Co gorsza, z ust wampirzycy lała się krew, a ta kwitowała całą sytuację przerażającym uśmiechem. Dla samego serialu to nic nowego. Seks i przemoc pojawiają się w każdym odcinku, ale mieszanka, jaką zaprezentowali nam scenarzyści w końcówce 3. sezonu, powoduje obrzydzenie i taki wewnętrzny... rachunek sumienia? Ciężko nazwać to inaczej, ale dla mnie reakcja była bardzo mieszana.
To jest "True Blood", serial HBO, więc norma. Ale czy na pewno? Czy twórcy nie przekroczyli pewnej granicy?
Wspomnianą, kontrowersyjną scenę możecie obejrzeć poniżej.
No i na sam koniec pytanie, z racji tego, że nie czytałem książki. Czy dokładnie tak napisała to w swojej powieści Charlaine Harris? Czy tak dosadnie przedstawiła scenę seksu Billa i Loreny w "Klubie Martwych"? A może to tylko kolejna fantazja i pomysłowość twórców i scenarzystów HBO?