Google zmienia strategię. Firma planuje wyjąć produkcje oryginalne YouTube'a zza paywala Premium i udostępniać je za darmo z reklamami.
Netflix, Showmax, HBO Go, Amazon Video, Hulu, Disney, Warner Bros. a nawet Walmart. Z każdym kolejnym rokiem na rynku VoD robi się coraz ciaśniej. Swoich sił w tej branży próbował także jeden z największych gigantów technologicznych, Google. W październiku 2015 roku korporacja uruchomiła YouTube'a Red, płatną wersję serwisu pozbawioną reklam, która oferowała dostęp do autorskich treści. Ale eksperyment Google nie przebiega tak dobrze, jak zakładano.
W maju tego roku usługę Red przemianowano na Premium, a pół roku po tym rebrandingu zadecydowano, że wszystkie produkcje oryginalne zostaną przeniesione do ogólnego dostępu. Z jednej strony powinniśmy być zadowoleni, gdyż takie produkcje jak
Cobra Kai, Step Up: High Water czy
Ryan Hansen Solves Crimes on Television będą dostępne za darmo w wersji z reklamami. Z drugiej zaś nowa polityka firmy zakłada zmniejszenie środków na nowe formaty. Serwis woli skupić się na promowaniu produkcji z celebrytami i YouTuberami, które mają większy potencjał zarobkowy.
YouTube Premium miał być miejscem, które zmieni oblicze mediów internetowych, rzeczywistość zweryfikowała jednak założenia twórców. Mimo iż YouTube każdego dnia przyciąga miliardy ludzi przed ekrany komputerów, telefonów i telewizorów, nie potrafi odnaleźć się w roli usługodawcy VoD. Nie oznacza to jednak, że za kilka miesięcy usłyszymy o zamknięciu Premium. Firma zainwestowała zbyt wiele środków w ten projekt, aby tak szybko go porzucić. YouTube Premium musi ewoluować, przystosować się do potrzeb użytkowników i ich preferencji. A to oznacza zwrócenie się przede wszystkim w stronę youtuberów, a nie filmów i seriali.
Według serwisu Variety firma postawi na młode gwiazdy YouTube'a, które doskonale znają swoich widzów i wiedzą, czego oczekują. Taki ruch może okazać się strzałem w dziesiątkę. YouTube może mieć problem, aby przyciągnąć do siebie gwiazdy kina, z którymi stworzy ceniony, wysokobudżetowy serial pokroju
House of Cards czy
Game of Thrones. Ma za to coś, o czym Netflix, Amazon czy Showmax mogą tylko pomarzyć - twórców, którzy wchodzą w interakcję z widzami i mogą błyskawicznie reagować na ich sugestie i potrzeby.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h