Dla hakera, który w 2017 roku włamał się na serwery japońskiej firmy, dzięki czemu świat poznał Nintendo Switch, wyczyn źle się skończył. Ryan S. Hernandez przyznał się do winy.
Wiele z wycieków informacji i sprzętu pochodzi od hakerów, którzy włamując się na serwery firm uzyskują dostęp do pewnych informacji, a następnie decydują się je upublicznić. Tak w 2017 roku zrobił Ryan S. Hernandez, który zhakował serwery Nintendo, dzięki czemu świat dowiedział się o Nintendo Switch przed oficjalną zapowiedzią konsoli.
Sprawą zajęło się FBI, które namierzyło hakera. Jeszcze w 2017 roku Nintendo i FBI pogroziły mu palcem, a ten obiecał, że już nie będzie włamywał się na serwery Nintendo. Obietnicy nie dotrzymał, więc twórcy przygód Mario postanowili wytoczyć najcięższe działa i pozwać młodego hakera.
Ryan S. Hernandez zgodził się zapłacić Nintendo 260 tysięcy dolarów (ponad 1 mln zł). Tyle jeśli chodzi o pieniądze. Hernandezowi grozi także kara odsiadki - za notoryczne włamywanie się do Nintendo nawet do 5 lat pozbawienia wolności. To jednak najmniejszy wymiar kary, na jaką sąd może skazać mężczyznę. W trakcie śledztwa policja ujawniła w jego posiadaniu materiały z pornografią dziecięcą, za co 21-latkowi grozi nawet do 20 lat pozbawienia wolności.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h