Harington zauważa, że to już nie ten sam, zagubiony Jon Snow, który "nic nie wie". - W końcu zaczął więcej mówić. Dla niego najważniejszy jest fakt, że nie ma nikogo od sobą. Nikt nie mówi mu, co ma robić. Nie ma wujka Benjena, nie ma Qhorina Półrękiego, ani Mance'a Raydera. Jest sam na murze i wie, że nadchodzą Dzicy - tłumaczy aktor.
- Jon nigdy nie mówił dużo, przeważnie to do niego mówiono. Teraz jednak jest inaczej. Dla mnie to było dziwne i nienaturalne, bo tego bohatera gram od trzech lat. To bardzo cichy bohater, ale teraz wiele się zmienia - dodaje Harington.
Aktor zauważa również, że w końcu sceny z jego udziałem można było kręcić bez przeszkód. Podczas zdjęć do trzeciej serii, Harington miał problemy z kolanem. Teraz jednak w pełni wyzdrowiał, co bardzo pomogło przy kręceniu wielu scen akcji, jakie w czwartym sezonie rozegrają się w okolicach muru. - To była znacznie prostsza praca, niż pod koniec poprzedniego sezonu. Teraz jestem zdrowy i wszystko potoczyło się zgodnie z planem.
Mocno rozwinie się również relacja Jona i Ygritte, ale nie wszyscy fani będą zadowoleni z tego, co szykują twórcy. - Ygritte ma w sobie dużo bólu, została zraniona przez Jona. W czwartym sezonie zobaczycie jej zupełnie inną stronę. Udaje się na misje, której celem jest odnalezienie Snowa. Szuka zemsty i chce sprawić, byJon Snow poczuł tyle samo bólu co ona - powiedziała Rose Leslie.
Premiera 4. sezonu Gry o tron już 7 kwietnia.