Nie łatwo jest nakręcić dobry horror. Praca nad tym filmowym gatunkiem może przypominać stąpanie po cienkim lodzie. Jeden krok w niewłaściwą stronę i wszystko się sypie. To, co miało straszyć, zaczyna śmieszyć, a to, co miało być stylowe, staje się kiczowate. Niestety, w dzisiejszych czasach przeważająca część horrorów to właśnie takie realizacyjne koszmarki. Są jednak chlubne wyjątki. Poznajcie film... Coś za mną chodzi.
Paradoksalnie zarys fabularny może sugerować, że mamy do czynienia z niezbyt poważną produkcją. Jay to nastolatka, która po odbyciu stosunku płciowego, zostaje nawiedzana przez zjawę. Duch przebiera postać zwykłej osoby i dąży za wszelką cenę do unicestwienia dziewczyny. Wkrótce bohaterka dowiaduje się, że aby pozbyć się upiora, musi odbyć kolejny stosunek seksualny. Dzięki temu przekaże swoją „przypadłość” kochankowi. Ten natomiast może pozbyć się zjawy tyko podczas aktu miłości z kolejną osobą. I tak dalej, i tak dalej. Dziwne prawda? Aż chce się to obejrzeć.
Zaskakujące jest to, że ta kuriozalna historia sprawdza się na ekranie wyśmienicie. Zapoznając się z zarysem fabularnym można uśmiechnąć się z politowaniem. W rzeczywistości jednak cała opowieść naprawdę wywołuje ciarki na plecach. Istota nawiedzająca bohaterów, mimo że posiada fizjonomię zwykłych ludzi, swoją nieustępliwością i uporczywością wzbudza wielki niepokój. Nieuchronne i niechybne zło sprowadzające śmierć. Dużo w tym symbolizmu.
Oprócz historii z dreszczykiem, obraz ma też interesującą estetykę audiowizualną. Stylizowany jest na (ostatnio modne) lata osiemdziesiąte. Widać to zarówno w oprawie muzycznej, jak i w tym, co jest na ekranie. Wszystko jest takie eteryczne, nostalgiczne, z lekką nutką dekadencji. Nie do końca na poważnie, ale też z dużym szacunkiem do ówczesnej stylistyki. Dzięki temu formuła horroru staje się mniej klasyczna i sztampowa, zyskując lekko artystyczny charakter. Jest to zagranie zdecydowanie na plus.
Polecamy
It Follows każdemu, kto lubuje się w filmach z dreszczykiem. To obraz potrafiący wywołać ciary na plecach oraz dać dużo do myślenia. Pod płaszczykiem tradycyjnej opowieści kryje się bowiem pewna symbolika. Można interpretować nieugięte zło jako coś bardziej konkretnego. Internet jest pełen dywagacji na ten temat. My nie zabieramy głosu w tej dyskusji. Zdecydowanie wolimy wczuć się w klimat, niż się wymądrzać. Wam też to polecamy.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h