Bieszczady zimą są mroźnie, nieprzyjemne i odludne, nic więc dziwnego, że dwaj nastoletni chłopcy – Janek i Tomek – nie są szczęśliwi z powodu wycieczki, którą zafundował im ojciec. Dla Mateusza to jednak chleb powszedni; wiele lat pracował jako strażnik graniczny w tej okolicy i od razu widać, że w nieprzystępnych bieszczadzkich lasach czuje się jak u siebie w domu. Sentymentalna wycieczka w przeszłość, która jednocześnie miała być pracą nad więzią z synami, nie pójdzie jednak tak, jak sobie to zaplanował. W filmie Na granicy króluje uczucie niepokoju i napięcia. Obraz ma bardzo mroczny klimat, który trzyma widza w ryzach, w ciągłej czujności, w oczekiwaniu na to, co się ma zdarzyć. Największą siłą jest zimowa, mroźna, niepokojąca atmosfera zilustrowana przez niezwykle utalentowanego Łukasza Żala. Od podziwiania przepięknych bieszczadzkich krajobrazów faktycznie robi się zimno. Aktorstwo też stoi na najwyższym poziomie Bryluje oczywiście Marcin Dorociński, który jest doskonały w roli niezrównoważonego szaleńca, minuta po minucie zrzuca początkową maskę, ukazując swoją prawdziwą twarz. Bardzo dobrze, że w Polsce powstają próby robienia takiego gatunkowego kina. Klaustrofobiczne, skromne, wygrywane na pierwotnych emocjach produkcje to dobry kierunek, oby więc tym tropem chcieli iść inni twórcy.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj