Harry Clayton to policjant, który nadużywa alkoholu, jest nałogowym hazardzistą, żona nie chce go widzieć na oczy, a i koledzy z posterunku nie pałają do niego wielkim entuzjazmem. Facet kompletnie nie ma szczęścia w swoim życiu. Wierzyciele domagają się szybkiej spłaty długu, co raczej się nie wydarzy, a konsekwencje tego mogą być opłakane. I gdy wydaje się, że nic miłego już Harry’ego nie spotka, sytuacja ulega diametralnej zmianie. Nagle nasz bohater zaczyna wygrywać w kasynie duże sumy, tak jakby szczęście zostało jego najlepszym przyjacielem i przestało go odstępować na krok. Okazuje się, że wszystko przez dziwną bransoletkę, która pojawiła się na jego ręce. Co dziwne, ustrojstwa nie da się ot tak zdjąć. Stan Lee's Lucky Man to dramat policyjny bez niezniszczalnych bohaterów obdarzonych supermocami. Oczywiście pojawiają się wątki fantasy, ale nie są one tutaj najistotniejsze. Jest to opowieść o kimś na kształt bohatera, któremu moc bardziej przeszkadza, niż pomaga. Facecie, który nie liczy się z konsekwencjami swoich czynów, a jedynie z rezultatem, czyli rozwiązanymi sprawami kryminalnymi. Jest samolubny w swoich działaniach. Artefakt, który ma na ręce, przypomina bardziej klątwę, ponieważ gdy Harry ma szczęście, to znaczy, że komuś tego szczęścia zabraknie. Stan Lee’s Lucky Man odbiega swoją koncepcją od innych seriali policyjnych. Ma w sobie pewną nutkę tajemniczości i oryginalności. Ma też świetne zdjęcia, dobrze dobranych aktorów, no i Stan Lee jako autora scenariusza. Warto się z nim zapoznać chociażby po to, aby sprawdzić, jak twórca Spidermana czuje się w bardziej przyziemnych, dramatycznych klimatach.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj