James Kirk traci przez swoją lekkomyślność stanowisko oraz statek. Świat głównego bohatera legnie w gruzach tylko i wyłącznie po to, by mógł zebrać się w garść w obliczu największego zagrożenia. Gwiezdnej Flocie zagraża bowiem jeden człowiek. Niejaki John Harrison najpierw dokonuje zamachu w samym centrum Londynu, by później zaatakować całe dowództwo Gwiezdnej Floty. Gdy ocalali dowiadują się, gdzie ukrył się Harrison, Kirk oraz jego załoga wyruszają w pościg. Od tej pory bohaterowie zaczynają zadawać sobie pytania, komu ufać, kim tak naprawdę jest ta postać i czy w ogóle jest ona wrogiem załogi Enterprise. Trzeba przyznać, że na nowym Star Treku nudzić się nie można. Dzieje się dużo, bardzo dużo – wybuchy, zamachy, pościgi, zamrażanie wulkanu itd. to bardzo widowiskowe sceny, które mają miejsce już w pierwszej połowie filmu. Najważniejszym elementem filmu są jednak świetnie rozpisane postaci. Aktorzy kreują swoich bohaterów w fantastyczny sposób i wyraźnie widać relacje oraz chemię między nimi. Dzięki temu rozmowy przestrzegającego prawa Spocka z lekkomyślnym i impulsywnym Kirkiem są jeszcze śmieszniejsze. Drugim ważnym aspektem filmu Star Trek Into Darkness jest sama realizacja. Już pierwsza sekwencja jest bogata w kolory i cudowne ujęcia (w momencie, gdy Kirk z Bonesem uciekają przez biało-czerwony las), a reszta filmu wcale gorsza nie jest. W ciemność. Star Trek to film piękny, z fantastycznymi efektami specjalnymi, z przyjemnością ogląda się go w 3D. Może nie wciąga tak, jak poprzednik, ale daje mnóstwo frajdy. Polecamy!
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj