Wikingowie: Walhalla trafili na Netflix i zbierają mieszane opinie w serwisie Rotten Tomatoes. Istnieje duża rozbieżność między ocenami recenzentów a widzów. Na podstawie 21 recenzji krytyków (19 pozytywnych i 2 negatywne) produkcja otrzymała 90% świeżości przy średniej ocenie 7,1. Natomiast widzowie przyjęli sequel Wikingów mniej entuzjastycznie. Serial uzyskał tylko 59% świeżości przy 335 opiniach. To daje średnią ocenę 3,2.  Recenzenci w swoich opiniach są świadomi niedoskonałości czy słabych punktów tego serialu, który nie każdemu przypadnie do gustu. Wskazują, że historia nie posiada tyle niuansów, żeby stać się świetna serią, ale jej bitewne sekwencje, budowanie świata i niezwykłe postacie dostarczają rozrywki, mimo że jest to ciężki dramat. Nie brakuje historycznych elementów, krwi, akcji, seksu i... włosów. W swoim gatunku serial wykonał dobrą robotę, jako kontynuacja Wikingów, ale nie udaje mu się wznieść na wyżyny, jakie osiągnął poprzednik. Mimo wszystko jest to satysfakcjonujące show. Krytycy podkreślają, że Wikingowie: Walhalla są naładowani testosteronem. Choć serial oferuje ciekawszą historię niż poprzednik to wydaje się, że czasem jest jej zbyt dużo. Zwracają uwagę, że oglądamy mniej więcej to samo, co w Wikingach, tylko bez wytworzenia własnej tożsamości. Jedna z recenzentek bardzo surowo stwierdza, że Wikingowie: Walhalla opowiada historię, gdzie jeden brodacz spogląda na drugiego brodacza, a potem następuje podcinanie sobie gardła. Dodała też, że nie ma w tym żadnej błyskotliwości, ani humoru.  Z kolei część widzów, którzy ocenili serial na Rotten Tomatoes wychwala spektakularność produkcji. Piszą, że jest zdecydowanie lepsza niż dwa ostatnie sezony Wikingów. Tempo akcji jest odpowiednie, historia fascynująca, a nowe postacie interesujące. Zachowano jakość produkcji oryginału, a choreografia walk również zachwycała. Starcie między chrześcijańskimi a pogańskimi wikingami ma sens po stu latach od oryginalnych wydarzeń. Doceniono również złoczyńcę serialu - Jarla Kåre.  Widzowie są podzieleni, ponieważ serial otrzymał również dużo negatywnych opinii. Narzekają przede wszystkim, że Wikingowie: Walhalla nie mają nic wspólnego z historycznymi wydarzeniami czy osobami. Z tego powodu obrywa się czarnoskórej jarl Haakon (Caroline Henderson), którą twórcy na siłę zrobili królową Kattegat dla osiągnięcia różnorodności w serialu. Powoduje to dziwne uczucie, podobnie jak duża rola kobiet w wydarzeniach, co w rzeczywistości nie miałoby miejsca, a co w pierwowzorze też miało miejsce. Uważają, że fabuła jest słaba, a dialogi zostały kiepsko napisane. Dlatego widzom nie zależy na postaciach, ponieważ są nudne, płytkie i bezużyteczne, które starają się wyglądać poważnie. Krytyka spada również na miernie grających aktorów. Ponadto podobnie, jak krytycy wskazują na fetysz włosów. Widzowie podkreślają, że serial jest tylko nijaką imitacją oryginalnych Wikingów
fot. Netflix
+21 więcej
Jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co istotne w popkulturze.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj