William Friedkin nie żyje. Twórca takich filmów jak Egzorcysta, Francuski łącznik i Zabójczy Joe odszedł w wieku 87 lat.
William Friedkin nie żyje. Legendarny reżyser, twórca tak ważnych dla świata X Muzy filmów jak
Egzorcysta,
Francuski łącznik,
Cena strachu czy
Żyć i umrzeć w Los Angeles, zmarł w Mieście Aniołów w wieku 87 lat. O śmierci artysty poinformowała jego żona, współpracująca z mężem przez lata Sherry Lansing.
Zmarły filmowiec uważany był za jednego z najważniejszych przedstawicieli pokolenia niezwykle utalentowanych reżyserów, których kariera rozwinęła się w pełni w latach 70. XX wieku. Szczególny podziw wzbudzała jego umiejętność operowania rozmaitymi środkami, mającymi wzmacniać w widzu posiadające tajemnicze, niemal nadnaturalne korzenie uczucie lęku. On sam strach i paranoję nazywał zresztą swoimi "starymi przyjaciółmi", o czym pisał w wydanej w 2013 roku książce
The Friedkin Connection: A Memoir.
Poza wspomnianymi wcześniej produkcjami Friedkin wyreżyserował także takie dzieła jak
Zabójczy Joe,
Nożownik,
Jade czy
Drużyna asów . 6 lat temu zadebiutował ostatni stworzony przez niego film, dokument
Diabeł i Ojciec Amorth, opowiadający o najsłynniejszym współczesnym egzorcyście. W trakcie jego kręcenia Friedkin osobiście stał za kamerą w trakcie przeprowadzania rytuału samych egzorcyzmów. Zmarły artysta nigdy nie ukrywał, że tematyka ta fascynowała go przez całe jego życie, co znajdowało odzwierciedlenie w opowiadanych przez niego na ekranie historiach, choćby w postaci eksponowania nieustannego przenikania się dobra i zła.
Friedkin zdobył Oscara dla najlepszego reżysera za
Francuskiego łącznika w 1972 roku - dwa lata później był nominowany w tej samej kategorii za
Egzorcystę. Od czasu do czasu powracał za kamerę produkcji telewizyjnych, by przywołać w tym kontekście takie seriale jak
CSI: Kryminalne zagadki Las Vegas czy
Strefa mroku z lat 80. Istotne jest to, że to właśnie od telewizji Friedkin rozpoczynał swoją przygodę z reżyserią w latach 60., kręcąc filmy dokumentalne o przebywającym w celu śmierci więźniu czy poskramiaczu lwów.
W
The Friedkin Connection reżyser tak opisywał swoje dzieciństwo:
Nigdy nie zdawałem sobie sprawy, czy moja rodzina jest biedna czy jednak nie. Rodziny wszystkich moich przyjaciół funkcjonowały w ten sposób. Dorastając wśród tych ludzi nie miałem pojęcia o książkach, muzyce, filmie czy moralności. Chłopacy, z którymi się zadawałem, podobnie jak ja nie mieli kompasu moralnego. Dosłownie rzecz ujmując: nie znałem różnicy pomiędzy dobrem a złem.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h