Projekt znowelizowanej ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa opracowany przez resort cyfryzacji zakłada możliwość korzystania z polecenia zabezpieczającego na wniosek ministra.
Redakcja
Dziennika Gazety Prawnej przybliżyła projekt nowelizacji ustawy o krajowym systemie cyberbezpieczeństwa, w którym opisano kontrowersyjne zmiany w zakresie polecenia zabezpieczającego. Zgodnie z obowiązującym prawem można wydać je m.in. operatorom telekomunikacyjnym, jeśli dojdzie do incydentu o charakterze krytycznym. Firma, której zostanie wydane takie polecenie, może zostać zobowiązana m.in. do zawieszenia połączeń z żądanymi adresami IP bądź witrynami. A na mocy znowelizowanych przepisów minister zajmujący się sprawami informatyzacji mógłby wydać takie polecenie bez podawania uzasadnienia, „jeżeli wymagałyby tego względy obronności lub bezpieczeństwa państwa lub bezpieczeństwa i porządku publicznego”.
Według ustawodawcy przepisy miałyby pomóc w „pilnym podjęciu skutecznych działań w przypadku wystąpienia incydentu krytycznego [który skutkuje] znaczną szkodą dla bezpieczeństwa lub porządku publicznego, interesów międzynarodowych, interesów gospodarczych, działania instytucji publicznych, praw i wolności obywatelskich lub życia i zdrowia ludzi.”
Problem tkwi w tym, że opisywany w projekcie "porządek publiczny" jest terminem nieostrym. Jak zauważył główny prawnik firmy telekomunikacyjnej Nexera, Wojciech Dziomdziora, przy złej woli rządu te przepisy mogłyby zostać wykorzystane w niewłaściwy sposób, np. do blokowania usług internetowych. Ekspert twierdzi jednak, że nie powinniśmy mieć powodów do obaw i nowe regulacje nie doprowadzą do nadużywania polecenia zabezpieczającego, a samo narzędzie będzie wykorzystywane wyłącznie w przypadku najpoważniejszych zagrożeń dla bezpieczeństwa cybernetycznego.
Takie decyzje są wydawane w przypadku incydentów krytycznych, gdy o bezpieczeństwie państwa decydują minuty, a nawet sekundy. Wyobraźmy sobie atak hakerski tysiąc razy gorszy od wirusa Pietia. Wtedy nie będzie czasu na pisanie uzasadnień. Dopiero po ugaszeniu pożaru można się zastanawiać, czy straż została wysłana do akcji prawidłowo.
Przedstawiciele Kancelarii Premiera odpierają zarzuty jakoby nowe regulacje miały służyć do cenzury jakichkolwiek treści. Twierdzą, że ustawa nie przewiduje blokowania serwisów społecznościowych, publicznych aplikacji czy stron internetowych. Ponadto kodeks prawa administracyjnego zakłada możliwość odwołania się od polecenia zabezpieczającego.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h