Solaris
I właśnie od arcydzieła zaczniemy. Ta krótka powieść Lema była chyba pierwszą książką, w której prawdziwie się zakochałem. Do dzisiaj też polecam ją każdemu, kto sądzi, że fantastyka nie jest dla niego, że to może coś niepoważnego. Ta niezwykła opowieść o Pierwszym Kontakcie, tak inna od wydmuszkowych i efekciarskich space oper czy filmów pokroju E.T., pokazała mi, wtedy bardzo młodemu człowiekowi, że siłą opowieści nie muszą być akcja czy sympatyczni bohaterowie, że książki i historie mają warstwy.Władca Pierścieni
To chronologicznie druga książka, która ukształtowała mnie jako miłośnika fantastyki i pchnęła na ścieżkę, którą podążam – zawodowo i czytelniczo – do dziś. Pierwszy raz działo Tolkiena czytałem jeszcze przed premierą Jacksonowskich ekranizacji, na studiach znalazłem czas, by sięgnąć do niego ponownie – owszem, styl, z dzisiejszej perspektywy, nieco archaiczny, podobnie prowadzenie fabuły, niemniej i wtedy znalazłem w tej opowieści magię, której do dziś nie odnalazłem w żadnej innej książce fantasy. Śródziemie to zresztą jedna z najwspanialszych kreacji ludzkiej wyobraźni, świat, który wciągnął mnie na lata i który – o ile ukazuje się cokolwiek nowego – śledzę do dziś, regularnie też wracam do wybranych książek. Nawet w tym roku zacząłem znowu czytać Silmarillion.Quo vadis
Wbrew pozorom wśród szkolnych lektur nie brakuje książek wybitnych i wartych uwagi. Wymieniałem wcześniej Zbrodnię i karę, pewnie powinienem był dorzucić też Chłopców z placu broni, Granicę i kilka innych pozycji. Najważniejszą z nich jest jednak Quo vadis Henryka Sienkiewicza. Opowieść o prześladowaniu chrześcijan i spaleniu Rzymu przez Nerona urzekła mnie przede wszystkim wspaniałą kreacją Petroniusza, jego „związku” z Eunice – są w tej powieści sceny, które doskonale pamiętam do dziś; mogę Wam opowiedzieć, jak się zaczyna, mimo iż czytałem ją kilkanaście lat temu. Dla mnie – arcydzieło.Droga
Pozostając zaś wśród arcydzieł: powieść Cormaca McCarthy’ego z pewnością znalazłaby się na liście najlepszych, jakie czytałem, miałaby zresztą olbrzymie szanse znaleźć się na szczycie takiego zestawienia. Tak jak Lem pokazał mi, że książki to coś więcej niż fabuła, McCarthy odkrył kolejne rzeczy: plastyczność języka i formy, siłę słów, których nie musi być wiele, by spełniały swoją rolę. Do dzisiaj, właśnie przez Drogę, pozostaję wyczulony na rozwlekłość i szukam autorów potrafiących nie tylko spisywać słowa, ale przede wszystkim selekcjonować te istotne. Z oszczędności słów zrodziła się także oszczędna opowieść, pozbawiona wszystkiego, co zbędne, skupiona na ojcu i synu oraz świecie po nienazwanej apokalipsie. Mimo braku jakichkolwiek ozdobników historia ta mówi więcej niż niejedna, choćby i tysiącstronicowa, książka.
Strony:
- 1 (current)
- 2
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj