1. Unikalny sposób tworzenia każdego odcinka
Formuła „Top Gear (UK)” przechodziła pewne modyfikacje na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat, ale jej główny koncept pozostawał niezmieniony. I właśnie dzięki temu, że prowadzący razem z producentami potrafili maksymalnie wypełnić całą godzinę programu, „Top Gear” oglądało się go tak dobrze. Przeważnie rozpoczynano od testów samochodów na torze lub od pokazania pierwszej połowy dłuższego materiału. Później przychodził czas na informacje ze świata i dyskusję w studiu, a następnie prezentowano kolejny materiał. Druga połowa programu rozpoczynała się od spotkania z gościem (czasem były to brytyjskie gwiazdy, a czasem wielkie gwiazdy Hollywood lub sportów motorowych). Program kończył trzeci materiał i tzw. „bombshell”. Nie było czasu na nudę, na przestoje, a dla przeciętnego widza nawet rozmowy z gwiazdami prowadzone przez Clarksona okazywały się ciekawsze niż niejeden wywiad w telewizji śniadaniowej.2. Wyjątkowa chemia między trójką prowadzących
Jeremy Clarkson, Richard Hammond i James May to trio idealne, które przez ostatnie kilkanaście lat potrafiło ze sobą znakomicie współgrać na ekranie. Clarkson, zwany Orangutanem, nigdy nie przebierał w słowach, zawsze trafnie podsumowywał rzeczywistość, a w zadaniach i wyścigach liczyła się dla niego „moc” silnika. Hammond, zwany Chomikiem, to klasyczny przykład mniejszego i niższego, z którego Clarkson i May często się naśmiewali, wypominając mu m.in. wielokrotne przeszczepy włosów. Z kolei May to tzw. Captain Slow, stroniący od ryzykownych wyścigów i cechujący się większym spokojem niż jego koledzy. I właśnie przez to, że cała trójka była tak bardzo zróżnicowana, wspólnie udało się stworzyć program idealny. Zwalniając z pracy to trio BBC popełniło prawdopodobnie największy błąd w swojej długiej historii. Już nigdy i nigdzie Brytyjczycy nie będą w stanie znaleźć do prowadzenia "Top Gear" takich ludzi jak Clarkson, Hammond i May, dlatego też zapowiadany przez BBC nowy sezon programu może zakończyć się po jednym, krótkim sezonie. Nie jest tajemnicą, że „Top Gear” widzowie w dużej mierze oglądali z powodu prowadzących i ich wybitnej chemii przed kamerą.3. Richard Hammond, który niemal zginął na torze
Z Chomika można się śmiać, ale warto docenić jego gigantyczne poświęcenie dla programu „Top Gear”. W 2006 roku Richard Hammond został poważnie ranny podczas testowania superszybkiego pojazdu Vampire. Jadąc ponad 450 km/h, wypadł z toru. Hammonda w poważnym stanie odwieziono do szpitala. Prowadzący „Top Gear” cierpiał na zaniki pamięci i uszkodzenie mózgu, ale po 3 miesiącach udało mu się powrócić do pełnej sprawności. Dzięki temu nie opuścił ani jednego odcinka programu.[video-browser playlist="719212" suggest=""]
4. Testy samochodów na torze Top Gear
Stały element odcinka, czyli testowanie samochodów na torze „Top Gear”, zachwycał w każdym odcinku. Prowadzący otrzymywali do testów (i tak naprawdę do wideorecenzji) rozmaite pojazdy - od najszybszych samochodów sportowych po limuzyny i pojazdy dla "zwykłego" kierowcy. Każdy z pojazdów testowany był też przez kierowcę rajdowego pod postacią Stiga (o nim poniżej), a wynik najlepszego okrążenia lądował na wielkiej tablicy w studiu. W ten sposób powstała ogromna lista testowanych pojazdów wraz z czasami, jakie osiągnęły na torze.5. The Stig!
Maskotka programu i najpopularniejszy bohater „Top Gear” to rajdowiec w kasku i białym kombinezonie. BBC od zawsze utrzymywało tożsamość Stiga w tajemnicy, ale po wielu latach ujawniono, że byli nim brytyjscy kierowcy rajdowi. Stig stał się niezwykle rozpoznawalnym elementem całej produkcji, a prowadzący program wielokrotnie robili sobie z niego żarty.
Strony:
- 1 (current)
- 2
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj