Festiwal w Gdyni w końcu powrócił do nazwy Festiwal Polskich Filmów Fabularnych. Niby to tylko zmiana kosmetyczna, ale nadaje tej imprezie charakteru. A tego festiwalowi nie odmówię, bo dzięki jego tożsamości można zadać kłam internetowemu powiedzeniu, że polskie kino jest słabe. Jeżdżąc co roku i oglądając filmy z konkursu głównego, dostrzegam, że polskie kino naprawdę ma się dobrze. Ma do zaoferowania coś różnorodnego, bo festiwal w Gdyni to nie tylko trudne kino artystyczne, ale też filmy przystępne, które poprzez rozrywkę mówią o czymś ważnym. Pierwszy dzień festiwalu to trzy pokazy prasowe: WyklętyWieża. Jasny dzień oraz Catalina. Pierwszy to kino historyczne o ostatnim żołnierzu wyklętym, zrealizowane na dość niezłym poziomie. Być może jest to rzecz trochę odstająca od festiwalu jakością, ale ten film ma swoje atuty, które się sprawdzają. Drugi tytuł to jeden z tych filmów, które można interpretować na wiele sposobów. Oglądamy historię z pozoru zwykłą, ale nakręconą dość prawdziwe, z emocjami i świetnymi kreacjami. Na konferencji prasowej świetnie ktoś podkreślił, że jedną z interpretacji jest opętanie i nawet porównał klimat do serialu Outcast. Ostatni film to rzecz jak na razie najsłabsza na festiwalu. Chaotyczna opowieść o kimś, kto szybko staje się tłem dla innej opowieści. Brak emocji, dość mało angażująca fabuła.  Tak naprawdę to każdego roku pierwszy dzień jest dość spokojny, bo  filmy przeważnie są najmniej porywające. Przed samą galę odbyło się uroczyste odsłonięcie Alei Andrzeja Wajdy, której tabliczka została umiejscowiona tuż przed Gdyńskim Centrum Filmowym. Atmosfera podniosła, poruszająca i formalna.
fot. Adam Siennica
Inaczej jest jednak z wieczornym pokazem podczas gali otwarcia. Tam też pokazano, jak na razie, najmocniejszy tytuł festiwalu Loving Vincent. Polsko-brytyjska animacja, której każdy kadr to ręcznie malowany olejny obraz. Ponad 100 malarzy z Polski i innych krajów, aktorzy z Hollywood oraz serce fabuły, które działa. Więcej o tym pisałem w recenzji. Film w całości był kręcony w Polsce na green screenie, malarze pracowali w naszym kraju i w zasadzie większość ekipy to Polacy. Dzięki zagranicznym producentom udało się zgarnąć budżet, znane nazwiska oraz zwiększyć szanse oscarowe. Tak, to drugi polski film, który będzie walczyć o nominację. Potwierdzono na konferencji prasowej, że kampania oscarowa już trwa i nawet PISF dał na to dofinansowanie. Ten film będzie się ubiegać o nominację w przynajmniej jednej kategorii - najlepsza animacja, gdzie najpewniej będzie rywalizować z Pixarem. Biorąc pod uwagę, jakim wizualnym arcydziełem jest ten film i jak unikalny jest w historii kina animowanego, ta nominacja wydaje się pewnikiem. Ośmioletnia praca i znakomity efekt musi zostać wyróżniony. Sama gala była krótka. Kilka przemówień, przedstawienie licznej ekipy wspomnianego filmu oraz pokaz. Jeden monet był totalnie improwizowany (galę zawsze opierają się na scenariuszu...), gdy nagle na scenę wszedł mały piesek. Chyba się wystraszył pozytywnej reakcji publiczności, bo szybko czmychnął. Drugiego dnia widzieliśmy następujące filmy: Atak paniki i Amok. Ten drugi wielu z Was może znać, bo film był z pół rok temu w polskich kinach. Ja tylko dodam od siebie, że jest to produkcja ze zmarnowanym potencjałem. Kasia Adamik świetnie zaczęła historię, ale potem to wszystko poszło w złą stronę i stało się mało angażujące. Do tego doliczę kilka absurdalnych zdarzeń fabularnych, które popsuły cały wydźwięk. Natomiast Atak paniki to drugi najlepszy film festiwalu. Polski komediodramat, który w odróżnieniu od polskich nieśmiesznych komedii, bawi do łez. I to humorem dość inteligentnym, dobrze prowadzonym i z perfekcyjnym wyczuciem. A żeby tego było mało, opowiada o ważnych i mądrych rzeczach w sposób rozrywkowy. Uczy i zmusza do myślenia, a nie jedynie bawi. Warto!
fot. Dawid Muszyński
Mieliśmy też pierwsze wywiady. Ja miałem okazję wypytać Magdę Popławska o Atak paniki. Świetna, pozytywna osoba, która otwarcie i z humorem opowiada o tym, jak gra, jak rozumie swój film i co lubi. Potem wypytałem tytułowego Vincenta, Roberta Gulaczyka, o wymagającą pracę na green screenie, cały proces tworzenia animacji oraz kryminalną fabułę biografii. Natomiast Michalina Reda  miała okazje porozmawiać z Pawłem Maśloną oraz Olą Pisula, twórcami Ataku paniki.  Odwiedziliśmy także wernisaż Andrzeja Pągowskiego, mistrza polskiej szkoły plakatu filmowego. Człowiek, który ma na koncie mnóstwo wyjątkowych, artystycznych plakatów, które przypominają o czasach, gdy te nie były oparte na kilku ogrywanych do znudzenia tematach. Mieliśmy okazję poznać Pana Andrzeja, który okazał się ciepłym, otwartym człowiekiem. Na miejscu zaprezentowano znane prace Pągowskiego oraz jego wspólne plakaty zrobione razem z dziećmi z ośrodków opieki przygotowane na konkurs "Filmowo na bank" organizowany przez PKO Bank Polski.
fot. Dawid Muszyński
  Potem Michalina poszła na galę PISF-u, o czym w następnym akapicie Wam opowie. Wieczór drugiego dnia Festiwalu zakończył się uroczystą galą rozdania nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie obowiązujący na wydarzeniu dress code. Wszyscy zaproszeni otrzymali złoty kombinezon, który teoretycznie był obowiązkowy, by w ogóle wejść na salę. W praktyce jednak wśród publiczności znalazło się parę garniturów i sukienek, jednak zdecydowana większość widowni od stóp do głów prezentowała się w złocie, wywołując w tych nieubranych lekkie uczucie dyskomfortu. Zamierzeniem organizatorów było, byśmy mogli poczuć jedność i wspólnie świętować okrągły, 10. jubileusz wydarzenia. No i wreszcie - zobowiązywała do tego sama nazwa Złotej Gali. Ceremonię wręczenia nagród prowadził pan Krzysztof Materna, który umilał czas świetnymi anegdotami i ciętymi ripostami. Cała widownia pękała ze śmiechu, co nadało wydarzeniu przyjemną i zabawną atmosferę. Na scenie stał odziany na złoto chór pod batutą Jana Łukawszewskiego, wyśpiewujący kolejne zapowiedzi muzyczne przed ogłoszeniem każdej z nominacji. A tych było aż 12, w związku z czym gala trwała dość długo. Nagradzano nie tylko ludzi filmu takich jak publicyści i krytycy, ale także dystrybutorów, autorów książek, zarządy Dyskusyjnych Klubów Filmowych, czy wreszcie same placówki kin. Honorową pośmiertną nagrodę przyznano Zdzisławowi Pietrasikowi za niezwykły wkład do polskiej krytyki.  Elegancką niebieską statuetkę z rąk Grażyny Torbickiej odebrali jego żona i syn. Oto pełna lista nagrodzonych w poszczególnych kategoriach:
  1. Kino - Kino Światowid w Elblągu
  2. Wydarzenie filmowe - 9. Międzynarodowy Festiwal Filmów Animowanych Animator w Poznaniu
  3. Promocja polskiego kina za granicą - Polska Komisja Filmowa za Polish Film Magazine
  4. Krytyk filmowy - Piotr Czerkawski
  5. Audycja lub program - Filmweb za Movie się
  6. Publicystyka filmowa w internecie - Krzysztof Spór za blog Spór w kinie
  7. Książka o filmie - Cicha eksplozja. Nowe kino Azji Wschodniej i Południowo-Wschodniej pod red. Jagody Murczyńskiej
  8. Edukacja filmowa - kino Amok w Gliwicach
  9. Dystrybucja polskiego filmu - Against Gravity (Nawet nie wiesz jak bardzo Cię kocham) oraz Forum Film Poland (Wołyń).
  10. Dyskusyjny Klub Filmowy - DKF Bez nazwy w Łowiczu
  11. Cyfrowa rekonstrukcja filmu - Konsorcjum dekonstrukcyjne DI Factory/reKINO za film Smuga cienia Andrzeja Wajdy
  12. Nagroda honorowa - Zdzisław Pietrasik
W przerwach od prezentowania kolejnych zwycięzców mogliśmy posłuchać utworów muzycznych w wykonaniu chóru, a także specjalnego występu saksofonisty Łukasza Dyczko, zwycięzcy Konkursu Eurowizji dla Młodych Muzyków. I tak wyglądały nasze dwa dni Festiwalu Polskich Filmów Fabularnym w Gdyni. Pełne emocji, wartościowych rozmów i filmów, które po raz kolejny przypominają, że polskie kino ma się dobrze. Przynajmniej te ciut mniej komercyjne.
PKO Bank Polski jest sponsorem głównym 42. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj