Sylvester Stallone to żywa legenda kina akcji, który ma na koncie wiele rozrywkowych klasyków, ale także nie stronił od komedii i dramatów. Dzięki Stallone'owi fani gatunku mogą cieszyć się z wyczynów grupy twardzieli na ekranie w serii "Niezniszczalni", czyli z czegoś, o czym w latach 80. i 90. wielu widzów marzyło.
Zdecydowaliśmy się wybrać nasze ulubione sceny z jego udziałem - te, które w jakiś sposób zapadły nam w pamięć i szczególnie się nam spodobały. Gościnnie wybiera swoją scenę Jakub Ćwiek.
Strzelanina na głucho - Cop Land
Mógłbym dać którąś wesołą scenę z Sylvestrem, chociażby z Tango i Cash, albo jego cudne cameo w Taxi 3, ale tym razem na serio. Co kilka lat Stallone udowadnia, że jest naprawdę dobrym aktorem. Jak chociażby w tym policyjnym dramacie, w którym musi zabić złych nic nie słysząc. [Kamil Śmiałkowski]
Wybuch Johna - Rambo: Pierwsza krew
Sylvester Stallone jako John Rambo w ciągu czterominutowej sceny mówi wszystko, co chciało przekazać poprzednie pokolenie - koszmar młodego człowieka, który bierze udział w nieswojej wojnie, doświadczając okrucieństwa, przemocy i ludzkiej niesprawiedliwości. A przy tym to naprawdę niesamowicie poruszająca scena, jak za dobrych starych lat, kiedy Stallone pokazywał więcej niż tylko mięśnie. [Jędrzej Skrzypczyk]
Stallone w komedii - Oskar
Moje wzmożone zainteresowanie wzbudził swego czasu obraz pt. "Oskar". Do dziś obejrzałem go już dobrych kilka razy i za każdym razem bawię się tak samo dobrze. To fantastyczna komedia pomyłek i udana parodia filmów gangsterskich, a Stallone już od pierwszej sceny udowadnia, że ma całkiem niezły komediowy talent. [Oskar Rogalski]
Rozwałka - John Rambo
Ja wybieram końcową rozwałkę z Johna Rambo. Niczego wyjaśniać chyba nie trzeba. [Janusz Wyczołek]
Trzej królowie - Niezniszczalni
Trzech twardzieli na ekranie w kościelnej scenerii. Stalone, Schwarzenegger i Willis. Cięty język i kultowy cytat Stalone'a: "He wants to be president". I za takie właśnie sceny uwielbiam serię "Niezniszczalnych"! [Marcin Rączka]
Randka na lodowisku - Rocky
Zawsze ceniłem sobie Sly’a bardziej niż wielkiego Arniego, choć filmy tego drugiego miały często lepsze scenariusze, reżyserów, budżety. Ale z tej dwójki to właśnie Sly potrafił się czasem pokazać jako aktor i na przykład… wzruszyć. Uwielbiam scenę z pierwszego Rocky’ego, randka na lodowisku, gdzie Włoski ogier prezentuje się w całej okazałości jako nieśmiały wrażliwiec w ciele twardziela. Również otwarcie pierwszego Rambo - który jako film wciąż jeszcze jest dramatem, nie rąbanką jak kontynuacje – i pierwsze spotkanie Johna_który_nie_szuka_kłopotów z szeryfem to pokaz całkiem fajnego aktorstwa i znakomite otwarcie pod całą resztę. Ale jedna scena? Zdecydowanie lodowisko! [Jakub Ćwiek]
Motywacja syna - Rocky Balboa
Mógłbym wybrać wiele scen, gdzie Stallone pokazuje swój talent komediowy lub jakim jest twardzielem, ale nie dziś. Stawiam na scenkę z ostatnich lat z ostatnich przygód Rocky'ego, gdzie Stallone po raz kolejny udowadnia, że grać umie i potrafi poruszyć emocje. [Adam Siennica]