W filmie Tonia wyreżyserowanym przez Marcina Bortkiewicza, Adam Bobik wciela się w rolę Tatki. Mieliśmy okazję z nim porozmawiać nie tylko na temat samej roli, ale też o tym, jak układała mu się współpraca z reżyserem i młodą aktorką, odtwórczynią tytułowej roli. Michał Kujawiński: W filmie Tonia wciela się pan w rolę Tatka. Chciałbym zapytać, co zdecydowało o tym, że zgodził się pan wziąć udział w tym projekcie? Adam Bobik: Powodów było kilka, ale pierwsza podstawowa motywacja była taka, że jestem aktorem, a motywacją aktora jest granie. Kiedy Marcin Bortkiewicz odezwał się do mnie i powiedział, że ma dla mnie rolę, to już wtedy bardzo się ucieszyłem. Z Marcinem poznaliśmy się na planie Na dobre i na złe. Bardzo dobrze nam się razem współpracowało. Marcin jest też bardzo dobrym aktorem, więc ma tę umiejętność komunikowania się z innymi aktorami. A poza tym spodobał mi się scenariusz, ponieważ główna bohaterka ma cel, a ja lubię scenariusze, w których postać zmierza od jednego punktu do drugiego i napotyka przy tym trudności. Moja postać była takim atomem, który krążył wokół córki, a może raczej ona krążyła wokół niego. Tyle wystarczyło. Chociaż na wczesnym etapie powiedziałem Marcinowi: "Stary, zastanów się jeszcze, czy chcesz, żebym to zagrał". Nie jestem ojcem i obawiałem się, że będzie to widać na ekranie i że wyjdzie moje zielone pojęcie o ojcostwie. Uspokoił mnie wtedy i powiedział, że przeprowadzi mnie przez tę rolę i historię. I tak było. Wciela się pan w rolę ojca, ale też przypadła panu rola alkoholika. Ciekaw jestem, jak wyglądały przygotowania do tego zadania. Przez rok piłem alkohol dzień w dzień (śmiech). Oczywiście żartuję! Marcin od razu zaznaczył: "Słuchaj, masz problem z alkoholem, ale nie gramy dramatu o alkoholizmie". Założenie było takie, że przedstawiamy ten nałóg oczami dziecka, a te mają zazwyczaj tendencje do usprawiedliwiania swoich rodziców w związku z miłością do nich. Ocenią to widzowie, ale wydaje mi się, że ten alkoholizm wyszedł bardziej slapstickowo. Chociaż są też mocne sceny, gdy Tatko jest pod wpływem. Jeśli zaś chodzi o przygotowania, to przede wszystkim przeprowadziłem dużo rozmów z Marcinem. To on wszystko kontrolował – czy czegoś nie było za dużo lub za mało. Przekazywał wskazówki i mówił, że bardziej chodzi mu o komiczny alkoholowy bełkot niż granie tragicznych kaców czy delirek.
materiały prasowe
Pozytywnie zaskoczyło mnie to, że pan nie dominuje ekranu swoją rolą. Przecież alkoholik z łatwością mógłby przyciągnąć oko kamery. A tu jednak w centrum historii pozostaje dziewczynka. Czyja to była inicjatywa, żeby tak to właśnie wyglądało? Reżysera. Marcin napisał też scenariusz, więc to jest całkowicie jego wizja. Ja mu zaufałem i poddałem się jego przewodnictwu. A jeśli chodzi o ekranową dominację, to postać Toni grana przez Mariankę, jest główną bohaterką. Jest to opowiadane z jej perspektywy, więc to ona jest na głównym planie. Z tym alkoholizmem jest tak, że gdy Tatko jest pijany, to faktycznie jest pijany, ale gdy jest trzeźwy, to widzimy postać pełną ciepła, schludną i pachnącą. A wiadomo, że po alkoholiku – nawet gdy trzeźwieje – widać chorobę. Świadomie podeszliśmy do tego inaczej. Tonia to słodko-gorzka historia, jak pan podkreśla, opowiedziana z perspektywy dziecka, jednak nie do końca jest to film dla dzieci. Czy zgodzi się pan z tezą, że jest to film przede wszystkim skierowany do dorosłych, aby, no właśnie, wytknąć im niedojrzałość i to, że bardzo trudno przychodzi im szczerość w relacjach? Co jeszcze pana zdaniem widz zdoła odnaleźć w Toni? Tak, po czasie zrozumiałem, że moja postać to taki mężczyzna, który stara się wykonać jak najlepiej coś, czego nie potrafi wykonać – czyli być dobrym ojcem. Zdecydowanie jest to film skierowany do dorosłych, chociaż uważam, że młodsi widzowie, mimo kilku niecenzuralnych słów, też znajdą tutaj coś dla siebie. W wieku 9 lat obejrzałem Braveheart, który nie jest filmem dla dzieci, a jednak dzięki temu chciałem zostać aktorem. Do tego moim zdaniem film ciekawie pokazuje relację ojca i córki. Ich wzajemną miłość, może niedojrzałą, może raniącą, ale mimo wszystko miłość. Tonia udowadnia, że trudno jest być dobrym rodzicem. Bezbłędnym. Nie ma takich rodziców, bo każdy z nas niesie jakiś bagaż doświadczeń z dzieciństwa. Potem zostajemy rodzicami i ranimy tymi ranami swoje dzieci. Na pewno nie robimy tego celowo, ale to są te trudy pięknych, autentycznych uczuć. Tak, widzimy te trudy rodzicielstwa także przy roli pana filmowej mamy. Skoro już przy niej jesteśmy – jak się panu współpracowało z Małgorzatą Zajączkowską? A jak z młodą aktorką, Marianną Ame? Z Małgosią Zajączkowską przyjemnie się współpracowało. Małgosia była moją wykładowczynią w Warszawskiej Szkole Filmowej – mieliśmy z nią zajęcia i egzamin końcowy z dramatu Szekspira. Bardzo dobrze się grało z tą dojrzałą i doświadczoną aktorką. Z Marianką również współpracowało się niespodziewanie dobrze. Marianka z racji dziecięcego wieku działała dzień po dniu jak Terminator. Ciągle miała energię, zapał do pracy, więc w sumie mogliśmy się nią inspirować.
materiały prasowe
+2 więcej
Wróćmy jeszcze do osoby reżysera, bo wspomniał pan, że współpracowaliście wcześniej na planie serialu. A czym zaskoczył pana Marcin Bortkiewicz przy pracy nad filmem fabularnym? Tonia zaskakuje kilkoma rozwiązaniami formalnymi – mamy nawet coś na wzór kina niemego lub scen akcji. Zaskoczył mnie, bo przy pracy nad filmem wyszła jego mocna cecha, czyli stanowczość. On naprawdę wiedział, co chce robić. Jasne, można było z nim dyskutować, ale jeśli miał na coś swój plan, to trzeba było za nim podążać. To było bardzo pozytywne, bo ja czuję się wówczas bezpiecznie jako aktor. Sceny bójki i wiele innych pomysłów zobaczyłem dopiero po zmontowaniu filmu. Na planie po prostu grałem. Potem jeszcze bardziej doceniłem ten język kina, którym operuje Marcin. Opowiada to wszystko w takim bajkowym klimacie. Podziwiam, że udało mu się ten efekt uzyskać. W ostatnim czasie mogliśmy pana oglądać w serialach Canal+, The Office i Emigracji XD. Na jakie inne ciekawe projekty z pana udziałem możemy czekać w niedalekiej przyszłości? Mogę jedynie powiedzieć, że jestem w trakcie zdjęć do filmu fabularnego. Trzymam kciuki za ten projekt.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj