Pewnie każdy zna baśń o Królewnie Śnieżce. Wspaniała uroda przysporzyła jej sporo problemów, jednak jej historia kończy się dobrze. Dziewczynę znienawidzoną przez swoją macochę budzi pocałunek księcia (przynajmniej wedle disneyowskiej wersji), a przed zakochanymi widnieje świetlana przyszłość. Co jednak, jeżeli Śnieżka nie posiada kruczoczarnych włosów, para się zielarstwem i do tego jeszcze książę kraju, w którym mieszka, chce zrobić sobie z niej kochankę? To zupełnie inna wersja, choć bohaterka nazywa się tak samo, jak ta z baśni Grimmów – Shirayuki, czyli Śnieżka. Oto Akagami no Shirayuki-hime, czerwonowłosa Śnieżka. Shirayuki wychowali dziadkowie, którzy świadomi niezwykłego koloru włosów wnuczki, zawsze zważali na jej bezpieczeństwo. Czerwone włosy w królestwie Tanbarun to rzadkość, więc chcąc nie chcąc, dziewczyna wpada w oko księciu Rajiemu. Obywatele Tanbarun z całą pewnością nie mogą powiedzieć, że ich książę to osoba mądra i kompetentna. Temu obibokowi uwidziało się, że Shirayuki zostanie jego konkubiną. Oczywiście główna bohaterka tej historii wolałaby dalej ćwiczyć się w ziołolecznictwie, więc nie mając innego wyjścia, musi uciec z kraju. Do tego pozbywa się w dużej mierze przyczyny swoich problemów, czyli pięknych, długich włosów. Eskapada kończy się wpadnięciem na… drugiego księcia sąsiadującego z Tanbarun kraju zwanego Clarines. Książę Zen Wistalia Clarines pojawia się w towarzystwie swych oddanych rycerzy, Mitsuhide Rouena oraz Kiki Seiran. Ostatecznie Shirayuki, która nie zamierza bezczynnie korzystać z gościnności Zena, postanawia zostać w jego pałacu i zdaje egzamin na zielarkę, której zadaniem będzie pomaganie możnym tego kraju. Tak zaczyna się naprawdę sympatyczne anime, niespiesznie i subtelnie pokazujące rozwój uczuć między głównymi bohaterami. Tak, nie może zabraknąć romansu, jak to w baśni. No i to nie licealny czy generalnie szkolny romans, co samo w sobie jest ogromnym powiewem świeżości. Za co najbardziej cenię Akagami no Shirayuki? W przeważającej większości shoujo romansów bohaterowie krygują się do tego stopnia, że zanim wyznają sobie uczucia, widzowie mogą do tego momentu nie dotrwać. Najpierw te nieśmiałe spojrzenia, potem pełna analiza uczuć, jacyś rywale, rywalki, milion innych zdarzeń, po czym w końca wyznanie sobie miłości… Shirayuki i Zen dość szybko zdają sobie sprawę z tego, co do siebie czują, nie kryją się z tym, ale bez przeszkód byłoby jednak za łatwo. Mamy tu w końcu księcia i zwyczajną (no, może poza kolorem włosów) mieszkankę sąsiedniego kraju, mającego pecha posiadania z kolei księcia-idioty. Związek bohaterów byłby mezaliansem pierwszej klasy, aczkolwiek nie jest jeszcze tragicznie – Zen jest dopiero drugi w kolejce do tronu, ma jeszcze bowiem starszego brata, Izanę (kogo wybierze Izana jest znacznie ważniejsze), a Shirayuki nie specjalnie przypada mu do gustu. Widzi w niej jedynie dziewczynę, której udało się otumanić młodszego brata i skorzystać z jego władzy. Ale Shirayuki to kompletnie inna osoba – i to kolejna z zalet tego anime. Główna bohaterka posiada rozum, wolną wolę, ma w życiu ambitne cele i dąży do ich zrealizowania, a do tego nie jest kolejną niewiastą ratowaną bez ustanku przez księcia na białym koniu. Książę co prawda jest księciem w pełnym tego słowa znaczeniu – dobrze wychowany, szlachetny i odważny, choć również uparty. Białego konia brak, Zen jest za to posiadaczem białych włosów, co już jakoś nikogo nie dziwi. Ot, bajka. W każdym razie główni bohaterowie posiadają sporo zalet, jednak to nie istoty idealne w każdym calu. Normalni ludzie, postawieni w dość niecodziennej sytuacji. Jak tu się pobrać, skoro społeczeństwo i zwłaszcza rodzina krzywo patrzą na ich związek… Akagami no Shirayuki oprócz kategorii romans najbliżej do okruchów życia. Nie brakuje co prawda bardziej emocjonujących wydarzeń (co to za romans bez odrobiny dramatu?!), jednak życie bohaterów przeważnie opiera się na ciężkiej, codziennej pracy. Shirayuki chcąc zostać pałacową zielarką musi sporo się natrudzić a nauka zabiera jej mnóstwo czasu. Zen jako książę także ma sporo pracy, więc ta sielankowa perspektywa mieszkania pod jednym dachem w rzeczywistości nie wygląda aż tak różowo. Jest jak w życiu – bez pracy nie ma kołaczy. Wydźwięk serialu jest bardzo optymistyczny, dostarczając zdecydowanie przyjemnego seansu. To jedno z tych anime które ujmuje ciepłem bijącym z ekranu. Oczywiście osoby nieznoszące romansów w jakiejkolwiek formie od razu uznają, że coś tu za dużo przemiłych osób, wzajemnie się wspierających, jest za kolorowo i miło, ale cóż, czasem chce się obejrzeć i taką produkcję. A to zaledwie dwa sezony po 12 odcinków. Ja bym chciała jeszcze… Odpowiedzialne za produkcję studio Bones to stary wyjadacz, mający na koncie mnóstwo znanych i lubianych pozycji (Fullmetal Alchemist: Brotherhood, Ôkami to kôshinryô, Eureka Seven, Noragami), więc jeżeli chodzi o kwestie techniczne, można być spokojnym. Animacja jest pełna kolorów, idealnie oddając opowiadaną historię, zwraca też uwagę bardzo udana oprawa muzyczna. Odpowiedzialna za soundtrack Michiru Oshima ma na koncie naprawdę udane kompozycje (polecam pod tym względem szczególnie świetne Zetsuen no Tempest). Akagami no Shirayuki to udane anime w dobrej oprawie audiowizualnej, które z pewnością poprawi humor ponurakom – o ile dadzą mu szansę, nie zrażając się zawczasu do tej historii. To w końcu baśń, prawda?
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj