Zanim przejdziemy do sedna sprawy, chciałbym zaznaczyć jedno. Osobiście jestem zwolennikiem broni palnej, z setkami godzin na strzelnicy -  wiele z nich spędziłem na wbijaniu sobie i innym do głowy zasad bezpiecznego obchodzenia się z tym śmiertelnie niebezpiecznym narzędziem. Od niedawna również uczę się fachu rusznikarskiego. Jeśli chodzi o prawo do dostępu do broni, uważam model amerykański za zdecydowanie zbyt swobodny, polski zaś za zbyt restrykcyjny. To zaś, co stało się na planie filmu z udziałem Aleca Baldwina, było w mojej opinii tragedią, której dało się uniknąć. Nie chcę tutaj rzucać oskarżeń, od tego jest prokuratura, ale mam nieodparte wrażenie, że dla ekipy odpowiedzialnej  za broń na planie Rust BHP to coś związanego z harcerstwem, o którym nie mają pojęcia, bo już tam uczą podstaw bezpieczeństwa. To boli, zwłaszcza że główna zbrojmistrzyni, Hannah Gutierrez-Reed, to córka Thella Reeda, legendy branży w Hollywood, którego nazwisko powinno być znane każdemu, kto ma do czynienia z rusznikarstwem i rekwizytami broni. To, co natomiast chcę nakreślić jako totalną bzdurę, to stwierdzenie Baldwina, że nie dotknął on spustu, a broń wypaliła sama. Jest to praktycznie niewykonalne, a liczba mechanicznych usterek, jaka musiałaby nastąpić, by jednak tak się stało, dyskwalifikowałaby tę broń z obecności na planie. I nie ma opcji, żeby nikt tego nie zauważył.
Fot. Hmaag
Dlaczego tak? Broń, z której padł feralny strzał, rewolwer Colt Single Action Army (taki jak na zdjęciu powyżej), mimo iż jest konstrukcją wiekową, posiada wiele zabezpieczeń, a także rozwiązań cechujących wczesną broń na amunicję zespoloną. Najistotniejszym aspektem jest to, że samo naciśnięcie spustu nic nie da! Jeżeli kurek nie jest odciągnięty (i to w pełni, bowiem posiada jeszcze dwie pozycje pośrednie: jedną będącą mechanizmem bezpieczeństwa, drugą pozwalającą na swobodny obrót cylindra), to z językiem spustowym można robić wszystko. Powiem więcej, nawet jeśli odciągniemy kurek tylko częściowo i puścimy, to zablokuje się on w jednej ze wspomnianych pozycji pośrednich i nie uderzy w spłonkę - nie spowoduje więc wystrzału. Z drugiej jednak strony, jeśli przytrzymamy spust wciśnięty i odwiedziemy kurek, to po puszczeniu go, nie zablokuje się, tylko od razu wróci do wyjściowej pozycji i wtedy broń rzeczywiście wystrzeli. Stąd też mamy często wykorzystywaną w filmach technikę, gdy kowboje trzymają spust cały czas wciśnięty, a drugą dłonią szybko odwodzą kurek, błyskawicznie oddając kilka strzałów. Jednakże, jak zaznaczyłem na początku, by to się stało, musiałby być on cofnięty do samego końca przy jednoczesnym ściśnięciu języka spustowego, a to nie jest przypadkowa czynność. Stało się to, co się stało. Należy z tej tragedii wyciągnąć wnioski - między innymi taki, że broń palna na planie jest niebezpieczna i... zbędna. To nie zabawka, nie rekwizyt. Przecież noże są gumowe albo mają chowane ostrza, miecze są bardziej tępe niż Wasz uniżony, piszący te słowa redaktor, a choćby butelki czy kufle rozbijane w barowych bijatykach są ze szkła cukrowego. Czemu więc ze spluwami ma być inaczej? Przecież dzisiejsza technika pozwala na wiele, choćby systemy treningowe UTM, czyli konwersje broni ostrej na specjalną, ślepą amunicję odwzorowującą wszelkie aspekty realnej. Fakt, nie eliminuje to całkowicie obecności broni na planie, ale jest to krok w dobrą stronę. Wiele też rzeczy można zrobić za pomocą efektów specjalnych. Najlepszym rozwiązaniem w mojej opinii jest to, które istnieje na rynku cywilnym już od dawna, a mianowicie airsoft. Naprawdę nie widzę realnego, logicznego wytłumaczenia, czemu repliki ASG nie są powszechnie stosowane, jak na przykład na planie Rekruta. Wyglądają w większości tak samo jak ich palne odpowiedniki. Argumentem też nie jest, że trzeba by animować pracę suwadła czy kurka, przecież praktycznie każda replika gazowa posiada tak zwany blowback, ba, nawet znany z palnej wersji mechanizm zatrzymywania się zamka w pozycji otwartej przy wystrzelaniu całego magazynka. Łuski to też nie problem, istnieją repliki, w których kulki ładuje się pojedynczo. Są też firmy, które produkują wersje z ich realistycznymi wyrzutnikami. Ogień wylotowy? To też banał, bo zrobienie tego w postprodukcji to kwestia naświetlenia paru pikseli, co nawet mi zdarzało się robić, więc co dopiero specom w wytwórniach. A można to jeszcze ułatwić, zakładając urządzenia wylotowe imitujące płomień przy wystrzale i tylko je zretuszować. Powiem więcej, aktor korzystający z takiej repliki nawet nie musi specjalnie udawać odrzutu, bowiem są i takie repliki, które imitują kopa, jakiego daje wystrzał... Jeśli miałbym znaleźć coś, do czego rzeczywiście można by się przyczepić, to fakt, że plastikowe kulki też potrafią sprawić ból czy zrobić krzywdę - to jest do obejścia przez lekką modyfikację mechanizmu. Na pewno to rozwiązanie ZNACZNIE bezpieczniejsze niż jakakolwiek forma broni palnej.
Fot. naEKRANIE
Każde rozwiązanie niesie ze sobą niedogodności i koszta, ale żadna cena nie jest warta ludzkiego życia. Jedno jest pewne, konieczne jest całkowite pozbycie się broni palnej z planów filmowych i uświadamianie ludziom, że nie jest to zabawa...
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj