Baldur’s Gate 3 podbija serca graczy na całym świecie. Nie wszyscy jednak mają powody do świętowania. Nic dziwnego. Fakt, ile contentu zmieściło się w jednej grze – bez mikrotransakcji, które sprawiają, że po zapłaceniu kilku stów musicie wydać kolejne złotówki, jeśli wasz wojownik ma wyglądać trochę lepiej niż ratowane przez niego sieroty – nie podoba się konkurencji. https://twitter.com/larianstudios/status/1693569381618373055

Co jest nie tak ze współczesną branżą gier komputerowych? Pierogi bez farszu!

Były czasy, gdy gracze wierzyli, że Cyberpunk 2077 będzie tytułem na poziomie Wiedźmina 3. A potem okazało się, że najwyższy poziom trudności jest tym domyślnym, ponieważ liczba błędów sprawia, że rozgrywka staje się niemożliwa do przejścia. Oczywiście, od tego czasu naniesiono wiele poprawek, jednak hype zdążył już minąć. Było wiele dyskusji na temat tego, kto wtedy zawinił. By nie roztrząsać już starych dziejów, wystarczy powiedzieć, że na rynek został dostarczony nieukończony produkt. To tylko jeden z wielu przykładów tego, gdy gracze w ostatnich latach dostali coś, co miało ogromny potencjał, jednak ostatecznie nie został on wykorzystany.

https://twitter.com/DirtelfB/status/1692840762138898914

To jednak tylko wierzchołek góry lodowej tego, co jest nie tak z obecną branżą gier komputerowych. Pomińmy już liczbę tytułów – które wydają się po prostu niedokończone, jak gotowe danie wstawione do mikrofalówki tylko na połowę sugerowanego czasu – bo jest coś jeszcze bardziej frustrującego. Nawet uderzenie małym palcem w klocek lego jest nieporównywalne do bólu, jaki czuję, gdy po wydaniu kilku stów na grę po zalogowaniu się widzę przeklętą ikonkę sklepu, w którym po raz kolejny mam wydać prawdziwe pieniądze na coś, co już powinno być moje. Czuję się wtedy tak, jakbym zamówiła pierogi w restauracji, po czym kelner zaserwowałby mi samo ciasto, proponując, żebym dokupiła do niego jakiś farsz, by naprawdę podbić to niesamowite doświadczenie kulinarne.

Grosza daj wiedźminowi...

Mikrotransakcje przybierają najróżniejsze formy. Na przykład w Diablo 4 czy Marvel's Midnight Suns możemy dokupić sobie różne przedmioty kosmetyczne. To irytujące, ale do przełknięcia – jak wielka tabletka przeciwbólowa. Gorzej, gdy zakupienie takiego dodatkowego produktu rzeczywiście wpływa na rozgrywkę. Szczególnie w grze online, w której rywalizujesz z innymi graczami. Naprawdę kocham Fallout 76, ale fani od samego początku narzekają na to, że w tytule, który w dużej mierze polega na lootowaniu i budowaniu bazy, można trzymać przy sobie naprawdę niewiele przedmiotów. To sprawia, że osoby, które kochają zbierać i chomikować (jak ja) nie są w stanie stworzyć praktycznie żadnej kolekcji, dzięki której mogliby pochwalić się przed innymi unikatowymi broniami i pancerzami.  Tłumaczono wielokrotnie, że nie da się tego przeskoczyć, a potem dodano subskrypcję odblokowującą nowy przedmiot, w którym można bez żadnych ograniczeń trzymać śmieci, zabierające najwięcej miejsca w skrzynce. 

https://twitter.com/larianstudios/status/1695005091970101581 Chodzi o to, że w momencie, w którym płacimy za grę, powinniśmy dostać już pełny produkt. Zresztą wiele współczesnych tytułów jest tak ubogich, że najniższa krajowa w Polsce wydaje się luksusową ofertą. Po kilku godzinach właściwie nie ma już w nich co robić, nie wspominając nawet o ponownym przejściu. Dlatego Baldur’s Gate 3 jest takie wyjątkowe. Gracze, za każdym razem, gdy tworzą nową postać, mogą odblokować zupełnie nowe interakcje, odkryć nieznane wcześniej sekrety i zawiązać sojusze, które przy innych wyborach fabularnych byłyby niemożliwe. Co więcej, w Internecie z każdym dniem pojawiają się zaskakujące sceny z rozgrywek. Twórcy poukrywali artefakty pod losowymi skałami i przygotowali się nawet na wypadek, gdybyś już na początku gry zabił swojego potencjalnego kompana i postanowił niezwłocznie go wskrzesić. Zwierzęta i zwłoki mają tu więcej dialogów niż najbliżsi sojusznicy w innych podobnych tytułach. I właśnie to sprawia, że konkurencji kończą się wymówki. 

Baldur’s Gate 3 kontra reszta świata 

Wszystko zaczęło się od szefa studia Strange Scaffold, znanego ze Space Warlord Organ Trading Simulator. Xalavier Nelson Jr. stworzył na Twitterze długi thread na temat tego, że Baldur’s Gate 3 jest anomalią i nie powinno się go porównywać do innych gier RPG. Poniżej wstawiam link, dzięki któremu możecie prześledzić cały jego wywód. W skrócie jednak chodziło mu o to, że Larian miało już doświadczenie i kapitał, dzięki czemu mogło dostarczyć tak dobry produkt na rynek. Jego zdaniem kluczowy był owocny okres, w którym gra znajdowała się w trybie Early Access – można było ją wówczas doskonalić i wyłapywać błędy – a także fakt, że studio miało już na koncie inne hity, jak Divinity: Original Sin. https://twitter.com/WritNelson/status/1677632079792668673 Choć Xalavier Nelson Jr. na pewno miał kilka trafnych spostrzeżeń, to warto wziąć pod uwagę fakt, że wypowiadał się w imieniu niewielkiego studia, operującego mniejszym kapitałem i zatrudniającego mniej pracowników niż większe firmy. Choć wiele osób z branży gier poparło jego wypowiedź, to wystarczy chwilę się zastanowić, by zdać sobie sprawę, że wiele jego uwag nie można zastosować do takich gigantów jak Bethesda, Ubisoft czy Bioware, które także mają pieniądze, udane tytuły na koncie, chmarę pracowników i licencje. Choć wierzę, że intencje szefa Strange Scaffold wzięły się z dobrego miejsca, to jednocześnie nie mogę pozbyć się wrażenia, że większe studia traktują jego viralową wypowiedź jako tarczę, którą będą mogły zasłonić się przed krytyką fanów. 

Czy Baldur’s Gate 3 powinno być nowym standardem dla gier RPG?

Do tej pory na wypowiedź Xalaviera Nelsona Jr. zareagowali: Rebecca Harwick z Grimlore Games, Ryan McCabe z Insomniac Games, Josh Sawyer z Obsidian Entertainment i wielu innych. Warto też wspomnieć o Chrisie Balserze, który pracował jako starszy projektant przy większym tytule, Diablo IV. Wszyscy poparli szefa studia Strange Scaffold. Moim zdaniem jednak ich obawy są nieuzasadnione. https://twitter.com/larianstudios/status/1694343783414906936 Ludzie, którzy mówią o tym, że Baldur’s Gate 3 powinno wyznaczyć nowe standardy dla gier RPG, nie mają na myśli małych tytułów, przy których pracuje garstka osób, tylko wielkie studia, które mogłyby sobie pozwolić na taki rozmach, a czasem zdają się zwyczajnie nie słuchać fanów zapełniających im kieszenie. Poza tym dla wielu graczy powiewem świeżego powietrza było to, że studio Larian nie próbowało dodatkowo zarobić na mikrotransakcjach ani nie opublikowało niedokończonego dzieła, co mogłoby się na nim zemścić. Sposób, w jaki reklamuje swoją grę i wchodzi w interakcję z graczami – co widać w postach, które są załączone w tym artykule – pokazuje, że naprawdę kochają swoje "dziecko" i fanów. Gracze nie są roszczeniowi, gdy oczekują, że to powinna być pobudka dla konkurencji. 
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj