Trudno uwierzyć, iż Batman w tym roku obchodzi 75. urodziny. Nawet jego twórcy, Bob Kane i Bill Finger, nie spodziewali się, że zamaskowany heros debiutujący w 27. numerze "Detective Comics" z 1939 roku zyska tak wielką sławę i zostanie uznany za ikonę amerykańskiego komiksu, kojarzoną chyba w każdym zakątku Ziemi. Jak na wiekowego protagonistę Mroczny Rycerz nie traci charyzmy, wigoru i sił, a nowy projekt DC Comics New 52 wespół z filmową trylogią Christophera Nolana godnie wprowadziły go w drugą dekadę XXI wieku.

W poniższym, całkowicie osobistym zestawieniu skoncentrowałem się wyłącznie na pozycjach wydanych na naszym podwórku. Wybrałem przede wszystkim takie tytuły, które w sposób nieszablonowy i zaskakujący ukazują Mrocznego Rycerza i jego przeciwników, ich pomysłodawcy stosują efektywną żonglerkę różnymi konwencjami, gatunkami literackimi, a także wykorzystują sporo nawiązań do innych dzieł z szeroko pojętej popkultury. Znajdziemy tu zarówno klasyczne opowieści wywindowane do poziomu sztuki i uhonorowane wianuszkiem prestiżowych nagród, jak również komiksy postmodernistyczne, mocno psychologizujące i eksperymentatorskie.

Pozycje od 10 do 6.

5. Machiny
Ted McKeever (scenariusz, rysunki)

[image-browser playlist="581052" suggest=""]

Stworzenie wciągającej i interesującej opowieści z uniwersum Batmana, w której Zamaskowany Mściciel pojawia się ledwie na kilku kadrach i nie wymawia do tego ani jednego słowa, wydaje się zadaniem praktycznie niewykonalnym, z góry skazanym na klęskę. Wyzwaniu temu sprostał Ted McKeever w makabrycznych Machinach.

Piąte miejsce na liście zajmuje nieszablonowy komiks z pogranicza snu i koszmaru, którego protagonistą jest urodzony nihilista i szary pracownik ubojni, Eustachy Marker. Mamy tutaj do czynienia z historią silnie osadzoną w gatunku steampunk oraz swoistym kultem współczesnej cywilizacji, w Polsce kojarzonej z Awangardą Krakowską i słynną maksymą 3xM (Miasto-Masa-Maszyna). Twórca równie świeżego albumu – ciągle oczekującego na polską premierę – "Batman: Nosferatu" w owym komiksie ukazał postępujący upadek człowieka przegrywającego symboliczną walkę z wytworami jego rąk i umysłu. Bohater osobliwego dramatu psychologicznego w klimatach najsłynniejszych dzieł Davida Cronenberga postanawia samodzielnie zaprowadzić porządek na tonących w grzechu ulicach Gotham i brutalnie wyeliminować tamtejszych wykolejeńców. Na jego drodze staje Mroczny Rycerz, przyjmujący w jego chorym umyśle różne postaci: począwszy od upiornego ducha, przez rycerza w białej zbroi, a skończywszy na istocie ludzkiej.

Wyszukana symbolika, spore nagromadzenie makabry, surowe komentarze Eustachego odnośnie otaczającej rzeczywistości (przypominające przemyślenia Rorschacha ze Strażników Alana Moore'a), pesymistyczny wydźwięk całości oraz sugestywne, momentami chaotyczne rysunki McKeevera to elementy świadczące o sile owego komiksu. Warto również zauważyć, że w tamtych czasach polski czytelnik nie był przyzwyczajony do tego typu opowieści, gdyż wydanie albumu spotkało się ze sporą krytyką ze strony wiernych fanów serii. Jak widać, zupełnie niesłusznie.

4. Azyl Arkham
Grant Morrison (scenariusz), Dave McKean (rysunek)

[image-browser playlist="581053" suggest=""]

Grant Morrison to jeden z najbardziej nowatorskich brytyjskich scenarzystów komiksowych, który zrewolucjonizował owe medium, w tym opowieści superbohaterskie. Stworzony przez niego epos o Człowieku ze Stali (wydany również i u nas All-Star Superman) to dojrzała i przenikliwa historia z uniwersum Ostatniego Kryptończyka, nawiązująca do niedorzecznych motywów przewijających się w zeszytach z lat 50. i 60. poprzedniego stulecia. Równie bezsprzeczny wkład wniósł wybitny twórca w analizę świata Mrocznego Rycerza i jego sławetnych wrogów.

Powstały w 1989 roku Azyl Arkham z niezwykle plastycznymi ilustracjami Dave'a McKeana rozkłada na czynniki pierwsze niepoczytalność i naturę jednostek z zaburzeniami osobowości. Komiks przypadnie do gustu miłośnikom psychoanalizy Freuda, jungowskiej symboliki (koncepcja cienia i labiryntu), ezoteryki Aleistera Crowleya oraz szamanizmu i kart Tarota. Twórca albumu Batman i syn zawarł w niniejszej opowieści graficznej szereg psychologicznych rozważań o znanych wrogach Człowieka Nietoperza, którzy obsesyjnie poruszają się po zagmatwanych korytarzach szpitala psychiatrycznego. Z badawczym wyczuciem ukazuje dualistyczną naturę Two-Face'a, fatalizm Clayface'a, schorzenia neurotyczne Jokera, irracjonalność Szalonego Kapelusznika czy mitologiczne zapętlenie uważającego się za starożytne bóstwo Maxie Zeusa. Azyl Arkham posiada również biblijne oraz mityczne zapożyczenia, a swoista cytatologia w wykonaniu Morrisona to czysta maestria.

Czytaj również: Joaquin Phoenix jednak może zagrać w "Doctor Strange"?

Właściwa fabuła przerywana jest fragmentami dziennika autorstwa założyciela szpitala dla psychicznie chorych, Amadeusza Arkhama, które odegrają znaczącą rolę w dramatycznym finale. Dowiadujemy się z nich o życiu uczonego, jego skomplikowanych relacjach z ojcem, samobójczej śmierci matki oraz osobistych tragediach, które ukształtowały jego personę. Naukowiec z aptekarską precyzją próbuje odkryć panaceum na obłęd, co sprowadza na niego wyłącznie nieszczęście. Metody stosowane przez jego podwładnych przywołują na myśl "Lot nad kukułczym gniazdem" Kena Keseya i potęgują wyłącznie nerwicę natręctw pensjonariuszy. Sam Batman, pełniący tu funkcję marginalną, zostaje zaproszony przez Jokera do opanowanego przez szaleńców Arkham i uczestnictwa w osobliwym teatrze absurdu, ryzykownej zabawie w kata i ofiarę.

Należy docenić graficzną stronę komiksu autorstwa charakterystycznego twórcy okładek (zwłaszcza zeszytów w serii "Sandman"), Dave'a McKeana. W pozornie chaotycznych ilustracjach można odnaleźć klucz pomagający odpowiedzieć na pytania odnośnie źródła szaleństwa. Perfekcyjnie wypada wygląd Jokera, przez cały album spowitego w cieniu, oraz architektura Arkham – domu szaleńców, porównywanego do organizmu żywiącego się paranoją. Najlepsze są kadry unaoczniające poszukiwania Amadeusza oraz złożone z wielu elementów, całostronicowe plansze, mogące służyć za plakaty zdobiące ściany.

3. Batman: Długie Halloween
Jeph Loeb (scenariusz), Tim Sale (rysunki)

[image-browser playlist="581054" suggest=""]

Gdyby nie powstało opasłe Długie Halloween zgranego duetu Jeph Loeb i Tim Sale, Mroczny Rycerz Christophera Nolana posiadałby zupełnie inny kształt. Owe zdanie nabiera prawdziwości w trakcie czytania kolejnych rozdziałów rzeczonej opowieści – niektóre z komiksowych scen są żywcem przełożone na język filmowy przez twórcę Incepcji.

Rozgrywająca się na przestrzeni roku kalendarzowego historia o mordującym w kolejne ważne święta zabójcy stanowi mistrzowskie połączenie opowieści gangsterskiej, wysmakowanej zemsty, pogoni za groźnym zabójcą oraz kina noir z lat 40. XX wieku. Jeph Loeb bezbłędnie sportretował mafijne rody rządzące Gotham City, na które poluje Holiday. W poszczególnych scenach widać sporą inspirację trylogią "Ojca Chrzestnego" Francisa Forda Copolli, jak również dziełami Agathy Christie ("Kieszeń pełna żyta") i Raymonda Chandlera ("Żegnaj laleczko"). Pojawiają się nawiązania do "Alicji w Krainie Czarów" Lewisa Carolla, a nawet "Milczenia owiec" - odwiedziny w zakładzie psychiatrycznym i pomoc psychopatycznego Calendar Mena.

W albumie obserwujemy zmierzch klasycznych kryminalistów i stopniowe pojawianie się szarlatańskich przebierańców o zupełnie nowych, oderwanych od rzeczywistości metodach działania. I tak, Catwoman pełni rolę zdradliwej femme fatale, której nie potrafi się oprzeć zamaskowany heros; powracający zza grobu Solomon Grundy to chodząca maszyna zniszczenia; Szalony Kapelusznik cytuje popularną książkę Carolla, a pokraczny Riddler zasypuje swych wrogów skomplikowanymi zagadkami. Znaczącym elementem fabuły jest trudny sojusz Batmana, Gordona i Denta, mający na celu rozwiązanie przestępczej organizacji Carmine'a "Rzymianina" Falcone oraz przeobrażenie prawego prokuratora w mroczne alter ego, Two-Face'a.

Ilustracje Tima Sale'a utrzymane są w staroświeckiej stylistyce, a kolejne mordy Holidaya zachowane w czarno-białej kolorystyce, co nasila duszny klimat blisko 400-stronicowej przypowieści o zaciętej walce o władzę, nienawiści, zdradzie, obłędzie, niełatwym sojuszu, utraconej miłości i zaprzepaszczonych ideałach. Maksymą Długiego Halloween pozostają świetnie puentujące album zdania: "Wierzę w Harveya Denta. Wierzę w Gotham City", wykorzystane w 2. części filmowej trylogii Nolana.

2. Powrót Mrocznego Rycerza
Frank Miller (scenariusz), Klaus Janson, Lynn Varley (rysunki)

[image-browser playlist="581055" suggest=""]

Chyba żaden inny komiks ze świata Batmana nie jest tak zaangażowany politycznie i stanowi przy tym udaną dekonstrukcję superbohaterskiego mitu, jak kultowa powieść graficzna wnikliwego scenarzysty Franka Millera. Komiks z powodu srogiej krytyki wszechobecnych mediów i anarchistycznego wydźwięku należy - obok Strażników Alana Moore'a - do najpoważniejszych tytułów końca lat 80. XX wieku, prowadzących debatę odnośnie mitologii jednostek w trykotach.

Rozpisaną na cztery rozdziały opowieść można śmiało określić lapidarnym hasłem: "Bohaterowie są zmęczeni". Niemłody już Batman oraz znużony życiem James Gordon odeszli na zasłużoną emeryturę. Miastem rządzą chaos, śmierć i zniszczenie, objawiające się pod postacią postawnego przywódcy Gangu Mutantów. Media w suchy sposób relacjonują kolejne dramatyczne wydarzenia, policja jest bezsilna, a żeby tego było mało, na wolność wychodzi pozornie wyleczony Harvey Dent. W obliczu chronicznego zła i bezprawia Człowiek Nietoperz powraca do świata żywych, tocząc śmiertelny bój z kolejnymi wrogami, paraliżującymi go lękami oraz skorumpowanym, zepsutym systemem. W ostatecznej rozgrywce wspierają go: Gordon, Alfred i czwarty Robin (w zaskakującym wcieleniu).

Czytaj również: Jena Malone w "Batman v Superman: Dawn of Justice"

Twórca docenionego cyklu "Sin City" dawkuje napięcie, stawiając protagoniście coraz trudniejsze wyzwania. Po uporaniu się z liderem Mutantów i Two-Face'em Mroczny Rycerz skonfrontuje się z niepoczytalnym Jokerem, by na końcu skrzyżować pięści z marionetką rządu, prawym Supermanem. Zatrważająco wypada bitwa Batmana z klaunem, szczególnie jej finał w Tunelu Miłości, natomiast pojedynek uzbrojonego Bruce'a z Synem Kryptonu na ulicach Gotham to istna wirtuozeria.

Powrót Mrocznego Rycerza pokazuje, iż pojedynczy człowiek (nawet tak heroiczny jak ten ikoniczny bohater komiksowy) nie jest w stanie skierować ludzkości na właściwe tory funkcjonowania – konieczne są wspólne działania całej armii osób wyznających te same wartości i idee. Niedawno zekranizowany w formie animacji komiks zawiera szereg intertekstualnych zapożyczeń, tragicznych scen o potężnej dawce emocji, polemiki odnośnie różnych poglądów na temat współczesności. Można go również postrzegać jako symfonię cierpienia i męki udręczonych furiatów, zmierzch herosów oraz socjologiczny obraz zdemoralizowanego społeczeństwa, które w obliczu zagrożenia potrafi się zjednoczyć. Wielka szkoda, że obecnie nie powstają tak autentyczne powieści graficzne.

1. Batman: Zabójczy żart
Alan Moore (scenariusz), Brian Bolland (rysunki)

[image-browser playlist="581056" suggest=""]

Zdecydowany numer jeden, i to nie tylko ze względu na nazwisko otoczonego nimbem kultu scenarzysty owej opowieści. Zabójczy żart to kapitalne studium szaleństwa, thriller psychologiczny najwyższych lotów, a także historia niezwykle okrutna, koszmarna, momentami skrząca się od wisielczego humoru.

Fabuła przedstawia się następująco: Batman odwiedza swego odwiecznego nemezis w szpitalu psychiatrycznym. Szybko okazuje się, że w celi siedzi podstawiony figurant, a prawdziwy Joker swobodnie przemierza ulice Gotham. Człowiek Nietoperz podąża śladem wroga, który znajduje schronienie w opuszczonym i zrujnowanym parku rozrywki. Mroczny klaun nie zamierza chować się w cieniu, dlatego też nawiedza komisarza Gordona w jego spokojnym domu, przy okazji poważnie raniąc jego córkę, Barbarę. Joker uprowadza nieustępliwego śledczego, poddając go szeregowi tortur fizycznych i psychicznych. Antagonista w asyście wynaturzonych postaci (karły, bliźniaczki syjamskie czy człowiek-wilkołak) prowadzi Gordona przez psychodeliczną krainę mającą na celu doprowadzenie go do szaleństwa. Uważa bowiem, że w obliczu traumatycznych wydarzeń każdy może popaść w paranoję.

Właściwa treść komiksu przerywana jest reminiscencją z dawnego życia psychopaty, zanim jeszcze przeistoczył się w zło wcielone. W owych wycinkach poznajemy marny żywot niespełnionego komedianta, jego ciężarną żonę oraz okoliczności, które doprowadziły do jego upadku i przemiany w potwora. Rysunki Bollanda są pieczołowite, zatrważające, ekspresyjne i niezwykle klimatyczne. W albumie znajdziemy masę zapadających w pamięć kadrów, jak choćby: Joker stojący w kałuży, w której odbija się jego demoniczna postać, jego opętany wyraz twarzy w trakcie transformacji w monstrum czy dumne przesiadywanie na tronie z szeregiem starych lalek wokół niego. Dramatyczną opowieść wieńczy żart opowiedziany przez Jokera jego przeciwnikowi – widok wspólnie śmiejących się wrogów w intrygujący sposób domyka wartki scenariusz i stanowi o sile tego kanonicznego arcydzieła.

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj