Beastars stawia widzów w bardzo niezręcznej sytuacji. Wielu z nich, podobnie jak ja, zaczęło oglądać tę produkcję na Netflixie w ramach żartu. W końcu wyglądało to na Zootopię dla dorosłych, a wiele osób nazywało ją czymś, co wygląda na wyjęte z konwentu dla fanów furry. Gorzej, gdy po pierwszym odcinku nie sposób było przerwać maratonu, a seans robił się coraz bardziej wciągający i mroczniejszy. Czy to możliwe, że serial o zwierzętach, które chodzą do liceum i jedzą kotleciki sojowe, może być dobry?
Fot. Netflix
Beastars opiera się na prostym założeniu, w którym antropomorfizowane zwierzęta żyją ze sobą w zgodzie, choć społeczeństwo dzieli się na drapieżników i ich ofiary. Choć wspomniana już Zootopia bazowała na podobnym koncepcie, to bajka Disneya nie mogła posunąć się tak daleko, jak mogła ta animacja. Z każdym odcinkiem granica dobrego smaku zostaje przesunięta odrobinkę dalej, by dotknąć wszystkich problemów, które mogłyby wystąpić w próbie pogodzenia ze sobą naturalnych w przyrodzie wrogów.   Temat jest na tyle obszerny, że fabuła ani przez chwilę nie nudziła, ani nie wydawała się naciągnięta na siłę. Jest kilka oczywistych problemów, które dotknął serial, takich jak to, czym żywią się drapieżnicy, gdy nie mogą polować, albo jak radzą sobie ze swoimi instynktami. Wydaje się jednak, że im bardziej rozwijała się akcja, tym mocniej problemy bohaterów przestawały odnosić się wyłącznie do świata zwierząt. Niektóre z nich były odbiciem najbardziej mrocznych i niekomfortowych elementów ludzkiej natury, o których trudno jest rozmawiać na głos. Być może taka forma pozwoliła na to, by pozbyć się jakichkolwiek hamulców w tej kwestii. Serial w dużym stopniu opiera się na długich monologach bohaterów, które zwykle oscylują w tematach moralnych i dla niektórych ich liczba może być nużąca. Jednak nie powiedziałabym, że są nudne czy niepotrzebne, ponieważ pozwalają nam bardzo dogłębnie poznać motywacje i uczucia bohaterów, które zwykle są ważne dla rozgrywającej się historii. Bo tylko gdy ich dobrze zrozumiemy, poczujemy, jakim ciężarem są dla nich dylematy, przed którymi zostają postawieni. Co nie zmienia faktu, że część widzów może uznać je za trochę pretensjonalne.
fot. Netflix
+4 więcej
Głównym bohaterem Beastars jest szary wilk Legoshi, który w teorii powinien być gdzieś na szczycie łańcucha pokarmowego, jednak zawsze trzyma się z boku i próbuje nie zwracać na siebie uwagi. Ogromnym plusem produkcji jest fakt, że w momencie, gdy spędzamy z nim większość czasu, staje się kimś, komu chcemy kibicować. Głównie dlatego, że zawsze stara się postępować słusznie i pomaga innym nawet wtedy, gdy zachowywali się wobec niego paskudnie. W dodatku bardzo satysfakcjonujący jest kontrast pomiędzy jego budową ciała i naturą drapieżnika, a nieśmiałością i niezręcznością, która przywodzi na myśl Darcy’ego z Dumy i Uprzedzenia. Wszystkie postacie są tu dość nieoczywiste. Gdy myślimy, że wiemy o nich wszystko i nic nas już nie zaskoczy, fabuła albo skręca w zupełnie inną stronę, niż zakładaliśmy, albo przekracza granicę, której się nie spodziewaliśmy. W dodatku dynamika pomiędzy poszczególnymi bohaterami jest rozegrana brawurowo. Legoshi ma wciągającą relację zarówno z jeleniem Loisem, który budzi respekt nawet wśród drapieżników, jak i króliczką Haru, w której jest zakochany pomimo tego, że w równym stopniu chce ją pocałować, co zjeść. I nikt nie jest potraktowany przez twórców po macoszemu. Serial kładzie duży nacisk na cielesność. Choć to produkcja o zwierzętach, to nie brakuje tu seksu, co może wprowadzić część widzów w dyskomfort. Jednak podejście do tego tematu przez twórców jest dość imponujące. Bohaterowie mają bardzo zróżnicowane podejście zarówno do własnego ciała, jak i seksu. Dla niektórych będzie to coś wyjątkowego, dla innych sposób na przeżycie. Przy produkcjach aktorskich, pełnych dość drewnianych i pustych zbliżeń, które nie potrafią zbudować napięcia pomiędzy bohaterami, to całkiem zaskakujące, że akurat serialowi animowanemu udało się osiągnąć coś, co im tak bardzo nie wychodzi. Produkcja jest też niezwykle sensualna. Potrafi operować klimatem za pomocą kolorów czy animacji, która zmienia się zależnie od potrzeb. Raz jest dynamiczna, by za chwilę się rozleniwić. Oprawa wizualna wprowadza niezwykłą nastrojowość, w dodatku twórcy wiedzą, na co zwrócić uwagę kamery w danym momencie. Jeśli chodzi o grafikę, to jest to serial, który umie operować kontrastami. Brutalnością i delikatnością. Jednym bohaterom potrafi dać wręcz ludzkie oczy, by innym podarować te zwierzęce, które mają podkreślić to, jak są traktowane przez innych. Te skrajności idealnie wpasowują się w historię, w której humor przeplata się z brutalnością, a przyjaźń ze zdradą. Beastars oferuje nam wiele moralnych rozterek. Jest to serial dla osób o mocnych nerwach, które są gotowe na takie tematy jak handel ludźmi, gwałt czy morderstwo przez pożarcie. Jednocześnie wbrew pozorom ogląda się go bardzo szybko, ponieważ akcja jest wartka i trudne wątki są przeplecione humorem. Mamy tu dobrze zbudowany, pełen skrajności świat i bohaterów, którym chcemy kibicować. Jeśli ktoś kiedykolwiek się zastanawiał, jakby wyglądałaby Zootopia, gdyby nie była bajką dla dzieci, to bardzo polecam obejrzeć i wyrobić sobie własne zdanie, szczególnie że niedawno była premiera 2. sezonu. Produkcja na pewno wyróżnia się w ofercie Netflixa.
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj