Z licznej biblioteki seriali Cartoon Network, która cieszy nowe pokolenia, oprócz Atomówek można wyróżnić postać Bena 10, który właśnie otrzymał pełnometrażowy film, którego premiera odbędzie się na Cartoon Network w sobotę o 12.00. Na czym polega fenomen tego bohatera?
Każde dziecko chce być superbohaterem. Którym? A to się bardzo szybko zmienia – w zależności od tego, która bajka akurat jest na topie. Pamiętam czasy, gdy każdy chciał być członkiem Power Rangersi za pomocą ogromnego robota rozwalać potwory. Na boisku szkolnym marzyliśmy, by strzelać gole jak Tsubasaczy stać na bramce jak Wakashimazu. Wśród tych bohaterów był niepozorny 10-letni Ben Tennyson, który za pomocą dziwnego urządzenia na swoim ręku, zwanego Omnitrixem, potrafił zmienić się w jednego z dziesięciu potężnych kosmitów. Oczywiście z biegiem rozwoju fabuły owych komisów przybywało. Kreskówka stworzona przez kanał Cartoon Network bardzo szybko stała się popularna. I to nie tylko wśród dzieci, ale także krytyków, o czym świadczą aż trzy statuetki Emmy.
W pewnym momencie twórcy ze studia Man of Action, którzy odpowiadali za takie produkcje jak The Avengers: Earth’s Mightiest Heroes, Mega Spider-Man czy Bakugan: Battle Planet - Elements, stanęli przed pewnym problemem. Fani Bena zaczęli dorastać, a ich bohater wciąż miał 10 lat. Więź z nim zaczęła słabnąć. Naturalnym posunięciem było więc pozwolenie Tennysonowi dorosnąć, czego rezultatem były kolejne odsłony serialu – Ben 10: Alien Force, Ben 10: Ultimate Alien czy Ben 10: Omniverse. Dzięki temu zabiegowi scenarzyści mogli wprowadzać dużo poważniejsze tematy do historii i zderzać Bena z dojrzalszymi problemami. Seria odzyskała blask. Fani byli zadowoleni. A jak fani są zadowoleni, to i wytwórnia licząca na zysk. Zabawki, plecaki, koszulki, kołdry, latawce – wszystko, na czym znalazł się wizerunek Bena, do dziś schodzi jak ciepłe bułeczki. Z ostatnich wyliczeń marka Ben 10 globalnie warta jest 6 miliardów dolarów. Nic więc dziwnego, że stacja Cartoon Network – gdy tylko zauważyła, że fani zaczęli wchodzić w okres dorosłości – chciała sięgnąć po młodszą grupę, przywracając kreskówkę w bardziej współczesnej formie. I tak w 2016 Ben 10 powrócił do postaci 10-latka i na nowo przeżywał kolejne przygody razem z dziadkiem i kuzynką Gwen. By jednak nie było to zwykłe powtórzenie znanej już światu historii, twórcy postawili na drodze chłopca nowych kosmitów. Ten ruch okazał się strzałem w dziesiątkę. Dzieciaki bardzo szybko polubiły nowy/stary serial, który stał się mostem międzypokoleniowym. Rodzice, nawet jeśli w dzieciństwie nie oglądali tej kreskówki, doskonale znają jej bohatera i potrafią odnaleźć się w opowieści.
Jednak nie każdą historię da się opowiedzieć w 20 minut. Dlatego raz na jakiś czas Cartoon Network przygotowuje projekt specjalny pod postacią filmu pełnometrażowego. Poprzednia seria doczekała się czterech takich produkcji, z czego dwie były wersjami aktorskimi. Nie byłem ich wielkim fanem, ponieważ nie oddawały klimatu kreskówki, ale z tego, co wiem, widzom się spodobało. Niedawno jeden z użytkowników Twittera stworzył fanowską grafikę przedstawiającą Toma Hollanda jako Bena Tennysona. Muszę powiedzieć, że wyglądała świetnie! Aktor grający obecnie Spider-Mana i Nathana Drake'a idealnie pasowałby również do tej postaci. Choć wiem, że to pobożne życzenie –chętnie zobaczyłbym go w tej produkcji.
Czas więc zapoznać się z animowanym filmem, który już 10 października o 12.00 ma globalną premierę na kanale Cartoon Network. Ben 10 kontra wszechświat: FILM opowiada zupełnie nową historię, w której nasz bohater leci w kosmos, by ratować Ziemię przed zagładą. Byłem sceptyczny, gdy ten projekt został zapowiedziany podczas ComicCon@Home, ponieważ nie wierzyłem, że twórcy są w stanie stworzyć jakąś oryginalną historię. Byłem w błędzie. Okazuje się, że ekipa odpowiedzialna za serial nie kopiuje wykorzystanych wcześniej rozwiązań, ale ma mnóstwo eksperymentalnych pomysłów. Co najważniejsze - Ben się zmienił! Jest dużo bardziej sarkastyczny, nieustraszony, zadziorny i pewny siebie. Co automatycznie czyni go interesującym. Nie zawsze postępuje racjonalnie, ale też uczy się na błędach. Twórcy postawili na lekcję pokory dla młodszych widzów, by ci po seansie coś z tej kreskówki wynieśli. Jeden człowiek świata nie zbawi! Trzeba współpracować z innymi i czasami schować dumę do kieszeni. To piękne przesłanie, które zawsze jest na czasie.
Długo zastanawiałem się, na czym polega fenomen tej kreskówki. Czemu Benowi udało się przebić przez dość pokaźną bibliotekę bohaterów Cartoon Network, a nie udało się to np. Jonny'emu Questowi? Przecież też miał na to zadatki. I odpowiedź była prosta. Jonny był za grzeczny. Dzieciaki nie lubią bohaterów, którzy są aż tak poukładani. Lubią buntowników i urwisów, takich właśnie jak Ben. Bo chłopak – choć kieruje się dobrymi intencjami – zachowuje się na co dzień jak nastolatek, a nie jak dorosły w ciele chłopca. Gdy widzi gry czy ulubione jedzenie, zapomina o bożym świecie. Często się wygłupia. Wie, że posiadane moce są odpowiedzialnością, ale nie zmienia to faktu, że może się nimi pobawić. Zamienić w małego Inferno, by rozpalić ognisko, czy w Szarą Materię, aby uniknąć sprzątania pokoju. Dlatego właśnie staje się bliższy młodszym widzom. Jestem pewien, że Ben 10 jeszcze długo z nami zostanie. Zresztą twórcy już przebąkują coś na temat kolejnego filmu pełnometrażowego.