Braveheart, jeden z najważniejszych i najlepszych filmów historycznych, świętuje w tym roku 25-lecie powstania. Z tej okazji warto przypomnieć sobie ten wybitny obraz oraz ciekawostki z nim związane.
Sceny batalistyczne robią wielkie wrażenie, również ze względu na wspaniałe plenery i olbrzymią ilość statystów, którzy brali udział w realizacji filmu. Większość bitew nagrywano w Irlandii. W wojowników wcielili się żołnierze tamtejszej armii terytorialnej. Żeby zintensyfikować atmosferę na planie, do poszczególnych starć rekrutowano członków konkurujących ze sobą grup. Rywalizacja sprawiała, że walki wyglądały bardziej realistycznie. Korzystanie z amatorów miało też swoje gorsze strony. Kilka ważnych scen batalistycznych musiano powtarzać, ponieważ statyści w porę nie pozbyli się zegarków czy okularów przeciwsłonecznych. W ten sposób powstały olbrzymie ilości materiałów zdjęciowych. Przykładowo, bitwę pod Stirling kręcono prawie sześć tygodniu. Wyszło z tego około 90 godzin materiału filmowego! Mel Gibson w wywiadzie z portalem Collider wyjawił, że początkowo film Braveheart miał trwać znacznie dłużej, ponad trzy godziny. Co więcej, istnieje godzina nigdy niepublikowanych scen, a sam odtwórca głównej roli negocjował ze studiem, by wypuścić na rynek wersję reżyserską produkcji.
Czy wyobrażacie sobie kogoś innego niż Mela Gibsona w roli Williama Wallace’a? Aktor włożył w swoją kreację całego siebie, co widać praktycznie w każdej scenie. Artysta od początku był faworytem wytwórni do zagrania głównego bohatera, choć swojego czasu mówiło się również o
Jasonie Patricku jako o odtwórcy Wallace'a. Finalnie padło na Gibsona, który dla
Braveheart porzucił (niepowstały nigdy) obraz
Terry’ego Gilliama pod tytułem
A Tale of Two Cities. Co ciekawe, w
Walecznym sercu miał zagrać również
Sean Connery. Słynny szkocki aktor przymierzany był do roli Króla Edwarda I. Finalnie odrzucił propozycję dla innego projektu, a we władcę wcielił się
Patrick McGoohan. Ważną funkcję w filmie pełnił
Angus Macfadyen. Szkocki aktor wcielił się w króla Roberta Bruce’a. Była to dość istotna rola drugoplanowa – w końcu to on poprowadził zaskakujący szturm szkockich wojsk w końcówce obrazu. Artysta jest odpowiedzialny za kontynuację
Walecznego serca pod tytułem
Waleczne serce. Król Szkotów z 2019. Film skupia się właśnie na losach tytułowego władcy. Aktor powraca do swojej wcześniejszej roli, jednak poziomem artystycznym nie udało mu się zbliżyć do legendy
Braveheart. W powszechnej opinii film uważany jest za niewypał, przez co większość fanów oryginału raczej ignoruje jego istnienie. Bardziej cenionym obrazem o postaci Roberta Bruce’a jest netflixowy
Król wyjęty spod prawa.
25 lat za nami, a
Braveheart wciąż lśni wśród największych pereł kinematografii. Pod względem scen batalistycznych nadal nie ma sobie równych. Trudno jednoznacznie wskazać obraz, w którym walki wywoływałyby takie emocje jak starcia w
Walecznym sercu. Nieżyjący już kompozytor James Horner ma wiele wspaniałych soundtracków na swoim koncie. Muzyka do filmów takich jak
Titanic czy
Avatar chwyta za serce, ale to poruszająca adaptacja celtyckich motywów z
Braveheart robi największe wrażenie. Wszystko to składa się na wspaniały film, do którego wciąż można wracać, bez obawy o znużenie. Często mówimy o hollywoodzkich blockbusterach z lekceważeniem.
Braveheart jest amerykańską superprodukcją najczystszej wody, co nie przeszkodziło jej zakorzenić się głęboko w sercach zarówno fanów lekkich filmów, jak i miłośników bardziej ambitnej rozrywki.
Strony:
To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
⇓
⇓
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h