Z Cezarym Pazurą jest jak z filmami, w których występuje - jedni go nienawidzą, wieszając po nim psy, inni kochają. Dla jednych to nieśpieszny głupek, błazen, inni uważają go za króla komedii.

Jak to więc jest z tym Czarkiem naprawdę?

Aby zostać królem, trzeba się wiele nauczyć

Ale najpierw wypada przyjść na świat. Cezary Pazura dokonał tego 13 czerwca 1962 roku. Co do miejsca istnieją pewne nieścisłości. Jedne źródła podają, że było to w Tomaszowie Mazowieckim. Inne, że w Niewiadowie. No cóż, legendy o królach zawsze z trudem określały, gdzie oni naprawdę przychodzili na świat. Pewne jest jednak, że jego rodzicami byli Jadwiga i Zdzisław Pazurowie.

Jak przystało na przyszłego władcę komedii, od najmłodszych lat wykazywał duże zainteresowanie sztuką. Najpierw ukończył szkołę muzyczną w klasie klarnetu i fortepianu. Pod wpływem ojca, grywającego w teatrze amatorskim, postanowił złożyć dokumenty na wydział aktorski Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej i Teatralnej w Łodzi. Za pierwszym razem nie udało mu się dostać. Jednak próbował dalej, co w końcu zaowocowało włączeniem w zaszczytne grono studentów.

[image-browser playlist="605668" suggest=""]

W odróżnieniu od dawnych, leniwych książąt, Cezary pracował ciężko. Jak sam przyznał w jednym z wywiadów, miał system nauczania zakładający robienie trzy razy więcej niż jego koledzy. Kiedy oni mieli nauczyć się jednej linijki tekstu, on się uczył trzech. I tak dalej. Poza tym musiał dorabiać jako kelner, żeby móc utrzymać się na studiach.

Zapytany po latach, na planie "13. Posterunku 2" o to, jak robi swoje charakterystyczne miny, z powagą przyznał, że studia skończył. Jest to chyba dobry dowód na to, ze jednak warto uczęszczać na uczelnię wyższą.

Król ukazuje się. Jeszcze jako nie król, ale… jako król

16 lipca 1983 roku Cezary Pazura debiutuje w teatrze. Występuje wtedy (nomen omen) jako Król Francuski w "Król Learze", wystawianym Teatrze Ochota w Warszawie. Co bardzo ciekawe, reżyserami tego przedstawienia są Halina i Jan Machulscy - rodzice Juliusza Machulskiego, który za kilka lat, razem z Pazurą, stworzy jedną z najlepszych polskich komedii.

Cezary kończy szkołę w 1986 roku. Nadal występuje w Teatrze Ochota. Jest doceniany przez widzów oraz krytyków. W 1987 roku otrzymuje nagrodę jury oraz nagrodę dziennikarzy za monodram "Człowiek z przedmieścia" według Borgesa (XXI Ogólnopolski Festiwal Teatrów Jednego Aktora w Toruniu). Próbuje też swoich sił w filmach, jednak grywa tam bardzo małe rólki. Pierwsza wspominania rola w opisie Pazury na stronie filmpolski.pl to: "żołnierz niemiecki legitymujący Henryka przed restauracją; nie występuje w czołówce" (film "Pogrzeb Lwa"). Armia uczy ludzi, a patrząc na przekrój historyczny, cóż to byłby król bez doświadczenia wojskowego.

Znaczącą rolę Pazura dostaje na przełomie lat 80. i 90. Grał Czarka Adamskiego w serialu "Pogranicze w ogniu". Dobrze przyjęty przez widownię i krytykę serial opowiadał historię walki wywiadów polskiego i niemieckiego w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Po obu stronach stanęli przyjaciele z dzieciństwa, wspomniany już Czarek oraz Franek (później Franz; w tej roli Olaf Lubaszenko). W sumie powstały 24 odcinki produkcji, jednak były znacznie rozciągnięte w czasie. Młody Pazura został zauważony w tej roli i doceniony. Można by też przy okazji rzecz, że ci różni "czarkowie" będą w dalszej części kariery czymś charakterystycznym dla Cezarego.

[image-browser playlist="605669" suggest=""]

W 1991 występuje w niewielkiej, acz dobrze ocenionej roli u Andrzeja Wajdy w "Pierścionku z orłem w koronie". Ale nie uprzedzając faktów - przełom w karierze jest coraz bliżej.

Król jeszcze nie ogłoszony, ale już doceniony

W 1991 na ekrany polskich kin wchodzi "Kroll" Władysława Pasikowskiego. Brutalna opowieść o fali w wojsku szybko zyskuje popularność wśród widzów. Cezary Pazura pojawił się tam w drugoplanowej roli kaprala Edwarda Wiadernego. Był to wojskowy bardzo sadystyczny, znęcający się nad młodszymi i będącymi niżej w hierarchii żołnierzami. Pazura zagrał tę postać bardzo sugestywnie. Dzięki temu na festiwalu w Gdyni, w 1991, zgarnął dwie nagrody: za drugoplanową rolę męską oraz Prezesa Komitetu do spraw Radia i Telewizji. Można rzecz - Wiadernym wypłynął na szersze wody (w przyszłej karierze będzie jeszcze wracaj do tej roli, śmiejąc się z niej w 13. Posterunku).

[image-browser playlist="605670" suggest=""]

Zaczął być coraz bardziej rozpoznawalny przez widownię oraz chętniej brany przez reżyserów do różnych filmów i seriali. W samym tylko 1992 roku zagrał w 13 różnych produkcjach. Co prawda nie były to wielkie kreacje, jednak mozolnie piął się w górę po szczeblach kariery.

Nie zapominał o teatrze, grywał dalej, od czasu do czasu zdobywając kolejne nagrody. W 1995 roku znów został uhonorowany nagrodą na festiwalu w Gdyni. I znów za rolę drugoplanową, tym razem w filmie "Tato". W tym samym roku zgarnął również nagrodę na festiwalu w Valenciennes (festiwal kina akcji i przygody) za rolę w "Psach 2".

Jednak to ciągle były role drugoplanowe.

W 1995 roku Marek Koterski realizował kolejny film o doli i niedoli Adasia Miaczuńskiego. W roli głównej obsadził właśnie Cezarego.

Tym razem Miauczyński, polski "everyman", był reżyserem, co rusz wpadającym w przeróżne kłopoty. Zawsze wszędzie drugi (nawet w życiu pozagrobowym), musiał dawać sobie radę z polskimi realiami przemiany ustrojowej. Pazura w tej roli mógł w końcu pokazać to, za co później pokochają go albo znienawidzą miliony. Żywa, czasami przesadna gestykulacja, garnitur dziwnych min. Głos przekraczający często dopuszczalne normy głosności. Król zaczął pokazywać, na co go stać. Choć to ciągle była jeszcze rola dramatyczna.

I przyszedł rok 1997. Zagrał wtedy w kilku znaczących filmach, które dziś są uważane za najbardziej charakterystyczne dla tej epoki. "Sztos" (sequel wchodzi właśnie do kin), "Szczęśliwego Nowego Jorku", "Sara". Jednak wystąpił też w jeszcze jednym, jednak już nie charakterystycznym...

Tylko kultowym.

Król Jerzy Kiler Pierwszy & Drugi

"Jerzy Kiler, jestem taksówkarzem, numer boczny 7775" - tak właśnie Pazura, ubrany w sam podkoszulek i slipki, wyciągnięty wczesnym rankiem przez policję ze swego łóżka, próbuje wytłumaczyć komisarzowi Rybie (Jerzy Stuhr), że zaszła pomyłka. Niestety, pan komisarz nie przyjmuje tego do wiadomości, uważając dobitnie, że tak to się mogła nazywać tylko jego żona…

Tak zaczyna się jedna z najlepszych komedii polskich, która z Cezarego Pazury uczyniła megagwiazdę. Zwariowana opowieść (w reżyserii Juliusza Machulskiego) o taksówkarzu, który, choć tego nie chciał, to musiał stać się płatnym zabójcą. Polska widownia z miejsca pokochała Jurka Kilera, Siarę, Rybę czy Rysię. Sprawna akcja, doskonałe teksty, niezapomniane piosenki "Elektrycznych Gitar" oraz kapitalna obsada sprawiła, że "Kiler" stał się czymś więcej niż tylko filmem. Stał się dziełem, jak już było wspomniane, kultowym.

Jeśli coś było kultowe i istnieje taka opcja, zazwyczaj powstaje sequel. I tak też było w przypadku "Kilera". W 1999 roku na ekrany kin weszło "Kiler-ów 2-óch". Dobrze pamiętam jedną z ówczesnych recenzji tego filmu, w której autor stwierdzał, że jeden Kiler gwarantował niezłą zadymę. Dwóch kilerów to już była zadyma do kwadratu. Zdecydowana rację.

Druga część poszła bardziej w absurd i groteskę. Dała też Pazurze większe pole do komediowego popisu. Podwójna rola - Jurka Kilera oraz złego sobowtóra, pułkownika Jose Arcadio Moralesa, pozwoliła mu na wykreowanie dwóch odrębnych, prześmiesznych postaci. Do dziś chyba każdy pamięta, jak Morales przedstawia się tekstem "Jesztem Ju-rek Ki-ler". Magia.

[image-browser playlist="605671" suggest=""]

Jednak te filmy to nie był szczyt komediowych umiejętności Pazury. Na tron miał dopiero wstąpić dzięki roli kolejnego Czarka...

Król w mundurze

"Cezary Cezary(…) Tatuś był pijany" tak swoją postać Pazura wprowadza w 13. Posterunku - pierwszym polskim sitcomie w reżyserii Macieja Ślesickiego. Absurdalny świat małego posterunku na obrzeżach wielkiego miasta był tym, w czym komediowy potencjał Czarka mógł być w pełni wykorzystany.

[image-browser playlist="605672" suggest=""]

Głośny, wręcz rozbrajający śmiech. Umiejętność powiedzenia każdego tekstu z kamienną miną, by po chwili skomentować wszystko ciągiem najdziwniejszych min. Autentyczność w każdym ruchu. Taki właśnie był Czarek Pazury. Jedyny i niepowtarzalny. Niewątpliwie największa gwiazda tego serialu.

W kraju na dobre szalała pazuromania. Jak to ktoś stwierdził, "jeszcze chwila, a otwierając lodówkę zobaczę Pazurę". Niezaprzeczalnie - to był jego złoty okres w komedii. Potwierdzały to nagrody: TeleKamera 1999 w kategorii aktor, Kryształowy Granat dla najlepszego aktora komediowego na IV Festiwalu Komedii (2000). Zaliczył też wtedy poważniejszy kontakt z muzyką (i to nie tylko w postaci "Piosenki radiotelegrafisty"). Wydał (średnio przyjętą) płytę "Przystojny jestem", którą promowała piosenka o tym samym tytule.

Król - ale czy z taką samą władzą?

Nadszedł nowy, XXI wiek. Pazura wkroczył w niego jako król komedii, ale jego największe komediowe role zdawały się być pomału za nim.

W 2000 ponownie powrócił jako Cezary Cezary w "13. Posterunku 2". Nowa seria nie zebrała już tak dobrych opinii jak za pierwszym razem. Pazura znów pokazywał kawał dobrego komedianctwa, jego Czarek był wciąż tak samo niepokorny. Jednak czegoś brakowało. A może czasy zaczęły się zmieniać?

Jeszcze w 1999 ponownie wystąpił u Koterskiego, tym razem w "Ajlawju" (jako Miauczyński). W kolejnym filmie z tej "serii", "Dzień Świra", już Marek Kondrat zagrał rolę Adasia. Jednak reżyser nie zapomniał o Cezarym i Pazura pojawił się w jednej scenie, jako przechodzień na ulicy.

W 2000 roku Cezary zagrał u Olafa Lubaszenki w "Chłopaki nie płaczą". Można powiedzieć, że była to pewna odmiana w dotychczasowym postrzeganiu Cezarego. Po szalonym policjancie i niewinnym taksówkarzu przyszło mu się zmierzyć z brutalnym, ale nie pozbawionym uroku gangsterem Fredem. Film odniósł sukces, jednak nie taki, jak "Kiler". Zapowiadał pewną zmianę w polskim kinie, szczególnie w komediach. W 2002 Pazura ponownie wystąpił u Lubaszenki, tym razem w "E=mc2". Znów był gangsterem, Ramzesem, który jednak chciał się czegoś w życiu "nauczyć". I nawet… to osiągnął. Na planie tego filmu po raz kolejny spotkał się z Agnieszką Włodarczyk - tym razem już nie grali rodzeństwa, jak 13. posterunku, ale parę... kochanków.

W międzyczasie Cezary zagrał w nowej wersji opowieści o Nikodemie Dyzmie. "Kariera Nikosia Dyzmy" miała być celnym opisem początku XXI wieku w Polsce. Skończyło się na średnich recenzjach. Zaś sam Pazura wyglądał w tym filmie już nie jak Czarek, ale coraz starszy Cezary.

[image-browser playlist="605673" suggest=""]

W 2003 Pazura ponownie wystąpił u Macieja Ślesickiego w roli głównej. Ten duet miał duże szansę powodzenia, wiele za nimi przemawiało. W założeniach film "Show" miał być mocną parodią popularnych wówczas programów typu "Big Brother". I na założeniach się skończyło. "Show" nie zdobył wielkiej popularności. Zagmatwana i mało wciągająca fabuła, do tego robienie wielu rzeczy na siłę. I Pazura jakby mniej śmieszny. Co jednak ciekawe, to właśnie za rok 2003 został uhonorowany Złotą Kaczką w kategorii najlepszy aktor polski.

Można rzec, filmy aktorskie zaczęły Cezaremu wychodzić gorzej. Jednak, jak to mawiają mądrzy ludzie, jak gdzieś się popsuje, gdzie indziej może iść lepiej. Czymś takim w przypadku Czarka był dubbing.

Klól mlecyk

W 2002 na ekrany weszły dwie produkcje, w których Pazura użyczył głosu postaciom. W "Asterixie i Obelixie: Misji Kleopatra" zagrał Numernabisa, pechowego egipskiego architekta. Umiejętności głosowe Czarka w połączeniu z świetnym tekstami Bartosza Wierzbięty dały efekt całkiem znośnej i zabawnej opowieści o przygodach Galów w Egipcie.

Drugim filmem była "Epoka Lodowcowa". Tu Cezary nie lada się wykazał. Został obsadzony jako Sid, sepleniący leniwiec o dosyć swoistym poczuciu humoru. Postać pod pewnymi względami podobna do Osła ze "Shreka", jednak na swój sposób unikatowa. Przede wszystkim dzięki zdolnościom Pazury.

[image-browser playlist="605674" suggest=""]

W 2004 Pazura, jak dumnie donosił Polsat, zasłużył na… Oscara. Nie chodziło wszak o nagrodę, ale rolę, i to dubbingową. Cezary dostał możliwość zagrania ryby Oscara w filmie "Rybki z ferajny" (będącym swoistą parodią filmów mafijnych i nie tylko). I zrobił to świetnie. Włożył w tą postać wiele z siebie. A jeszcze mając do dyspozycji dobry tekst Wierzbięty, który ewidentnie był pisany pod Pazurę (aluzja do sceny wacikowej z "Kilera").

Po tych filmach Cezary na dobre zagościł w dubbingu: kolejne odsłony "Epoki...", "Kurczak Mały", "Alicja w Krainie Czarów", "Shrek Forever", "Gnomeo i Julia" czy też gra "Battlefield: Bad Company 2".

Ale nie ukrywajmy - "solą" w fachu aktora jest jednak granie całym sobą, przed widzem.

Król nie ten sam. A może inne czasy i inne panowanie?

W 2003 Cezary zagrał w serialu, "Czego się boją faceci, czyli seks w wielkim mieście". Wcielił się tam w postać Gustawa Milskiego, 40-letniego kawalera, szukającego "tej jedynej". Serial skupiał się na jego i jego przyjaciołach perypetiach. Produkcja została średnio przyjęta przez widzów, jednak wyprodukowano jej w sumie 3 sezony.

2006 można nazwać małym przełomem w karierze Pazury. Co prawda wystąpił wtedy w kiepskim "Ja wam pokażę!", kontynuacji po przejściach "Nigdy w życiu". Ale za to dostał rolę Marka Sznajdera w "Oficerach" (drugim sezonie "Oficera"). Doświadczony policjant, mający problemy z alkoholem i rozbitą rodzinę, nie był już tym samym wesołkiem co Czarek (sam Pazura również zdecydowanie się postrzał przez ten czas). Sznajder był jak najbardziej na poważnie, jak najbardziej realny. Niektórzy zarzucają, że ta rola też była słaba, jednak jak dla mnie Pazura dobrze sprawdził się w tej dramatycznej odsłonie. Kontynuował ją w "Trzecim Oficerze", zakończeniu historii Kruszona i Granda.

[image-browser playlist="605675" suggest=""]

Również w 2006 zaczął występować w innym serialu, tym razem sitcomie "Faceci do wzięcia". Zagrał tu Wiktora, dziennikarza sportowego, lekkoducha. Partnerował mu Paweł Wilczak, jako stateczny i bardzo "monkowaty" Roman. Perypetie tych dwóch znajomych, mieszkających pod jednym dachem, oglądało się umiarkowanie przyjemnie. Jednak jak przystało na produkcję TVP, przeciągano ją aż do 2008 roku.

Król różnych zajęć się ima

Pazura obecnie grywa mniej niż wcześniej. Za to częściej staje po drugiej stronie kamery, jako reżyser bądź producent. W 2006 wyprodukował doceniony na festiwalach we Wrocławiu i Poznaniu "Wstyd". Ostatnią jego produkcją była komedia "Weekend" (2010). Niestety, została bardzo zrugana przez krytykę, a widowni też nie zachwyciła.

Obecnie Pazurę możemy oglądać w filmie "Belcanto", a wkrótce w "Sztosie 2". Niestety, opinie o pierwszej produkcji są znów mało przychylne, wręcz odradzające oglądanie. "Sztos 2" w trailerach zapowiada się ciekawie, jednak jak doświadczenie uczy, jeden trailer filmu nie czyni.

[image-browser playlist="605676" suggest=""]

Lepiej Pazura radzi sobie w kabarecie. Jest częstym gościem na różnych festiwalach kabaretowych, miał też kilka programów scenicznych. Był komentatorem w polsatowskim "Zabij mnie śmiechem". Wystąpił też w popularnym serialu improwizowanym "Spadkobiercy".

Pod koniec zeszłego roku świętował 25-lecie swojej działalności artystycznej. Podczas kilku spotkań w ramach tego cyklu razem z nim występowali m.in. tak znane kabarety jak Moralnego Niepokoju czy Młodych Panów.

[image-browser playlist="605677" suggest=""]

Zapomniałbym o rodzinie królewskiej

Na koniec, bo na koniec, ale trzeba i o tym napisać.

Na początek brat Cezarego, Radosław. Również aktor, mniej komediowy, bardziej amant. Od czasu do czasu występuje ze swoim bratem w różnych produkcjach (m.in. 13 Posterunek). Obecnie bardzo zaangażowany w promowanie krwiodawstwa. Prywatnie mąż Doroty Choteckiej (niezapomnianej Joli z 13. Posterunku i Danki z "Miodowych Lat").

Żony Cezarego - do tej pory trzykrotnie w związku. Z pierwszą, Żanetą Pazurą, był od 1989 do 1993. Ma z nią jedną córkę, Anastazję. Kolejno związał się z Weroniką Marczuk (od 1995 do 2007). To właśnie przy nim Weronika wypłynęła na szerokie morza oceanu "celebrities". W pewnym momencie bardziej popularna od swojego partnera. Ale dobrze pamiętamy, jak to się wszystko ostatnio potoczyło… Obecnie Cezary związany jest z Edytą Zając. W czerwca 2009 roku na świat przyszedł efekt tego związku, córka Amelia.

Jeśli jednak wierzyć kolorowym pismom i ten związek ponoć przechodzi ostatnio jakieś kryzysy. Ale z drugiej strony, kto jest na tyle mądry, by wierzyć właśnie takim pismom?

Król jest nagi?

Nie można definitywnie powiedzieć, że czasy Czarka się skończyły. Za wiele jest przykładów w showbiznesie ukazujących, że często gwiazdy, które skazywano na zapomnienie, wracały w nowych lub podobnych rolach. Może i taki los spotka Pazurę? Może znajdzie jakąś nową konwencję, w której tylko on będzie potrafił się odnaleźć? Lub nadejdą czasy, że jego poczucie humoru znów będzie trafnie opowiadało o współczesności?

Osobiście chętnie zobaczyłbym polskich "Niezniszczalnych". Znów zaprosić na jeden plan Lindę, Pazurę, Zbrojewicza. Dać im takie role, w jakich zaistnieli. Jakie były ich znakami rozpoznawalnymi. Przywrócić, chociaż na chwile klimat, lat 90.

A że krytyka narzekałaby, że toporne i dawno przeżyte? No cóż, każdy ma swoją opinię na ten temat. Ale na pewno nie da się nie zgodzić ze stwierdzeniem, że filmy w latach 90. to robiliśmy lepsze niż teraz. Z niewątpliwie wielkim udziałem Cezarego.

Czytaj więcej: "13 Posterunek" - Cezary i spółka

To jest uproszczona wersja artykułu. KLIKNIJ aby zobaczyć pełną wersję (np. z galeriami zdjęć)
Spodobał Ci się ten news? Zobacz nasze największe HITY ostatnich 24h
Skomentuj