Christopher Nolan - na każdy jego kolejny film czekają kinomani na całym świecie. To perfekcjonista, który nie zapomniał o swojej miłości do kina, ukształtowanej już od najmłodszych lat. Swoje pierwsze "filmy" kręcił bowiem w wieku 7 lat. Zafascynowany w szczególności widowiskami science fiction, takimi jak 2001: Odyseja kosmiczna czy w Gwiezdne wojny: Część IV - Nowa nadzieja pożyczył od ojca kamerę i stworzył hołd dla tej drugiej produkcji zatytułowany Space Wars. Jako aktora "zatrudnił" swojego młodszego brata, Jonathana (tak, tego, który potem stworzy Westworld), a scenografię wykonał przy pomocy mąki, pudełek po jajkach, gliny i rolek papieru toaletowego. Jego wujek, który pracował w NASA przy budowaniu systemów naprowadzania rakiet Apollo, przesłał mu kilka nagrań startowych, które Nolan nakręcił kamerą i dodał do produkcji, myśląc, że nikt się nie zorientuje. Tak narodziła się prawdziwa miłość do tworzenia własnych projektów, która potem zaowocowała wieloma oryginalnymi i bardzo kreatywnymi produkcjami.
Już w wieku nastoletnim Brytyjczyk wiedział, że jego przyszłość musi być związana z kręceniem filmów. Jako 19-latek nakręcił razem ze znajomym Roko Beliciem surrealistyczną krótkometrażówkę Tarantella. Jednak Nolan nie poszedł klasyczną drogą filmowca i nie wybrał się na studia związane z reżyserią, a na literaturę angielską na University College London. Samą uczelnie wybrał ze względu na bardzo dobre zaplecze filmowe obejmujące kamery 16 mm i zestaw montażowy. Tam zaczął również działać w studenckim środowisku filmowym. Reżyser po latach wróci na swoją alma mater, aby nakręcić jedną ze scen do Incepcji. Nolan był między innymi prezesem Union's Film Society, gdzie wraz z Emmą Thomas pokazywał filmy, a zarobione z seansów pieniądze inwestował w swoje produkcje, które tworzył po roku szkolnym. Thomas została potem jego żoną i partnerką biznesową, gdy razem założyli firmę Syncopy. Po zakończeniu studiów Nolan zwrócił się w kierunku krótkiego metrażu. Tak powstały jego dwa dobrze przyjęte filmy Larceny i Doodlebug. Natomiast w połowie lat 90. Nolan wraz z Thomas podjął próbę nakręcenia w końcu filmu fabularnego. Miał on nosić tytuł Larry Mahoney, jednak ostatecznie do produkcji nie doszło ze względu na problemy ze znalezieniem budżetu. Jak po latach Nolan wspominał swoje początki, powiedział o stosie listów z odmową dotyczącą prośby o sfinansowanie jego projektów. Sam reżyser twierdzi, że nigdy nie dostał w swojej pracy wsparcia od brytyjskiego przemysłu filmowego, bowiem w Wielkiej Brytanii jest ograniczona pula, jeśli chodzi o finansowanie projektów. Sam uważał to brytyjskie środowisko filmowe za ekskluzywne, w którym bardzo trudno się przebić.
Przełomem stał się dla Nolana film Śledząc z 1998 roku, po którym młody twórca został zauważony. Sam film, w którym pisarz śledzi nieznajomych ludzi i tak wplątuje się w kłopoty, został zainspirowany życiowym doświadczeniem filmowca, mianowicie włamaniem do jego mieszkania w Londynie. Co ciekawe wszyscy aktorzy z produkcji nie utrzymywali się z grania, tylko mieli normalne posady, dlatego zdjęcia do Śledząc powstawały przez rok w same weekendy. Próby do projektu trwały przez 6 miesięcy ze względu na dośrubowany do granic możliwości budżet, który pozwalał na zaledwie jeden, dwa duble każdej sceny. Nolan sam wyreżyserował projekt, zrobił zdjęcia i zmontował produkcję, czym pokazał, że lubi trzymać pieczę nad wszystkimi etapami powstawania swoich dzieł. Twórca nie korzysta nawet z pomocy reżyserów drugiego planu, co jest standardem przy wysokobudżetowych projektach. Interesującym faktem dotyczącym produkcji Śledząc jest to, że bohater nazywa się Cobb. Nolan po latach wróci do tego imienia i nazwie tak główną postać graną przez Leonardo DiCaprio w Incepcji. Jednak prawdziwym momentem, w którym Nolan na dobre zadomowił się wśród uznanych twórców w Hollywood było Memento z 2000 roku. Nolan wpadł tutaj na rewolucyjny pomysł, aby historię głównego bohatera produkcji opowiedzieć od tyłu. Projekt spotkał się z ogromnym uznaniem krytyków, a scenariusz został nominowany do Oscara i Złotego Globu. Ten film otworzył Nolanowi drzwi do Fabryki Snów.
Fanem twórczości Nolana stał się Steven Soderbergh, który bardzo naciskał na wytwórnię Warner Bros., aby filmowiec stanął za kamerą Bezsenności, remake'u norweskiego thrillera. Reżyser oryginału po obejrzeniu amerykańskiej wersji stwierdził, że Nolan to dobry reżyser, który zrobił inteligentny film. To również była pierwsza współpraca twórcy z Warner Bros., która układa się znakomicie do dziś. Nolan wrócił do studia w 2003 roku, aby przedstawić producentom swój pomysł na opowieść o Batmanie, ponieważ był zafascynowany tym herosem. I tak twórca przedstawił światu na ekranie nową, znacznie uwspółcześnioną wersję Mrocznego Rycerza. Bardziej niż na widowiskowości Nolan skupił się na psychologicznej sferze bohatera, jego rozterkach, jednak przy tym nie zapomniał również o rozrywkowym wymiarze samych produkcji. Trylogia reżysera, na którą złożyły się Batman - Początek, Mroczny Rycerz oraz Mroczny Rycerz Powstaje była prawdziwą rewolucją , jeśli chodzi o blockbustery, bowiem Nolan udowodnił, że duże, superbohaterskie projekty mogą być również ambitnym kinem, ze znakomitą historią, świetnie napisanymi, wielowymiarowymi postaciami, wręcz swoistą filozoficzną rozprawą na temat dobra i zła. Sukces dwóch pierwszych filmów o Batmanie sprawił, że Nolan nie miał już problemu ze znalezieniem ogromnego budżetu na swój autorski pomysł, jakim była wspomniana już wcześniej Incepcja. Co ciekawe, przedstawił swój pomysł Warner Bros. już po nakręceniu Bezsenności w 2002 roku, jednak ostatecznie stworzenie pełnego skryptu zajęło Nolanowi prawie 10 lat. Sama koncepcja Incepcji, czyli heist movie w architekturze snu, była tak oryginalna, że nawet członkowie obsady mieli problem ze zrozumieniem scenariusza i każdego dnia odkrywali nowe szczegóły dotyczące historii.
Nolan w każdym swoim kolejnym filmie stara się dotykać innego gatunku, czym udowadnia, że bardzo dobrze czuje się w różnego rodzaju konwencjach. Zatem po kinie superbohaterskim, thrillerze i wywrotowym heist movie zabrał się za epickie, kosmiczne science fiction w Interstellar, a następnie za widowisko wojenne, jakim była Dunkierka. Przez to wiele osób ze środowiska zaczęło nazywa Brytyjczyka nowym Kubrickiem. We wspomnianych filmach Nolan udowodnił również po raz kolejny, że uwielbia wywracać do góry nogami znane motywy i podchodzić świeżym okiem do tematu, który wydawać by się mogło widzowie znają na wylot. W Interstellar reżyser chciał swoją opowieść science fiction ukazać jak najlepiej pod względem naukowych teorii fizycznych dotyczących między innymi zaginania czasu i przestrzeni. Przez to jego widowisko miało wpisywać się bardziej w science niż fiction. Natomiast w Dunkierce piekło wojny i beznadziei Nolan ukazał wręcz w bardzo kameralny, intymny sposób. Na ekranie przez cały film nie zobaczymy tutaj wroga z jakim mierzą się główni bohaterowie, a dialogi zostały okrojone do minimum. Znacznie bardziej grozę wojny w tej produkcji widać w wyrazie twarzy bohaterów niż w bitwach. Podobnie do znanego tematu Nolan podszedł w swoim najnowszych filmie, czyli Tenet, obecnie chyba najbardziej wyczekiwanej produkcji roku. Otóż do gatunku kina szpiegowskiego twórca postanowił wrzucić również inwersję czasową, co zapewne da mieszankę wybuchową, o czym przekonamy się już niedługo. Tak Nolan buduje na nowo zasady tworzenia wielkich blockbusterów.
Należy się bowiem poważnie zastanowić, jak w świecie, w którym Hollywood daje nam kolejne sequele, prequele i spin-offy, może funkcjonować tak awangardowy twórca jak Nolan. Oczywiście wyznacznikiem są tutaj kwoty przychodu, jakie reżyser generuje dla wytwórni ze swoich filmów. Jednak jakim cudem może zapewniać takie zyski? Jak dla mnie odpowiedź na to pytanie jest banalnie prosta. Otóż w dobie robionych od sztancy widowisk opartych na znanych formatach Nolan jest wręcz awangardowym twórcą, którego oryginalne wizje przyciągają przed wielki ekran rzeszę kinomanów spragnionych świeżości i unikalnych opowieści, jak za czasów największej świetności Fabryki Snów. Nolan pod płaszczem widowiskowego blockbustera potrafi przekazać swoją osobistą wiwisekcję na temat kondycji społeczeństwa i świata, przedstawiając na ekranie nasze lęki, rozterki; tworząc prawdziwy plac zabaw dla szarych komórek. Dzięki temu to jeden z niewielu dzisiaj twórców, którzy mogą zapukać do drzwi wielkiej wytwórni, przedstawić włodarzom swój wywrotowy pomysł i otrzymać na niego wywrotkę dolarów. Christopherowi Nolanowi w jego 50. urodziny pozostaje życzyć kolejnych kontenerów z pieniędzmi od Warner Bros., aby mógł realizować swoje oryginalne wizje i dostarczać w ten sposób radość fanom kina i kinowych doświadczeń, bo jak wiadomo twórca jest ogromnym zwolennikiem tradycyjnych seansów i nawet nie chce słyszeć, aby jego produkcja miała premierę bezpośrednio na VOD. I w dzisiejszych czasach jego postawa i kreatywny umysł to światełko w tunelu dla przyszłości przemysłu filmowego. Sto lat wspaniałych produkcji!