Rowan Atkinson jest przeważnie kojarzony z rolą Jasia Fasoli. Nie wszyscy wiedzą jednak, że pierwsze sukcesy odnosił wiele lat wcześniej w komedii Czarna Żmija.
Serial jest dostępny w TVP VOD w Strefie ABO, do której dostęp uzyskuje się po opłacaniu abonamentu radiowo-telewizyjnego lub wykupienie subskrypcji w cenie 9,99 zł za 30 dni użytkowania.
Wspomniałem Jasia Fasolę nieprzypadkowo, bo choć uwielbiam Atkinsona w tej kreacji, to jego Czarna Żmija bawiła mnie jeszcze bardziej. Wręcz jestem skłonny powiedzieć, że po prostu jest to jego najlepsza kreacja w karierze. Nic więc dziwnego, że brytyjski sitcom osadzony w różnych epokach historycznych stał się tak kultowy. Atkinson i Richard Curtis (reżyser i scenarzysta) stworzyli produkcję, która nieprzypadkowo jest uznawana za jedną z najlepszych komedii w historii. W Wielkiej Brytanii utrzymuje wysoką pozycję we wszelkich zestawieniach wszech czasów, na pewno wyższą niż bardziej rozpoznawalny Jaś Fasola.
Wydaje się, że jest to jeden z takich seriali, które kształtowały się w trakcie kręcenia. Atkinson i Curtis nie raz wspominali, że do pierwszego dnia pracy na planie nie mieli opracowanej koncepcji, jak aktor powinien tego bohatera zagrać. Nawet więcej – sam Atkinson stwierdził, że tak naprawdę poszedł na żywioł i opracował detale, gdy padło słowo "akcja", Wyszło nadzwyczajnie, bo jego Edmund to pozornie taki typowy kombinator. Z każdą serią ta koncepcja trochę się rozwijała, bo bohater stawał się makiaweliczny i tym samym komiczny, bo nie za bardzo cokolwiek mu wychodziło.
Każdy sezon to inna epoka. Pierwsza to średniowiecze, potem wędrujemy po różnych czasach, aż nawet do I wojny światowej. Pierwszy sezon uważam za dobry, choć sami twórcy po latach są z niego najmniej zadowoleni. Dlatego dopiero kolejny ukształtował styl Czarnej żmii. Wszystko za sprawą wymiany scenarzysty – Rowan Atkinson zdecydował się zrezygnować z tej funkcji, a jego miejsce obok Richarda Curtisa zajął Ben Elton. Wyszło to serialowi na dobre, bo pomysły stały się jeszcze bardziej szalone, absurdalne i niedorzecznie komiczne, zaś postać tytułowej Czarnej żmii stała się ciut zabawniejsza przez wyklarowanie jej charakteru. W drugim sezonie w istotnej roli obsadę wzmocnił Hugh Laurie, czyli popularny Doktor House. Pojawiał się także w kolejnych sezonach.
W tym wszystkim króluje prawdziwa wybuchowa mieszanka, która bez zaskoczenia w latach 80. wywoływała skrajne emocje. Jednak nie spodziewam się, aby ta polaryzacja tak samo postępowała, bo wiele humorystycznych szaleństw jest bardziej ukształtowana w świadomości widza. A twórcy sobie tutaj mocno folgowali, bawiąc się zwariowanym poczuciem humoru, mocno polanym sosem brytyjskich komedii.
Czarna Żmija po latach nadal się broni dzięki świetnej ekipie zakulisowej, która w każdym sezonie starała się zapewniać kawał dobrej rozrywki. Wisienką na torcie okazywała się obsada dobrze wykorzystująca swój talent komediowy – czy to w humorystycznych scenach, czy w dialogach tworzących czasem niedorzeczne sytuacje. Koniec końców spełnia on swoją rolę: bawi, a niedowiarkom na pewno udowodni raz a dobrze, że Rowan Atkinson to nie tylko Jaś Fasola. Jedynym problemem może być subiektywne odczucie odbioru danej epoki – jedni widzowie bardziej polubią klimat średniowiecza, inni renesansu. Dobrze mieć to na uwadze i dać produkcji szansę, bo to kawał dobrej rozrywki. Trudno po latach na coś narzekać w tym serialu. Jeśli humor pierwszego sezonu przypadnie Wam do gustu, kolejne na pewno też polubicie.