Drugi sezon 13 powodów wzbudził duże zainteresowanie fanów już od momentu ogłoszenia jego powstania. Spotkaliśmy się z Dylanem Minnette i Katherine Langford, by sprawdzić, w którą stronę ta historia zmierza. Efekt końcowy będzie można zobaczyć na Netflixie już 18 maja.
DAWID MUSZYŃSKI: Nie spodziewałem się drugiego sezonu. Jestem więc ciekaw, w jaki sposób się on dla waszych postaci rozpoczyna. W szczególności dla Claya.„Dylan: Jak wchodziliśmy na plan pierwszego sezonu, nikt się nie spodziewał, że wrócimy (śmiech). A co do drugiego sezonu to i mojej postaci, to jego życie zaczyna powoli się układać. Stara się pogodzić z myślą o tym, że Hannah popełniła samobójstwo. Ma dziewczynę. Krótko mówiąc, stara się być w miarę normalnym siedemnastolatkiem. Niestety, ta - nazwijmy to - idylla nie trwa długo. Rozpoczyna się bowiem rozprawa, w której rodzice Hanny pozywają szkołę, twierdząc, że to zaniedbania z ich strony są odpowiedzialne za śmierć córki.
Pytanie jednak brzmi, czy w końcu wybuchnie. Czy życie złamie jego postawę rycerza walczącego o prawdę?
DM: Przebłysk takiego załamania psychicznego widzieliśmy już w pierwszym sezonie. W drugim oczywiście dojdzie do jeszcze większego, ale czy będzie ono trwałe, czy nie, to już muszą się sami widzowie dowiedzieć. Jedno co mogę powiedzieć - Clay bierze silne środki uspokajające. To już pokazuje, w jakim stanie się znajduje. A rzeczy, które wyjdą na światło dzienne podczas procesu, wcale mu nie pomogą.
„Katherine: U mnie nic się nie zmieniło. Wciąż jestem martwa (śmiech).
13 Reasons Whyrozpoczęło dyskusję w szkołach i domach. Wyciągnęliście jakąś naukę z tego serialu? Wpłynął on jakoś na wasze życie i postępowanie, pomijając fakt, że jesteście teraz rozpoznawalni?
DM: Końcówka pytania była brutalna (śmiech). Oczywiście, że wyciągnęliśmy jakieś wnioski. Ja na przykład staram się być istnym przeciwieństwem Claya. Najpierw myślę, a dopiero później działam. Jak dobrze wiemy, u niego działa to na odwrót.
KL: Dzięki graniu Hanny stałam się odważniejsza i to nie tylko w swojej sprawie. Nie jestem już obojętna, gdy na moich oczach ktoś robi komuś krzywdę. I to nie tylko fizycznie, ale także psychicznie. Jestem też bardziej świadoma, jaką moc mają słowa, które wypowiadamy. Bardzo często bez większego zastanowienia.
Katherino, czy to właśnie dlatego wybrałaś Twojego Simona jako swój kolejny projekt filmowy? Tematyka tej produkcji jest bardzo zbliżona do tej z serialu Netflixa.
KL: Bardzo się cieszę, że wspominasz o tym filmie. Co ciekawe, scenariusz do Love, Simon otrzymałam jeszcze w trakcie zdjęć do pierwszego sezonu 13 powodów, kiedy mentalnie byłam bardzo zagłębiona w serialową Hannę. Nie szukałam więc nowych projektów. Jednak gdy zaczęłam czytać scenariusz, zakochałam się w tej miłosnej opowieści. Poczułam, że chcę wziąć udział w tak przełomowym projekcie.
Przełomowym?
KL: Duże studia filmowe bardzo rzadko przeznaczają większe budżety na filmy, w których główną rolę gra homoseksualny nastolatek. Do tego na fotelu reżysera zasiadł twórca Ligi złamanych serc, czyli Greg Berlanti. Nie mogłam zmarnować tej szansy. Nie przeszkadzało mi nawet, że znów będę musiała udawać 17-latkę. Najwidoczniej tak widzą mnie reżyserzy i szefowanie castingów.
Przy popularności, jaką ten serial zdobył w bardzo szybkim czasie, czujecie pewną odpowiedzialność, która na was spadała?
DM: Staliśmy się rozpoznawalni na ulicach. Ludzie nas zaczepiają. Ale jak rozumiem, nie o taką odpowiedzialność pytasz. Odpowiem tak. Na pewno z dużo większą rozwagą podchodzę do wszystkiego, co umieszczam na jakichkolwiek social mediach. Wiem teraz, ile osób to czyta i że mogą one interpretować moje słowa na wiele sposobów. Co poniektórzy mogą nawet odebrać je jako jakieś wskazówki życiowe. Powoli zaczynam rozumiem, że chcąc nie chcąc, staje się odpowiedzialny nie tylko za moje życie. Nie wiedziałem o tym, wchodząc do tego biznesu, ale jestem gotów z tym żyć.
Serial pozwala wam też zmieniać mentalność młodych ludzi. Może dzięki temu serialowi inaczej będą podchodzić do kolegów w szkole.
DM: Dokładnie. Jak to wujek Ben powiedział do Petera Parkera: „Z wielką mocą wiąże się wielka odpowiedzialność” i tak też jest z aktorstwem. Ludzie chcą do ciebie podejść na ulicy i porozmawiać o serialu. Jednych może to wykurzać i denerwować, ale dla mnie jest wyznacznikiem, że zarobiliśmy coś dobrego. Że 13 powodów to nie jest jedynie pusta rozrywka, ale taka ukryta lekcja życia. Może właśnie tak jak mówisz, ktoś się zastanowi nim zacznie dręczyć koleżankę lub kolegę w szkole.
No dobrze, bądźmy ze sobą szczerzy. Ile taśm od fanów otrzymałeś?
DM: Sporo.
Naprawdę?
DM: Na początku było to bardzo miłe i oryginalne. Ale przy setnej kasecie czułem, że jest to już do bólu wtórne. Co jest dziwne, nikt nie odważył się zaprosić mnie na randkę! Tylko wręczają mi kasety. Anonimowo. Może Katherina ma inne doświadczenia.
KL: Mam, ale nie będę o nich opowiadać (śmiech). Co do przeżyć i odpowiedzialności to jest ona ogromna. Nikt z nas w najśmielszych snach nie marzył o takim globalnym fenomenie. Dla nie był on jeszcze większy, zważywszy na to, że to była moja pierwsza praca. Totalnie nie była na to przygotowana. Jeszcze niedawno miałam trzy zwyczajne prace i starałam się zarobić na życie. Nikt mnie nie znał. I nagle się to zmieniło. Jesteśmy w Rzymie, rozmawiamy z tobą, a ludzie robią nam zdjęcia. Podchodzą po autografy. W Rzymie!
Wspomniałaś mi też wcześniej o ciemnych stronach tej popularności. Możesz rozwinąć tę myśl?
KL: Chodziło mi w szczególności o wspominane już wcześniej przez Dylana social media. Wchodzisz do internetu i pomijając jakieś głupie czy często chamskie komentarze pod swoim adresem, natrafiasz na zdjęcia zrobione ukradkiem przez paparazzi czy jakiś stokerów. I to nie w jakich dwuznacznych sytuacjach, ale jak jesteś ze znajomymi na obiedzie czy po prostu siedzisz i z kimś rozmawiasz. To jest przerażające.
No to teraz najcięższe pytanie, bo nasz czas dobiega końca. Będzie trzeci sezon?
DM: Nie wiem tego. Wszystko zależy od naszych scenarzystów i tego czy mają pomysł na dalsze losy tych bohaterów. W moim przekonaniu oni raczej nie znikają. Jest ich coraz więcej i każdy z nich ma w sobie historię, którą warto jest opowiedzieć.
Pytanie tylko, jak długo jesteście w stanie udawać, że cały czas macie 17 lat.
DM: Mój wygląd nie uległ zmianie od kiedy miałem 14 lat, więc kto wie (śmiech).
KL: W moim przypadku sprawa jest bardziej skomplikowana. Hannah nie żyje i raczej nic tego nie zmieni. Więc scenarzyści w pewnym momencie na pewno staną przed dylematem co dalej z tą postacią. W jaki sposób może ona dalej egzystować w tej opowieści. Czas pokaże, czy w ogóle coś jeszcze wymyślą.